Polskie talerze są dzisiaj pełne, ale nie ma na nich kluczowych dla zdrowia i dobrego samopoczucia składników.

Selen to pierwiastek chemiczny w swoich właściwościach nieco podobny do siarki. I podobnie jak ona jest niezbędny wszystkim organizmom zwierzęcym. W przeciwieństwie jednak do siarki, która występuje powszechnie, selenu jest na Ziemi bardzo niewiele. Znajduje się w glebie, stąd przenika do wody, roślinności, a potem do naszych organizmów. Jednak gdy na jakimś terenie selenu jest w glebie mało, wszystkie organizmy cierpią z powodu jego niedoborów. Takim obszarem jest między innymi Polska.

O tym, że mamy jedne z największych w Europie niedoborów selenu, alarmuje zespół amerykańskich naukowców pod kierownictwem dr Simone Passarelli z Harvard School of Public Health. To niejedyny ważny składnik diety, którego nam notorycznie brakuje.

Nowe badanie, ale również doświadczenia polskich naukowców i dietetyków pokazują, że wciąż nie umiemy prawidłowo skomponować posiłków i narażamy się z tego powodu na zdrowotne komplikacje. Zresztą nie tylko my – to problem całego świata.

Badanie z Harvard School of Public Health, którego wyniki zostały opublikowane w najnowszym numerze medycznego periodyku „The Lancet Global Health”, obejmowało niemal cały świat. Korzystając z połączenia danych zebranych z Global Dietary Database i zaawansowanych modeli statystycznych, naukowcy oszacowali poziom 15 kluczowych dla ludzkiego zdrowia mikroelementów w dietach 99,3 proc. światowej populacji w 185 krajach. W swoim modelowaniu zespół wziął pod uwagę tylko naturalną dostępność mikroelementów i witamin w pożywieniu, wyłączając z szacunków jedzenie sztucznie wzbogacane w składniki i suplementację.

Według tych szacunków ponad połowa ludzkości ma niedobory sześciu bardzo ważnych dla zdrowia pierwiastków i związków chemicznych. Najgorzej jest z jodem – za małą jego ilość w organizmie ma aż 68 proc. ludzkości! Najniższy poziom jodu mają mieszkańcy Afryki, Ameryki Południowej i Dalekiego Wschodu. Niemal równie dużo – bo ponad 6 mld (67 proc.) ma niedobory witaminy E (tu najgorzej wypadają obie Ameryki i Australia), 66 proc. ma za mało tak kluczowego pierwiastka, jakim jest wapń – największe niedobory zanotowano w Afryce, Indiach i Chinach, krajach, w których tradycyjnie spożywa się mało nabiału, a na czwartym miejscu wylądowało żelazo. Jest go za mało w diecie 65 proc. ludzkości (szczególnie duże niedobory występują w północnej i saharyjskiej Afryce oraz w Indiach). W krajach ubogich i rozwijających się dużym problemem są także niedobory witaminy B2 i kwasu foliowego, a niemal połowa ludzkości ma za mało witaminy C. Pewne różnice w poziomie poszczególnych mikroelementów zależały też od płci badanych. U kobiet częściej ujawniało się niewystarczające spożycie jodu, witaminy B12, żelaza i selenu, a u mężczyzn z tych samych regionów i grup wiekowych – magnezu, witaminy B6 oraz cynku.

Na mapach naukowców z Harvardu znajdują się również szacunki dotyczące Polski. Oprócz bardzo wysokiego niedoboru selenu, którego według zespołu dr Simone Passarelli może mieć nawet 100 proc. Polaków, mamy w diecie za mało żelaza (około połowa populacji), a 25-50 proc. z nas ma zbyt niski poziom witamin E, A, kwasu foliowego (witaminy B9) oraz wapnia. W badaniu tym nie uwzględniono potencjalnych niedoborów witaminy D, bo nie do końca zależy ona od czynników dietetycznych.

Badanie podaje oczywiście tylko dane szacunkowe, oparte na modelowaniu komputerowym. Jednak jego wyniki w większości zgadzają się z tym, co obserwują polscy lekarze i dietetycy. – Brakuje nam wielu mikro— i makroelementów. Polacy najczęściej borykają się z niedoborami magnezu, wapnia, żelaza, jodu, potasu, cynku i selenu – mówi dr Monika Dąbrowska-Molenda, dietetyk kliniczny z Centrum Medicover w Warszawie.

Co może się zdarzyć, jeśli zabraknie w naszym organizmie któregoś z tych pierwiastków? – Brak każdego z nich może prowadzić do poważnych problemów zdrowotnych, jednak najgroźniejsze dla zdrowia są niedobory potasu i żelaza, ze względu na ich kluczowe funkcje w organizmie – mówi dr Dąbrowska-Molenda. Potas odgrywa krytyczną rolę w regulacji pracy serca, gospodarki wodno-elektrolitowej oraz funkcjonowaniu układu nerwowego. – Nagły i poważny niedobór potasu, zwany hipokaliemią, może prowadzić do zaburzeń rytmu serca, powodować skurcze mięśni, paraliż, a w bardzo poważnych sytuacjach zatrzymanie akcji serca – ostrzega dr Dąbrowska-Molenda.

Podobnie niebezpieczny może być niedobór żelaza. – Jest ono niezbędne do produkcji hemoglobiny – mówi dr Dąbrowska-Molenda. – Długotrwały brak żelaza prowadzi do anemii, objawiającej się skrajnym zmęczeniem, bladością skóry, osłabieniem i zawrotami głowy. Niedobór żelaza osłabia również układ odpornościowy, zwiększając ryzyko infekcji – mówi dietetyczka. Jego niedobory występują najczęściej u kobiet w wieku rozrodczym, szczególnie w ciąży, u dzieci, osób z problemami żołądkowo-jelitowymi oraz wegan. – Dieta uboga w mięso, rośliny strączkowe i owoce morza, a także brak witaminy C, która wspomaga wchłanianie żelaza, są częstymi przyczynami deficytów tego pierwiastka – mówi dr Dąbrowska-Molenda.

Podobnie jak na świecie, również w Polsce poziom ważnych pierwiastków w organizmie różni się w zależności od płci. Kobietom w wieku reprodukcyjnym częściej niż mężczyznom brakuje żelaza, a w wieku menopauzalnym – wapnia. – Z kolei mężczyźni częściej borykają się z niedoborem cynku, który jest niezbędny do produkcji testosteronu i zdrowia reprodukcyjnego. Cynk wpływa na spermatogenezę, a jego niedobory mogą obniżać płodność – mówi dr Dąbrowska-Molenda. Podobne działanie ma selen. – To pierwiastek kluczowy dla jakości spermy, a jego niedobory – powszechne w Polsce – mogą być bardziej problematyczne dla mężczyzn niż dla kobiet – przestrzega dr Dąbrowska-Molenda.

Często brakuje nam również magnezu, a jego niedobór jest mocno odczuwalny. – Może prowadzić do skurczów mięśni, przewlekłego zmęczenia, problemów ze snem, osłabienia odporności i arytmii serca. Szczególnie narażone są osoby poddane dużemu stresowi, spożywające duże ilości kawy i alkoholu, osoby starsze, kobiety w ciąży oraz ludzie z cukrzycą typu 2 – mówi dr Dąbrowska-Molenda. Z kolei cynk jest istotny dla prawidłowego funkcjonowania układu odpornościowego i gojenia się ran, jego niedobór często występuje u dzieci, osób starszych, wegan oraz osób cierpiących na choroby przewodu pokarmowego, takie jak choroba Leśniowskiego-Crohna. – Ale również z powodu diety ubogiej w białko, mięso, ryby i orzechy – mówi dr Dąbrowska— —Molenda.

Spora część populacji Polski ma również niedobory witamin. – Głównie mówimy tutaj o witaminie D, której poziom zależy od szerokości geograficznej naszego kraju i słabego naświetlenia w miesiącach jesienno-zimowych – zauważa prof. Sylwia Małgorzewicz z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego. A niedobór tej witaminy może mieć również bardzo negatywne konsekwencje. – Witamina D jest kluczowa dla zdrowia kości i układu odpornościowego, ponieważ pomaga wchłaniać wapń. Jej brak może prowadzić do osłabienia kości (osteoporozy, osteomalacji), zwiększonej podatności na infekcje oraz zaburzeń nastroju, takich jak depresja sezonowa – mówi dr Dąbrowska-Molenda. Dlatego rekomendacje medyczne w tym przypadku są jasne. – Witaminę D trzeba suplementować w okresie jesienno-zimowym, a niektóre osoby, na przykład seniorzy, powinny to robić przez cały rok – podkreśla prof. Małgorzewicz.

Nie bez powodu Polacy mają również niedobór kwasu foliowego, czyli witaminy B9, który jest dostarczany do organizmu głównie dzięki owocom i warzywom – ich spożycie jest ciągle zbyt małe w Polsce i ze względu na procesy przechowywania mogą zawierać mało tej witaminy, kluczowej dla procesów krwiotwórczych oraz prawidłowego działania układu nerwowego. – Jeśli do tego dołoży się monotonna, uboga w świeże owoce i warzywa dieta, którą na przykład często mają osoby starsze albo młodzież, łatwo o powstanie niedoboru tej witaminy – mówi prof. Małgorzewicz.

Generalnie wszystkie osoby, które jedzą mało owoców i warzyw, są w grupie ryzyka niedoboru witaminy C i kwasu foliowego. – Z prowadzonych w naszym kraju badań populacyjnych, np. PolSenior, wynika, że zwłaszcza wśród osób starszych ta korelacja niedoborów witamin z płcią jest widoczna, prawdopodobnie ze względu na to, że kobiety jednak bardziej dbają o zdrowie i lepiej się odżywiają, a mężczyźni piją więcej alkoholu, który bardzo sprzyja niedoborom, głównie witamin z grupy B – mówi prof. Małgorzewicz.

Problem różnych braków w diecie nie jest wyłącznie problemem osób dorosłych. Występuje powszechnie już w wieku dojrzewania. Jak wykazało opublikowane w 2012 r. badanie naukowców z Narodowego Instytutu Żywności i Żywienia w Warszawie, u młodzieży w wieku 11-15 lat najczęściej brakującymi w organizmie witaminami i minerałami są wapń, witamina D, potas, magnez i kwas foliowy. Ich niedobory autorzy badania wykryli u 74-98 proc. młodzieży. Nieco rzadziej, ale wciąż w znaczącym stopniu występowały wśród nastolatków niedobory witamin A, E, C, witamin z grupy B, żelaza, jodu, cynku i fosforu. Co szczególnie niepokojące, te niedobory z wiekiem rosły. Naukowcy przeprowadzili badania laboratoryjne w grupie młodzieży dwukrotnie w odstępie pięcioletnim. Okazało się, że im starsze dzieci, tym niższe miały poziomy kluczowych witamin i mikroelementów w organizmach.

Dietetycy wyróżniają wiele grup osób o szczególnym zapotrzebowaniu na konkretne witaminy. – Kobiety w ciąży mają większe zapotrzebowanie na kwas foliowy, witaminę D i witaminę B12, aby zapewnić prawidłowy rozwój płodu. Osoby na dietach restrykcyjnych, takich jak weganizm, muszą zwracać szczególną uwagę na uzupełnianie witamin B12, D oraz kwasu foliowego. Palacze i osoby narażone na duży stres mają zwiększone zapotrzebowanie na witaminę C, która jest szybko zużywana w procesach obronnych organizmu – wymienia dr Dąbrowska-Molenda.

Jak podkreśla prof. Małgorzewicz, sytuacja w Polsce i tak nie jest najgorsza, bo wręcz pokochaliśmy najróżniejsze suplementy diety. – Jesteśmy w czołówce europejskiej sprzedaży najróżniejszych witamin, minerałów, preparatów z magnezem, wapniem itd. Bardzo często łykamy je niepotrzebnie, ale u osób ze stwierdzonymi niedoborami konieczna jest podaż odpowiednich preparatów – mówi prof. Małgorzewicz.

Czy warto zażywać witaminy tak na wszelki wypadek? – W przypadku osób zdrowych nie ma takiej potrzeby, najlepiej gdyby wszystkie potrzebne organizmowi składniki były dostarczane razem z jedzeniem – mówi prof. Małgorzewicz. Ale nie zawsze da się szybko dostarczyć organizmowi dużą ich ilość tylko w jedzeniu. – Niektóre składniki odżywcze, takie jak witamina D, B12, kwas foliowy, żelazo, magnez, jod oraz kwasy omega-3, bywają trudne do uzupełnienia wyłącznie poprzez dietę, zwłaszcza na określonych etapach życia lub w sytuacjach zwiększonego zapotrzebowania. W takich przypadkach suplementacja jest często niezbędna, aby uniknąć poważnych konsekwencji zdrowotnych – dodaje dr Dąbrowska-Molenda.

Trzeba też jednak pamiętać o możliwości przedawkowania tych, zdawałoby się, tak potrzebnych składników. – Nie musimy obawiać się przedawkowania witamin rozpuszczalnych w wodzie, np. witamin C, B, kwasu foliowego. Ich nadmiar zostanie wydalony z moczem – mówi prof. Małgorzewicz. – Ale uważać trzeba na witaminy rozpuszczalne w tłuszczach, czyli A, D, E i K. Mają ustalone wartości referencyjne, a ich nadmiar może być szkodliwy dla zdrowia. Podobnie jest z mikroelementami takimi jak żelazo, cynk czy selen. Zwłaszcza nadmiar tego ostatniego może być dla organizmu toksyczny i spowodować zatrucie – ostrzega prof. Małgorzewicz.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version