Trwają prace nad wyjaśnieniem zamachu na Crocus City Hall w Moskwie. W sobotę 23 marca szef FSB poinformował Władimira Putina, że w związku z atakiem zatrzymano łącznie 11 osób, w tym czterech podejrzanych o jego przeprowadzenie. W sieci pojawiło się nagranie z rzekomym sprawcą, który był „przesłuchiwany” przez Rosjan w warunkach polowych.
Rosja twierdzi, że atak na Crocus City Hall odpowiadają terroryści, którzy „mieli kontakty w Ukrainie”
Według doniesień publikowanych m.in. przez Biełsat mężczyzna powiedział, że za atak na Crocus City Hall obiecano mu 500 tys. rubli (około 22 tysiące złotych). Rzekomo został zwerbowany na Telegramie i dostał rozkazy, aby „zabijać bez różnicy”. Ponadto stwierdził, że po zamachu miał dostać schronienie w Ukrainie. Prawdziwość nagrania jest trudna do zweryfikowania, ale opowieść mężczyzny wpisuje się w narrację prezentowaną m.in. w rosyjskiej, rządowej agencji informacyjnej RIA Novosti, która poinformowała, że terroryści mieli planować przekroczenie granicy Rosji z Ukrainą. FSB stwierdziła, że udali się tam, ponieważ mieli „kontakty po stronie ukraińskiej”. Ich zdaniem pdokonany w piątek 22 marca atak na Crocus City Hall pod Moskwą miał zostać starannie przygotowany.
Ukraina zaprzeczyła, że ma coś wspólnego z atakiem na Crocus City Hall w Rosji
Do zarzutów odniósł się w sobotę ukraiński doradca Szefa Kancelarii Prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego Mychajło Podolak. „Jakiekolwiek próby powiązania Ukrainy z atakiem terrorystycznym są absolutnie nie do obronienia. Ukraina nie ma najmniejszego związku z tym incydentem. Ukraina toczy wojnę z Rosją na pełną skalę i rozwiąże problem agresji Rosji (swoją drogą, agresji z zamierzonym elementem terrorystycznym) na polu bitwy. Wersje rosyjskich służb specjalnych dotyczące Ukrainy są absolutnie nie do utrzymania i absurdalne” – napisał.