Krytyk Kurskiego: – Jak zobaczyłem go w telewizji za plecami prezesa, to wiedziałem, że stanął tam po to, aby ludzie go zobaczyli i o nim mówili. „Kura” lubi się lansować, co w polityce nie jest złe. On się jednak wręcz żywi zainteresowaniem ludzi.
Cel Kurskiego jest prosty: jedynka do PE, a potem wyjazd do PE. Kłopot w tym, że na listach PiS jest tłok. Były prezes TVP celuje w okręg we wschodniej Polsce. Lubelskie – tu najprawdopodobniej nie będzie już startować europosłanka Beata Mazurek, ale liderem ma być wedle przymiarek Mariusz Kamiński. Podlasie – stąd Kurski dawno temu był europosłem, a mandat miałby pewny, ale tu miejsce zagrzał już Karol Karski. Podkarpacie – tu nie będzie startował Tomasz Poręba, więc ubyło konkurencji, ale Daniel Obajtek już jest tu przymierzany. Decyzji Jarosława Kaczyńskiego co do kształtu tych list nie ma. Na ich ułożenie PiS ma czas do końca kwietnia, więc na wewnętrzne bitwy jest jeszcze sporo czasu.
Stronników Kurski w obozie Zjednoczonej Prawicy ma niewielu. Blisko mu do Suwerennej Polski i do pojedynczym ludzi z samego PiS-u. Jego głównym zasobem jest relacja z Jarosawem Kaczyskim. – Prezes ma słabość do zbójeckiego uroku „Kury” – mówi polityk PiS bliski Nowogrodzkiej. Wedle naszych rozmówców bardzo prawdopodobne jest, że Kurski dostanie miejsce na liście do PE, choć nie można jeszcze przesądzać, czy będzie nr 1.
Teraz Kurski w PiS nie ma jednak lekko. A to z powodu wyniku wyborów samorządowych, do których PiS szło spokojną, wręcz niemrawą kampanią, a uzyskało 34,3 proc. (druga Koalicja Obywatelska – 30,6 proc.). Krytycy Kurskiego zostali ośmieleni takim wynikiem wyborów. To bowiem więcej, niż się spodziewano na Nowogrodzkiej i więcej niż pokazało badanie exit poll opublikowane tuż po zamknięciu lokali wyborczych.
W pierwszym szeregu krytyków Kurskiego jest Mateusz Morawiecki, były premier. W Polsacie ocenił, że przekaz TVP pod wodzą Kurskiego była „kulą u nogi” i przekonywał, że pozytywny przekaz kampanii samorządowej dał w efekcie efektowną wygraną PiS.
Krytycy premiera odparowują od razu, że ostatni rok przed wyborami parlamentarnymi 15 października 2023 r. to już nie były rządy Kurskiego w TVP, a sam Morawiecki w kampanii 2023 r. był jastrzębiem. Niemniej obecnie to premier jest w obozie Zjednoczonej Prawicy twarzą i orędownikiem łagodzenia linii i wizerunku PiS. Polityk PiS, który mu raczej sprzyja: – Skoro bez TVP zrobiliśmy takie same wyniki, jak w wyborach do Sejmu, to po choler tkwić w tym wcześniejszym ostrym przekazie?
Wypowiedzi Morawieckiego w Polsacie to nowa odsłona w bitwie z Kurskim – były premier bierze odwet na byłym prezesie TVP. Po wyborach do Sejmu do ofensywy przystąpił Kurski i jego ludzie. Były prezes przyniósł na Nowogrodzką raport, który Gazeta.pl później ujawniła. Teza tego raportu była następująca: wynik PiS do Sejmu był słaby z winy Morawieckiego. Po wyborach samorządowych do ofensywy przystąpił Morawiecki. Były premier przekonuje publicznie jak w cytowanym wywiadzie, że to dzięki także jego pracy i pozytywnemu przekazowi PiS w kampanii samorządowej uzyskało bardzo dobry wynik. Druga teza Morawieckiego jest także prosta: to TVP Kurskiego przyczyniła się do utraty władzy. – Kurski dostał po łapach – mówi stronnik Morawieckiego.
– Relacje Kurskiego i Morawieckiego? Po tym, co Morawiecki przeczytał w raporcie, że jest jest banksterem winnym porażki PiS? – śmieje się polityk PiS.