Waszyngton zareagował na rosyjskie ataki w obwodzie charkowskim. W piątek nad ranem doszło do ostrzału przygranicznego 18-tysięcznego Wołczańska.
Nie ulega wątpliwości, że głównym celem Rosjan jest zajęcie drugiego największego miasta w Ukrainie. Mowa o Charkowie.
Wojna w Ukrainie. USA: Biały Dom o planie Kremla
John Kirby z administracji prezydenta USA potwierdził, że Rosja zintensyfikowała swoje działania na wschodzie Ukrainy. Co więcej, wskazał, że armia Władimira Putina będzie kontynuować uderzenie.
– Możliwe, że Rosja poczyni dalsze postępy w nadchodzących tygodniach – mówił John Kirby. W tym kontekście potwierdził amerykańskie wsparcie dla Kijowa.
Dodał, że „Kreml wydaje się przygotowywać się do większego ataku”. Wskazał na ukraiński Charków.
Wojna w Ukrainie. „Zacięte walki” na wschodzie
Przywódca podkreślił, że „Rosja rozpoczęła nową falę działań kontrofensywnych”.
– Nasze siły były przygotowane na piątkowy atak, ale Moskwa może wysłać w ten rejon więcej żołnierzy – ostrzegał Zełenski.
Charków. Ukraińcy odparli atak
Osobny komunikat w sprawie rosyjskiego ataku wydało Ministerstwo Obrony Ukrainy. Poinformowano, że do ataku doszło nad ranem, około godz. 5.
„Podjęto próbę przebicia się przez naszą linię obronną pod osłoną pojazdów opancerzonych” – czytamy w komunikacie. Uderzenie zostało odparte.
Zarazem potwierdzono, że doszło do zniszczeń w Wołczańsku. Rosja zaatakowała tam bombami oraz artylerią.
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage – polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!