Od chwili zatrzymania Luigiego Mangione w Pensylwanii, po sieci krążą rozmaite rzekome manifesty, które wyjaśniają, co kierowało 26-latkiem. Jeden z nich szeroko opisuje chorobę matki, której lekarze odmawiali pomocy, choć dolegliwość powodowała niewyobrażalny ból. Prawdziwy manifest nie zawiera jednak elementu osobistego – to krótka informacja, że działał sam, przypomnienie, że amerykańska opieka zdrowotna jest najdroższa na świecie, choć długość życia Amerykanów jest daleka od czołówki. Najwięcej miejsca podejrzany o zabójstwo CEO UnitedHealth poświęca firmom ubezpieczeniowym, które – już potężne, a wciąż zachłanne – wykorzystują ludzi dla zysków.
W niewiele ponad 250 słowach Mangione nie opisał swojej historii, która wychodzi teraz na jaw za sprawą osób, które go znały i jego kont w mediach społecznościowych. Wiadomo, że miał szansę na życie, o którym wielu marzy. Majętni rodzice, którzy rozwijali biznesy założone przez dziadków, wysłali go do prywatnej szkoły, a studia skończył na Uniwersytecie Pensylwanii, to ścisła czołówka amerykańskich uczelni. Młody, przystojny, inteligentny i lubiany mężczyzna. Wydawać by się mogło, że ma przed sobą ogromne możliwości. Co się stało, że ktoś taki postanowił w biały dzień zastrzelić szefa jednej z wielkich firm ubezpieczeniowych?
Nieszczęśliwy wypadek na lekcji surfingu
Pierwszy z kluczy do tej zagadki znajduje się na Hawajach. Mangione po studiach wyjechał do Honolulu, gdzie spędził sześć miesięcy w czymś w rodzaju luksusowego akademika czy co-workingu do życia. Na 40. piętrze wieżowca stworzono przestrzeń z 21 pokojami, częścią wspólną, tarasem z basenem i innymi udogodnieniami. W Surfbreak można zamieszkać na okres od dwóch miesięcy do roku, pracować zdalnie, a jednocześnie korzystać z dobrodziejstw Hawajów, a przede wszystkim oddalonej o rzut beretem bajecznej plaży. Mangione w 2022 roku był częścią tej społeczności przez sześć miesięcy.
Ale z dobrodziejstw nie korzystał, bo już na pierwszej lekcji surfingu doszło do kontuzji, która miała znacznie pogłębić schorzenie kręgosłupa, na które cierpiał od dziecka – kręgozmyk. Schorzenie o może niewinnie brzmiącej nazwie polega na przemieszczeniu części kręgów do przodu i powoduje promieniujący ból oraz problemy z poruszaniem się. Luigi mówił R.J. Martinowi, założycielowi Surfbreak, że przesunięte kręgi uciskają na nerw i żalił się, że jego stan wyklucza m.in. randkowanie i seks.
Latem 2023 roku Mangione wrócił na wschodnie wybrzeże, prawdopodobnie do rodzinnego Maryland, gdzie przeszedł operację kręgosłupa. Ze zdjęcia rentgenowskiego, które umieścił w swoich kontach społecznościowych, wynika, że śrubami i drutami połączono ostatni kręg lędźwiowy (L5) z górnym odcinkiem kości krzyżowej (S1), by „wyrównać” kręgosłup.
Radził, jak dostać skierowanie na operację
Po operacji Mangione na krótko wraca na Hawaje, później jest z rodziną w Baltimore, przez jakiś czas przebywa też w Japonii. Ale powoli urywa się z nim kontakt. W wymianie wiadomości z R.J. Martinem początkowo obiecuje, że niebawem się zobaczą, później pisze o rozmowie telefonicznej, w końcu przestaje odpisywać. Widać jeszcze aktywność w sieci. Na Reddicie użytkownik powiązany z kontem Mangione na GitHubie, udziela się w wątku o kręgozmyku, gdzie pisze m.in. że do 2022 roku ból pleców był niewielkim problemem, ale znacznie pogorszył się po wypadku na lekcji surfowania i kilka tygodni później, gdy poślizgnął się na kartce papieru. Pisze o bólu w czasie siedzenia, drżeniu mięśni nóg i drętwieniu w pachwinach. Po 1,5 roku leczenia zachowawczego miał przejść operację i już po tygodniu ból miał ustąpić.
Kilka miesięcy później bierze udział w dyskusji o operacjach scalających kręgosłup wykonywanych przed 35. rokiem życia. Radzi innym, co robić, by otrzymać skierowanie na taki zabieg. Punkt pierwszy to konsultacje u wielu chirurgów, aż znajdzie się lekarz, który zdecyduje się na operację mimo młodego wieku. Punkt drugi – mówienie, że jest się niezdolnym do pracy. „Żyjemy w kapitalizmie. Odkryłem, że branża medyczna dużo pilniej odpowiada na takie słowa kluczowe, niż kiedy opisuje się ból nie do wytrzymania i to jak wpływa on na jakość życia” – pisze. Ostatni punkt to „opcja atomowa” – udawanie paraliżu stopy lub nietrzymania moczu.
O tym, jak działa sprywatyzowana opieka medyczna w USA i jak branża ubezpieczeniowa decyduje o życiu i śmierci Amerykanów, pisała Marta Nowak:
We wcześniejszych wpisach znajdują się wzmianki o innych dolegliwościach młodego mężczyzny – bezsenności, zespole jelita drażliwego, boreliozie i „mgle mózgowej”, tę ostatnią dolegliwość nazywa „wstrzymującą życie” i dodaje, że ludzie wokół zupełnie nie rozumieją, co mu jest.
Kilka miesięcy przed zamachem Luigi Mangione znika
Niektóre amerykańskie media powołują się na dziennikarza serwisu Barstool Sports, który miał rozmawiać z kimś, kto zna licealnych przyjaciół Mangione. Ci mieli rzekomo twierdzić, że operacja zmieniła wszystko w jego życiu i po niej „oszalał”. Jeśli zaś wierzyć wpisom na Reddicie, główny problem Mangione – ból kręgosłupa – ustał. Ale z jakiegoś powodu mężczyzna znika. Znajomi próbują dotrzeć do niego przez media społecznościowe. „Hej, zadzwoń do mnie. Nie wiem, czy wszystko z tobą ok, czy jesteś w jakimś odosobnionym miejscu i nie masz zasięgu, ale nie odzywałeś się od miesięcy” – pisze w lipcu jedna z osób w mediach społecznościowych i dodaje, że Mangione miał pełnić funkcję na jego weselu. Ktoś inny pisze, że modli się za niego i tęskni.
Inna osoba w październiku: „Hej, wszystko w porządku? Od miesięcy nie dajesz znaku życia, ponoć szuka cię rodzina”. Potwierdza to kolega ze szkoły w rozmowie z „New York Timesem” – od rodziny Mangione dowiedział się, że stracili z nim kontakt kilka miesięcy po operacji. Bliscy mieli odzywać się do znajomych 26-latka z pytaniem, czy się do nich nie odzywał. W końcu 18 listopada zaginięcie Luigiego Mangione zgłosiła policji jego matka. Syn „odnajdzie się” dopiero jako podejrzany w sprawie zabójstwa Briana Thompsona. Dlaczego tak długo zwlekano ze zgłoszeniem zaginięcia? Tego na razie nie wiadomo, rodzina nie chce rozmawiać z mediami.
W notatniku znalezionym przy Mangione, którego fragmenty widział dziennikarz CNN, znalazły się zapiski z planowania zamachu. Mężczyzna odrzucał użycie bomby. „Co robisz? Odstrzelasz CEO na corocznej pasożytniczej konwencji z liczeniem kasy. To wycelowane, precyzyjne i nie ryzykuje się życiem niewinnych” – pisał jak gdyby do siebie. Raport policyjny sporządzony na podstawie manifestu Mangione ocenia, że ten prawdopodobnie uważa się za „bohatera, który w obliczu niesprawiedliwości zdecydował się działać”.