Transport przeżywa kryzys tak jak pozostałe branże gospodarki. Jednak firmy długo nie odczują poprawy. Koniunktura na europejskim rynku w pierwszej połowie 2023 roku jest słabsza, niż w tym samym okresie 2022 roku, ale także przedpandemicznego 2019 r.
Przedsiębiorcy nie mają jak zapewnić pracy swoim kierowcom, samochody mają “stać pod płotem”. – W porównaniu z ubiegłym rokiem popyt na usługi transportowe jest wyraźnie niższy, w niektórych przypadkach nawet o 15–20 proc. – szacuje dyrektor sprzedaży giełdy transportowej Trans.eu Marcin Haładuda.
To pokazuje jak ogromna jest skala tego zjawiska. Eksperci nie przewidują znaczącej poprawy, możliwe nawet, że obecny stan zostanie z przedsiębiorcami na dłużej, prognozy ustabilizują się. Zgodnie z danymi z Giełdy ładunków Timocon w II kwartale 2023 roku było dostępnych średnio o 46,3 proc. mniej ofert frachtów niż w analogicznym okresie roku poprzedniego. Prócz tego spadła także średnia cena frachtu za kilometr – w Europie w drugim kwartale była niższa o 14,1 proc. niż w II kw. 2022 r., a w ostatnim roku spadek sięgnął co najmniej 10 proc., nawet do 1,07 euro/km w przewozach plandekowych.
Prócz słabej sytuacji przewozowej dochodzą jeszcze kwestie prawa pracy – płaca minimalna w Polsce wzrosła z 700 euro w 2013 r. do 1500 euro w lipcu br. (według parytetu siły nabywczej). To dobra wiadomość dla pracowników, ale gorsza dla przedsiębiorców, którzy muszą liczyć się z wyższymi kosztami prowadzenia przedsiębiorstwa.