Wybory do Parlamentu Europejskiego. Indycent na debacie
Zaproszenia zabrakło dla ogólnopolskiego komitetu Polexit, o czym już na samym początku powiedział Korwin-Mikke. – Dlaczego tu nie ma Polexitu? – zapytał polityk. Prowadzący odpowiedział, że kandydat komitetu będzie zaproszony na ostatnią debatę cyklu, w kolejną niedzielę.
Wtedy też przed kamerami niespodziewanie pojawił się mężczyzna. – Bardzo się cieszę, drodzy państwo, Jakub Perkowski, jestem kandydatem Polexitu z miejsca pierwszego w okręgu nr 1 – zwrócił się do widzów.
– Państwo się mnie tu zupełnie nie spodziewaliście, nie wiem czemu, zaoszczędziliście troszkę pieniędzy i nie kupiliście siódmego pulpitu – mówił Perkowski. Prowadzący próbował opanować sytuację, zapowiadając, że kandydat będzie mógł wystąpić w kolejnej debacie.
– Uważam, że Polexit jest dokładnie takim samym, pełnoprawnym uczestnikiem debaty publicznej – kontynuował kandydat formacji. W odpowiedzi prowadzący przekazał, że do programu zaproszono „sześć największych komitetów”. Mówił także, że „SE” nie jest medium publicznym, więc nie ma obowiązku, a ma wybór, jeśli chodzi o dobór gości.
Kandydat Polexitu zakłócił debatę. Wtargnął do studia
– Macie państwo pełen obowiązek uszanować prawo dziennikarskie – mówił chodzący po studiu Perkowski, przywołując m.in. zapisy konstytucji, czy powołując się na „reguły demokracji”. – Poproszę o mikroport i chętnie będę uczestniczył bez pulpitu – dodał. Zwrócił się także do Roberta Biedronia z Lewicy, który „sam mówił przecież, że jest przeciwko wykluczaniu kogokolwiek„.
W kolejnych sekundach dziennikarz podszedł do Perkowskiego i próbował namówić go do wyjścia ze studia. Ten z kolei, zwracając się także bezpośrednio do kamery, mówił o postulatach swojego komitetu.
– Ja nie mogę użyć wobec pana siły, mogę użyć siły perswazji – powiedział prowadzący. – Wiem, ja bardzo się cieszę, ja mogę podać panu rękę, skoro pan jest taki miły. Dlaczego pan mi nie podepnie mikroportu? – zapytał kandydat Polexitu, a dziennikarz argumentował, że dla przedstawiciela siódmego komitetu nie ma stanowiska.
Wybory do PE. Nieplanowana dyskusja w studiu. „Kogo pan wykluczy?”
– Kogo pan wykluczy. Wylosujmy. Raz, dwa trzy, Patryk Jaki, pana nie ma na tej debacie. Raz, dwa, trzy, pani też nie ma na tej debacie – odparł Perkowski. Następnie zwrócił się do widzów.
– Demokracja polega na tym, że jeżeli ktoś nie został wybrany rok temu, bo nie kandydował, nie ma prawa głosu. Tak wygląda demokracja w III RP, fatalnie wygląda demokracja – mówił. Do dyskusji włączył się także Michał Kobosko z Trzeciej Drogi, który powiedział do Perkowskiego, że próbuje „zrujnować debatę”. – Ja nie robię absolutnie nic złego – kontrował działacz Polexitu.
– Zaczyna to już irytować, naprawdę – podsumował bezradnie prowadzący, mówiąc, że na debatę w kolejnym tygodniu umawiał się ze Stanisławem Żółtkiem. Po chwili transmisję przerwano. Później program został wznowiony, już bez obecności niezapowiedzianego gościa.
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage – polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!