Dla makiawelistów jesteśmy pionkami na planszy. Uważają, że mogą je przesuwać w różne kierunki w zależności od własnych potrzeb. Robią to dla wygranej. Zachowują się przy tym okrutnie i bezwzględnie. I niemal nic nie jest w stanie ich powstrzymać. O tym, do czego makiaweliści potrzebują innych ludzi i jaki cel uświęca środki – mówi psycholożka dr Anna Siwy-Hudowska.

Anna Siwy-Hudowska: Z pewnością nie na samym początku. To moment, w którym ona najczęściej się ukrywa. Odgrywa uroczą, zachwyca sobą, a jej pomysły wydają się wszystkim niezwykle atrakcyjne.

– Makiawelizm to taki konstrukt – zalicza się go do psychologicznej ciemnej triady osobowości wraz z psychopatią i narcyzmem – który służy osiąganiu własnych celów bez oglądania się na innych. A zatem makiaweliści nie istnieją bez ludzi. Nie mają wtedy podstaw do działania.

Ich osobowość jest jednak bardzo złożona. Badania pokazują, że bliżej im do ekstra— niż introwersji. W związku z tym są bardziej towarzyscy. Potrzebują także większej stymulacji społecznej. Zaskakujące, bo przecież gardzą wszystkimi dookoła. Kompletnie nie obchodzi ich, co czują bądź myślą pozostali. Są wobec nich chłodni emocjonalnie. Mają też niski poziom empatii.

Z jednej strony, trudno makiawelistów obrazić. Albo wytknąć im przewinienie, którym by się przejęli. Z drugiej natomiast – oni niezwykle pilnują tego, jak postrzegają ich inni. Dbają o to, aby ich reputacja nie została zachwiana bądź nadszarpnięta. Nie lubią, gdy są postrzegani jako gorsi, poniżeni, o mniejszym prestiżu. Dlaczego? Tracą wtedy w relacjach z innymi. A to oznacza, że oszukiwanie ich nie będzie już tak łatwe.

– Odpowiedź tendencyjna brzmiałaby: „Aby manipulować nimi”. Obawiam się jednak, że to nie takie proste. Skoro nie ma wyników badań, które dałyby wprost odpowiedź na pańskie pytanie, posłużę się własnymi obserwacjami i wiedzą. Człowiek to istota, która potrzebuje towarzystwa innych. Nie lubi być pomijany. Jest mu wtedy przykro i smutno, bo traci poczucie wspólnoty z ludźmi. Ale gdybyśmy spróbowali wykluczyć z grupy osobę makiaweliczną, prawdopodobnie przejęłaby się czymś kompletnie innym. Tym, że uniemożliwiliśmy jej dalsze manipulowanie ludźmi, aby mogła osiągać swoje cele. A także tym, że odebraliśmy jej szansę na zagarnięcie dóbr materialnych, bo właśnie na tym zależy jej najbardziej.

– Badania z zakresu powstawania makiawelizmu dowodzą, że genetyka decyduje o nim w niewielkim stopniu. W głównej mierze odpowiada za to środowisko. Szczególnie rodzicielskie, jeśli mówimy o okresie wczesnorozwojowym. Podczas tego etapu wyróżniono dwie ścieżki kształtowania się makiawelizmu. Pierwsza dotyczy dzieci, którym rodzice zbyt pobłażają. Młodzi ludzie uczą się wtedy, że mogą nimi manipulować. Dorośli nie zauważają ich oszustw, dlatego ci sięgają po nie coraz częściej. Na koniec dochodzą jeszcze do wniosku, że w podobny sposób mogą zachowywać się wobec pozostałych. „Skoro nie połapała się rodzina – uznają – nie połapią się też inni”.

Druga ścieżka? Tym razem odpowiada za nią wychowanie, które opiera się na nadmiernej kontroli, przesadnych wymaganiach i częstej krytyce. Także na stosowaniu przemocy. Dziecko z takiego domu może potem postrzegać świat jako zagrażający. A ludzi jako tych, którym nie powinno się ufać. Dlatego zaczyna ich wykorzystywać. Wiecznie będzie z nimi o coś grać, przypominając w swoich zachowaniach własnych rodziców.

– Ale pańska metafora okazała się celna. Makiaweliści bowiem właśnie tak postrzegają życie. Niczym rozgrywkę. Wszyscy mają w niej przegrywać. Ponieważ są gorsi, zbyt ufni, łatwowierni, leniwi, a w dodatku oszukują. Oczywiście osoba makiaweliczna niewiele z tego widzi u siebie. Sądzi, że w jej grze może być tylko jeden wygrany – ona.

Część z nas nie orientuje się, że uczestniczy w jej rozgrywce. A nawet jeśli to sobie uświadamiamy, makiawelista albo makiawelistka mogą jeszcze chętniej brać w niej udział. Szczególnie wtedy, gdy zaczniemy z nimi walczyć. Oni nie cenią miękkich graczy. Takich, którzy łatwo się poddają, dają zdominować, nie są agresywni. Imponują im wyłącznie osoby asertywne, szczere i racjonalne. Nieraz traktują je niczym wyzwanie. A potem szukają sposobu na przechytrzenie ich.

– Znów pojawia się sprzeczność. One są z jednej strony niezwykle skoncentrowane na sobie. Z drugiej zaś nie czują za bardzo własnych emocji, ale dostrzegają cudze. Część makiawelistów robi to gorzej, część lepiej. Im więcej jednak potrafią w tym zakresie, tym łatwiej przychodzi im manipulowanie. Aby działać, potrzebują jednak określonych emocji i cech osobowości ofiary. Zaskakujące może być to, że oszukiwanie ułatwia im radosne, ale jednocześnie nieracjonalne nastawienie drugiego człowieka. Bo on bywa wtedy skupiony głównie na przyjemności. Osoba makiaweliczna wykorzystuje to. Zaczyna przed nim kreślić wspaniałe wizje przyszłości. Nakręca go optymistycznymi scenariuszami. Choćby po to, aby zdobyć jego pieniądze, na przykład na inwestycje w określone produkty.

Makiaweliści potrzebują także czyjegoś wstydu bądź poczucia winy. Polem do popisu jest dla nich ugodowość drugiej strony. Wtedy mogą naciskać, perswadować, wręcz obezwładniać. To dlatego, że ludziom ugodowym zależy na dobrej atmosferze. Nie wchodzą w konflikty. A nawet jeśliby spróbowali, makiaweliści czuliby się wówczas niczym ryba w wodzie. Bo oni nie boją się sprzeczek. Umieją obrócić je na swoją korzyść. No i świetni z nich negocjatorzy.

– Zdecydowanie. Nawet jeśli druga osoba jest wolna od tej emocji, makiaweliści potrafią zadbać, aby zaczęła ją czuć. Ciekawe, że oni sami też się boją. Pokazują to badania. Zależność między lękiem a makiawelizmem nie jest wprawdzie silna. Natomiast wielu zaskoczyło, że osoby makiaweliczne odczuwają tę emocję. To odróżnia je od psychopatów. Psychopaci grają w podobną grę, bo również udają w niej i manipulują. Są jednak jeszcze bardziej impulsywni i pozbawieni lęku. Przez to skutki ich działań sięgają znacznie dalej. Oni nie boją się konfliktu z prawem. Tymczasem makiaweliści, z racji większego dostosowania społecznego, nie przekraczają tej granicy. Co więcej, u nich wyższy poziom lęku obniża ich agresywne zachowania. Znają normy społeczne i moralne, dlatego starają się ich nie łamać. A jeśli już to robią, to najczęściej w białych rękawiczkach.

– Zależy, co w danej chwili przynosi im korzyść. Najczęściej ukrywają się w cieniu. Jednak robią to do momentu, aż ktoś się nie zorientuje. Trzeba wiedzieć, że potrafią się świetnie maskować. Potrafią także mocno kontrolować sytuację. Stosują perswazję. Ale też manipulują. Kłamią. Poniżają. Nawet nie zadrży im wtedy powieka. To dlatego, że są z reguły chłodni emocjonalnie. Innymi słowy – nie tak łatwo ulegają emocjom.

Część z ich ofiar poddaje się temu wszystkiemu. Pozostali jednak próbują wycofywać się z tej gry. Wycofanie wcale nie oznacza dla osób makiawelicznych przegranej. Bo w ich rozgrywce nie zawsze chodzi o wykorzystywanie tych samych ludzi. Czasem muszą niektórych wyrzucić poza planszę, aby pozostałych na niej utrzymać. W takiej chwili nagle przestają grać uroczych. Ale robią tak tylko pod jednym warunkiem. Jeśli znów będą miały z tego korzyść.

– W żadnym wypadku. Im nie przeszkadza łatka manipulantów. Dla nich wszyscy manipulują. Jeśli sami nie oszukają innych, inni oszukają ich.

– No i co z tego?

– Oczywiście. To panu się wydaje. Pan widzi to inaczej. Nikt przecież nie chciał pana oszukać. Samo wyszło. A poza tym – jak pan śmie tak oskarżać?

Jeśli osoba makiaweliczna rzuca podobnymi argumentami w kierunku ludzi o niestabilnym poczuciu własnej wartości, niestety, może dalej toczyć własną grę. Bo oni uwierzą jej. Zaczną pogrążać się w poczuciu winy. A makiaweliści – cieszyć z kolejnej wygranej.

– Odpowiem inaczej – umieją wchodzić w relacje. Nawet tworzą związki. Ale dla nich to wciąż potyczka. Na jej początku jak zwykle prezentują się z najlepszej strony. Szybko jednak odkrywają swoją prawdziwą naturę. Badania pokazują bowiem, że makiawelizm łączy się często z niższą sumiennością. Sumienność to zaś umiejętność planowania, punktualność, systematyczność. W dodatku makiawelistów wyróżnia impulsywność pomieszana z chwiejnością emocjonalną. To sprawia, że nie są dobrzy w długoterminowych celach. Wkrótce zaczynają być przemocowi. Dominują. Nadmiernie kontrolują. Wymagają od partnerów bądź przyjaciół przesadnego poświęcenia. Ich relacje rozpadają się dużo szybciej niż u pozostałych. Nie czerpią z nich radości. Nie dbają o innych. Nie przejmują się ich uczuciami. Są z drugim człowiekiem, bo, na przykład, mają z nim dobry seks. Zawsze liczą się więc tylko oni.

– Osoba makiaweliczna nierzadko przejawia narcystyczny rys. Jest wtedy bardziej wrażliwa na swoim punkcie, czuła na oceny, wymaga podziwu i indywidualnego traktowania. Próbuje utrzymać w towarzystwie określony obraz siebie. Najczęściej jako kogoś, kto imponuje innym, na przykład talentem, osiągnięciami. Ale jednocześnie bywa arogancka i zazdrosna.

Tutaj płeć odgrywa ważną rolę. Mężczyźni bowiem częściej przejawiają osobowość makiaweliczną. Im bardziej bezwzględnie się zachowują, tym bardziej imponują niektórym kobietom. Płci żeńskiej podoba się także ich dominacja, upór w dążeniu do celu, czasem skłonność do ryzyka. Na początku związku – co potwierdzają badania – kobiety oceniają ich jako dobrych partnerów. Ciekawe jest to, że w ten sposób mężczyźni nie postrzegają makiawelicznych partnerek. Najprawdopodobniej wynika to ze stereotypu płci. Mniej zatem podobają im się kobiety, które zachowują się niestereotypowo – nie wykazują empatii, nie są ugodowe, nie dbają o innych, dominują i są chłodne emocjonalnie.

– Wszyscy możemy. Każdemu bowiem zdarza się czasem nie zważać na dobro innych, tylko skupiać się na własnym celu. Najczęściej widać to w pracy. Tam rozchodzi się bowiem o sukces, pieniądze, premie, awanse. Łatwiej przez to pominąć drugą osobę.

W niektórych wizja tego, że mogliby zachować się makiawelicznie, wzbudza przerażenie. Uspokajam – to jednak nie znaczy, że od razu mają taką osobowość. Podobne postępowanie nie musi zresztą rozlewać się na każdy obszar życia. Część zachowuje się tak w pracy, ale już nigdy w domu. Nadzieję daje jeszcze fakt, że nie składamy się wyłącznie z jednej cechy. Jest ich o wiele więcej. I one potrafię się wzajemnie łagodzić.

– Należałoby ponownie sięgnąć do stereotypu. Przez niego uważamy, że makiaweliści muszą mieć niezwykle wysokie poczucie wartości. Badania jednak pokazują coś innego. Oni nie zawsze oceniają się tak dobrze. Powód? Miewają problemy z adekwatną oceną swoich możliwości. Nieraz przeceniają je, a nieraz zaniżają. Trudne do oceny jest także ich orientowanie się we własnych emocjach. Zdaniem jednych badaczy osoby makiaweliczne po prostu tego nie potrafią. Zdaniem drugich – nie potrafią, bo nic nie czują. Nie zakładałabym jednak, że to ludzie, którzy kompletnie nie wiedzą, co robią. Wciąż potrafią mistrzowsko kontrolować innych.

– Całkiem naturalna reakcja. Warto jej słuchać, gdy mamy do czynienia z podobnymi ludźmi. Lepiej szybciej wycofać się z relacji z nimi. Natomiast to oczywiście nie zawsze takie proste. Możemy zależeć od osób makiawelicznych. Bo na przykład są w naszej rodzinie albo pracujemy z nimi.

– Pionkami na planszy. Uważają, że mogą je przesuwać w różne kierunki w zależności od własnych potrzeb. Głównie zachowują się przy tym okrutnie i bezwzględnie. Robią to oczywiście dla wygranej. Poza konfliktem z prawem – o ile nie mają rysu psychopatycznego – niemal nic nie jest w stanie ich powstrzymać. Dlaczego? Bo sami ustalają zasady gry. Ofiary makiawelistów próbują się do nich dostosować, a czasem nawet i z nimi wygrać. Niestety, wówczas nie zauważają, że sięgają po równie bezwzględne środki co oni.

– Ponieważ oni boją się jeszcze odwetu. Gdy istnieje ryzyko, że ktoś się na nich zemści, potrafią odpuścić. Szczególnie wtedy, jeśli mogliby stracić własne dobra.

– Pana propozycja zakłada dużą elastyczność w postępowaniu osób makiawelicznych. Niestety, jednak one jej nie mają. Nie potrafią po jednym przypadku zmienić poglądu na społeczeństwo. Poza tym, pana próba mogłaby narobić jeszcze więcej szkód. A to dlatego, że makiaweliści nie współczują ludziom, których krzywdzą. Traktują ich jak słabeuszy. Natomiast ich ból – jako zachętę do jeszcze większej agresji. I tym właśnie mogłaby się skończyć pańska interwencja.

Dr Anna Siwy-Hudowska — psycholożka. Zajmuje się problematyką psychologii różnic indywidualnych. Interesuje się zwłaszcza badaniami nad ciemną triadą osobowości, zachowaniami ryzykownymi, temperamentem i znaczeniem różnic indywidualnych dla jakości życia. Pracuje na Uniwersytecie SWPS

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version