W środę 4 września na antenie TV Republika w programie „Miosz Keczek zaprasza” wzięli udział Olga Semeniuk-Patkowska z PiS, Michał Woś z Suwerennej Polski, Jan Filip Libicki z PSL, Paweł Krutul z Nowej Lewicy i Bartosz Malewski, prezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości.
Spięcie na antenie TV Republika. Miłosz Kłeczek: Nie ma zgody na chamstwo
Na początku drugiej części programu prowadzący zwrócił się do senatora PSL Jana Filipa Libickiego. – Mam taki apel do pana. Żeby pan już nie suflował tutaj przynależności do jakiejś partii politycznej czy nie utożsamiał dziennikarzy Telewizji Republika z konkretną formacją polityczną, bo te czasy już się skończyły. Nie życzymy sobie czegoś takiego. (…) To, że ja się z panem nie zgadzam, nie oznacza, że reprezentuję formację polityczną, bo reprezentuję tę stację telewizyjną – zwrócił się do polityka Miłosz Kłeczek. Ta część programu szybko została udostępniona w mediach społecznościowych.
– Ja panu mogę powiedzieć, że jest pan partyjnym propagandystą i nie będę się z panem zgadzał. Pasuje to panu? Ale mnie ten poziom dyskusji nie odpowiada, dlatego niech pan się trzyma jakichś standardów cywilizowanej rozmowy. Jak nie będzie się pan trzymał, nie będę pana zapraszał – dodał prowadzący.
Polityk PSL nie czekał długo z odpowiedzią i krytycznie ocenił pracę dziennikarską Miłosza Kłeczka. – Fakt, że pan mówi o jakichś standardach, to jest kabaret – to nawet mało powiedziane. Cała pana kariera, w cudzysłowie, dziennikarska, polegała na tym, że pan, pracując w telewizji publicznej, standardów telewizji publicznej absolutnie nie trzymał. Dzięki czemu zbudował pan sobie rozpoznawalność. Teraz dotarł pan do stacji, gdzie ma pan prawo to robić, ale zbudował pan rozpoznawalność swoją na nietrzymaniu standardów. Nietrzymanie standardów jest pańskim znakiem firmowym – powiedział do prowadzącego senator Jan Filip Libicki z PSL.
Miłosz Kłeczek uznał wówczas, że „trzyma standardy i zawsze tak było”. – Panu się nie podobało, że TVP Info informowało o rzeczach, o których nie informowały inne stacje. To było nie na rękę, że jest taka stacja, która rozbija monopol informacyjny w Polsce i buduje przeciwwagę do propagandy mainstreamu III RP. To się panu nie podobało – odpowiedział Kłeczek.
Awantura w programie Miłosza Kłeczka.”Proszę rozłączyć senatora Libickiego”
Polityk próbował wtrącić się w wypowiedź prowadzącego, ten jednak nie dopuszczał go do głosu. – Skoro pan dalej mnie obraża, to dziękuję panu za udział w tym programie. Proszę rozłączyć senatora Libickiego. My tu standardy trzymamy. Nie chce pan rozmawiać merytorycznie, to nie będzie pan rozmawiał w ogóle, bo takie czasy, gdzie może pan robić, co pan chce, nawet jeżeli to jest chamskie i aroganckie, po prostu się skończyły. Nie ma zgody na chamstwo, nie ma zgody na to, żeby kogoś obrażać, niezależnie czy to jestem ja, czy moi goście – powiedział wówczas Kłeczek.
Następnie okno z rozmówcami zniknęło z anteny i pojawiło się po kilku minutach już bez polityka PSL. Część programu z udziałem wszystkich gości udostępniono w serwisie YouTube.
Senator Jan Filip Libicki zabrał głos po zakończeniu programu
Tego samego dnia polityk PSL skomentował sytuację na serwisie X. „Tak oto wyglądają standardy dziennikarskie Miłosza Kłeczka. 'Czasy gdzie może Pan mówić, co chce, się skończyły’ – redaktor Kłeczek ogłosił koniec wolności słowa?” – napisał Jan Filip Libicki.
W innym ze wpisów dodał również, że „Tak wygląda prawda w wykonaniu TV Republika. Ma to tyle wspólnego z prawdą, ile gazeta pod tą samą nazwą w związku sowieckim”.