Próbuję sobie wyobrazić, że mam ciało kobiety, ale czuję się mężczyzną. Nie znoszę swoich piersi, narządów płciowych, drażni mnie mój głos, marzę o seksie z heteroseksualną kobietą i oddałabym wszystko, żeby przez chwilę poczuć się sobą.

Obejrzałam film Małgorzaty Szumowskiej i Michała Englerta „Kobieta z” o transseksualnej kobiecie i staram się wejść w skórę głównego bohatera/bohaterki. Chwilami mi się udaje, choć łatwiej zrozumieć mi złość i rozgoryczenie żony (wspaniała Joanna Kulig), kiedy odkrywa, że jej mąż czuje się kobietą, czy kompletne osłupienie rodziców, gdy dobijający do pięćdziesiątki syn każe do siebie mówić Aniela. Z przeniknięciem do uczuć i pragnień osób transseksualnych większość z nas ma problem.

Autorzy wpisują historie Andrzeja/Anieli w historię Polski. Andrzej, blondas z długimi włosami, podczas pierwszej komunii zrywa koleżance z głowy welon. Dziewczynki w białych sukienkach próbują go dopaść. Jawa czy sen, który zmieni się w lęk towarzyszący bohaterowi przez niemal całe dorosłe życie. Lata 80., późna komuna, wszystko toczy się zgodnie z patriarchalnym trybem. Andrzej poznaje dziewczynę, zakochują się, biorą ślub, rodzi im się dziecko. Mieszkają w domu z rodzicami. Małe miasteczko (Szumowska często umieszcza swoje historie na prowincji), mały wybór. Ci sami kumple od podstawówki, urzędnicza, nudna robota, codzienna szarówka. Odebrać dziecko z przedszkola, zakupy, pomóc rodzicom. Ulicami przetacza się wielka historia, w którą autorzy wpisują losy Andrzeja/Anieli. Strajki, Solidarność, wolna Polska, świat wiruje wokół Andrzeja, ale on nie jest ani „Człowiekiem z marmuru” Wajdy, ani z żelaza. Nie jest cis bohaterem. On marzy, by być kobietą. Nie wystarczają mu już pomalowane paznokcie u nóg, hormony podbierane mamie, nocne przebieranki w damskie ciuchy. Chce, by inni zobaczyli w nim kobietę. Kiedy jest już bliski wyznania prawdy, żona zachodzi w drugą ciążę, a on znowu trafia w środek binarnego świata. Nie mówmy o tym rodzicom. Nie przeżyliby tego – mówi żona, kiedy odkrywa prawdę. Może się domyślała, podejrzewała, ale nie chciała wiedzieć. Wiele związków trwa dzięki temu, że małżonkowie odwracają oczy. On sam długo nie umie nazwać tego, co czuje. Lekarze przepisują testosteron, radzą iść do agencji towarzyskiej, potraktować swoje pragnienia jako dopalacz w życiu seksualnym. Kiedy jako dojrzały facet siedzi na lokalnej uroczystości podobnie jak 30 lat wcześniej, zdaje sobie sprawę, że życie mu uciekło i że to być może ostatnia chwila, żeby zawalczyć o siebie. Andrzeja/Anielę gra kilkoro aktorów, główne partie należą do Mateusza Więcławka i Małgorzaty Hajewskiej-Krzysztofik. On świetnie sprawdza się w roli chłopaka odkrywającego kobietę w sobie, ona jest dojrzałym Andrzejem, a potem Anielą. Piękne są sceny przenikania się młodego Andrzeja marzącego o byciu kobietą z transseksualną Anielą, która płaci wysoką cenę za spełnienie marzenia. Queerowość w obsadzie dobrze robi opowieści. Zdjęcia Michała Englerta stylizowane na lata 80. budują historię, która wygląda jak zapisana na VHS. Englert i Szumowska scenariusz oparli na prawdziwych losach osób transseksualnych i niemal dokumentalnie przeprowadzają przez ich problemy (wysokie ceny leków, odrzucenie przez rodzinę, ostracyzm w pracy, bezdomność, samotność). Ale „Kobieta z” to także historia o miłości przekraczającej podziały na płeć. Dolny Śląsk w obiektywie Englerta staje się cudownym tłem dla zakochanych. Film ogląda się jak baśń, w której dramatyczne wydarzenia w takt muzyki Jimka prowadzą do szczęśliwego finału.

Ale w realu życie w obcym ciele to nie baśń ani tym bardziej bajka.

– Oddałabym wszystko, żeby urodzić się taką lub taką i zająć się tym, co w życiu każdego człowieka jest ważne, rodzina, praca, tworzenie, rozwój, a nie ciągła szarpanina. To taki ciężki los – mówi Ada Strzelec, transpłciowa kobieta, która jako pierwsza po ’89 roku przeszła w Polsce operację korekty płci. Osoby transseksualne nie zmieniają płci, lecz dostosowują płeć biologiczną do psychicznej. Słowa są ważne, bo albo oddają rzeczywistość, albo ją zakłamują. Gdy na i tak trudny proces dojrzewania nałoży się pęknięcie między płcią biologiczną i psychiczną, pojawiają się depresje, próby samobójcze.

Często rodzice liczą, że dziecku uda się wybić transpłciowość z głowy. – Prędzej osoba transpłciowa popełni samobójstwo, niż uda się namówić na życie w niezgodzie z sobą – mówi jeden z bohaterów książki Pauli Szewczyk „Ciała obce. Opowieści o transpłciowości” .

Pierwszy polski film fabularny o osobie trans może okazać się przełomem w zrozumieniu ludzi, którzy urodzili się w nie swoim ciele.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version