-
Koty częściej miauczą do mężczyzn niż do kobiet, co potwierdziły badania tureckich naukowców.
-
Dźwięki wydawane przez koty podczas powitania zależą nie od ich płci czy rasy, lecz od płci opiekuna.
-
Hipoteza wskazuje, że koty chcą silniej zwrócić uwagę mężczyzn, którzy rzadziej reagują na ich sygnały.
-
Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Relacja między człowiekiem a kotem zaczęła się zazębiać w czasach, gdy człowiek przestał być koczownikiem, zajął się rolnictwem i osiadł na stałe w budowanych osiedlach. Zaczął gromadzić zapasy, które ściągały gryzonie, na co reagowały koty.
Czczony w Egipcie, cenione w całym basenie śródziemnomorskim, na Bliskim i Środkowym Wschodzie oraz w Chinach jako strażnik zbiorów, kot miał dość czasu, by dostosować się do człowieka i wytworzyć swoje wzorce zachowań odpowiadające tej niezwykłej relacji.
Dzisiaj koty są jednymi z najpopularniejszych zwierząt domowych, ale też wiele z nich żyje na ulicy. Te domowe wchodzą w cały system relacji ze swymi opiekunami, których złożoność dopiero poznajemy.
Są kraje, w których koty i ich zachowania stanowią nie tylko obiekt zainteresowania naukowego, ale wręcz rodzaj obsesji. Tak jest chociażby w Turcji, która słynie z miłości do kotów. W Stambule żyje wyjątkowo dużo tych zwierząt, także na ulicach. Są dokarmiane, ludzie się nimi opiekują, przez co Stambuł nazywa się „miastem kotów”.
Koty miauczą inaczej wobec mężczyzn i kobiet
Naukowcy z Uniwersytetu w Ankarze przeprowadzili badania nad zachowaniami kotów, o czym możemy przeczytać w czasopiśmie „Ethology”. Koty należące do kilkudziesięciu różnych opiekunów nagrywano, aby ustalić, jakie dźwięki zwierzęta wydają w stosunku do ludzi, jak często i w jakich okolicznościach. Inaczej mówiąc: jak koty miauczą?
Analiza nagrań wskazuje na to, że kiedy opiekunowie wracali do domów po nieobecności, koty witały ich nie tylko miauczeniem, ale i innymi dźwiękami, takimi jak mruczenie, świergotanie, itd. Wejście opiekuna do domu okazuje się niezwykle ważnym momentem w relacjach człowiek-kot, bowiem wtedy zwierzę wyraża swoje emocje związane z opiekunem.
Zmierzono, że w pierwszych 100 sekundach po przekroczeniu drzwi przez opiekuna, kot wydawał od 1,8 do 4,3 różnych dźwięków w kierunku człowieka. To bardzo duża i zaskakująca rozbieżność w liczbie odgłosów.
Głębsza analiza tych dźwięków w odpowiednim kontekście pozwoliła ustalić, skąd różnice się biorą. Kluczowa okazała się płeć. Co ciekawe – nie kota, ale właśnie człowieka, opiekuna.
To, ile i jakie dźwięki wydają koty w kierunku wracającego do domu opiekuna nie było w ogóle związane z płcią, wiekiem czy rasą kota. Zależały za to od tego, czy opiekunem był mężczyzna, czy kobieta. W kierunku mężczyzn koty wydawały o wiele więcej dźwięków niż kobiet. Dlaczego?
Kobiety łatwiej odczytują kocie emocje i potrzeby
Nie jest to do końca jasne, ale Turcy postawili pewną ciekawą hipotezę. Ich zdaniem wiąże się to z przyzwyczajeniem kota do tego, że kobieta łatwiej rozumie potrzeby zwierzęcia. Częściej się nim zajmują, lepiej oceniały i odczytywały kocie emocje, bez porównania częściej bawiły się z nimi, poświęcały im uwagę i reagowały na ich wołania.
Natomiast mężczyźni robili to rzadziej, stąd przekonanie kota, że w ich wypadku komunikacja musi być mocniejsza i wyraźniejsza. Kolokwialnie mówiąc: aby dotarło.
Możliwe, że opiekunowie płci męskiej potrzebują bardziej wyraźnych dźwięków kota, aby zauważać i reagować na potrzeby swoich zwierząt, co z kolei wzmacnia tendencję kotów do stosowania takich bodźców, by zwrócić na siebie uwagę

Te wnioski mogą mieć szersze zastosowanie w ogóle na komunikację między opiekunami a zwierzętami w innych sytuacjach domowych. Mogą one pozwolić nam lepiej zrozumieć emocje kotów i sposób wyrażania ich przez te zwierzęta.
To także kolejny dowód na to, że mruczki odczytują zachowania ludzi, przetwarzają je i potrafią się dostosować do konkretnego człowieka w taki sposób, aby uzyskać to, czego chcą.
Badania te są także kolejnym potwierdzeniem, że koty wcale nie są samotnikami i potrzebują ludzi. Więź kota z opiekunem jest szalenie mocna, niemniejsza niż w wypadku psów, o czym też pisaliśmy w Zielonej Interii.


