Białoruskie reżimowa agencja BelTA – w wersji w języku polskim – w niedzielę do godziny 20 zamieściła dziewięć artykułów na temat byłego sędziego Tomasza Sz. Dla porównania o białoruskim dyktatorze opublikowano cztery.
Od rana media informowały o rozmowie Polaka na kanale telewizyjnym Białoruś 1. W trakcie wywiadu Sz. został zapytany, „jaki sygnał chce swoim działaniem przekazać oficjalnym władzom Polski”. – Przede wszystkim, polscy panowie, trzeba się opamiętać, bo możemy zostać wciągnięci w wojnę, a dla Polski będzie to katastrofa – powiedział, apelując o nawiązanie dialogu z Alaksandrem Łukaszenką.
Kremlowska narracja w ustach Tomasza Sz.
– Ze strony polskich władz widzę jedynie działania zaostrzające sytuację. No cóż, jak tu prowadzić racjonalną politykę, jeśli nie chce się nawet rozmawiać z sąsiadami – mówił, cytowany przez agencję.
Wpisując się kremlowską propagandę, szerzoną również przez białoruski reżim, Sz. ocenił, że „USA i sojusznicy rozumieją, że sytuacja Ukrainy jest żałosna i niekorzystna„. W trakcie rozmowy były sędzia „został poproszony o prognozę prawdopodobieństwa wciągnięcia Polski do wojny”. Ocenił ją na „50 do 50 proc., w zależności od przebiegu negocjacji”.
Nazywany przez białoruskie media jako „polski sędzia” lub „polskim dysydent” stwierdził również, że „polski rząd zdecydowanie wspiera wszystkie próby zamachu stanu na Białorusi„.
Tomasz Sz.: Mówią, że jestem szpiegiem
Agencja zamieściła również kilka tekstów, wykorzystując w nich wypowiedzi Tomasza Sz. z rozmowy na kanale na YouTube BelTY. W jednym z nich wyjaśniał, jak wygląda powoływanie na stanowisko sędziego w Polsce. – Każdy wniosek o awansie podpisuje prezydent. Podpisali mi trzej prezydenci. A teraz mówią, że jestem szpiegiem. Gdzie logika? – mówił.
Materiały o Tomaszu Sz. zamieszczane są przez agencję również w innych wersjach językowych – rosyjskiej, białoruskiej, angielskiej czy niemieckiej. Sz. nieustannie informuje także o swoich poczynaniach w mediach społecznościowych, przywołując zamieszczane na portalach informacje.
Kim jest Tomasz Sz.? Łukaszenka nazwał go „odważnym człowiekiem”
W poniedziałek 6 maja Tomasz Sz. pojawił się na konferencji prasowej w Mińsku. Jak się okazało, wtedy jeszcze sędzia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie – poprosił o udzielenie azylu politycznego na Białorusi. Wskazywał, że sprzeciwia się polityce polskich władz i „ciepło” wypowiadał się o reżimie Alaksandra Łukaszenki.
Jeszcze tego samego dnia Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego poinformowała o wszczęciu czynności kontrolnych, które mają zweryfikować zakres informacji niejawnych, do których dostęp miał Sz. Szef BBN Jacek Siewiera w środę oceniał, że osoby współpracujące z Sz. „najprawdopodobniej były już wykorzystywane do werbunku” przez służby rosyjskie, a głównym celem mocodawców uciekiniera jest podgrzanie temperatury sporu w Polsce.
Następnego dnia Sąd Dycyplinarny przy Najwyższym Sądzie Administracyjnym uchylił immunitet Tomasza Sz., zezwolił na jego zatrzymanie, zastosowanie tymczasowego aresztowania i zawiesił go w czynnościach. Natomiast w piątek Prokuratura Krajowa wydała postanowienie o przedstawieniu Tomaszowi Sz. zarzutów szpiegostwa.
Białoruskie media o Tomaszu Sz. piszą: „W wyniku sprzeciwu wobec polityki i działań władz został zmuszony do opuszczenia Polski i obecnie przebywa na Białorusi. Był prześladowany i grożono mu za niezależną pozycję polityczną”. Alaksandr Łukaszenka nazwał go „odważnym człowiekiem” i wydał polecenie policji, by objęła go ochroną.
W ostatnich dniach w Polsce ostrzegano, że Tomasz Sz. będzie wykorzystywany przez rosyjską i białoruską propagandę, do szerzenia wygodnej dla Kremla narracji.
Źródło: BelTA, Interia
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage – polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!