Pożar w hali na Marywilskiej 44 wybuchł po godzinie 3.15 w nocy z soboty na niedzielę (11-12 maja). Akcja gaśnicza trwała przez kilkanaście godzin i w szczytowym momencie uczestniczyło w niej kilkadziesiąt zastępów straży pożarnej i blisko 300 strażaków. W wyniku pożaru spłonęło ponad 1400 stoisk handlowych, przez co nawet trzy tysiące osób może stracić pracę.
Pożar hali na Marywilskiej 44. Prokuratura rozpoczyna śledztwo
Norbert Woliński, rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga, przekazał Polskiej Agencji Prasowej, że w poniedziałek (13 maja) wszczęto śledztwo w sprawie pożaru hali targowej w Warszawie. Dotyczy ono sprowadzenia w nieustalony sposób zdarzenia zagrażającemu mieniu w wielkich rozmiarach. – W jego wyniku doszło do spalenia tego obiektu oraz znajdujących się nim lokali – dodał.
Woliński podkreślił, że w wyniku pożaru w³a¶ciciel centrum handlowego oraz najemcy znajdujących się w nim stoisk usługowo-handlowych ponieśli ogromne szkody. Szacuje się, że ich łączna wysokość przekroczy milion złotych.
Ekspert o pożarze hali przy Marywilskiej. „Mogła być użyta benzyna lub rozpuszczalnik”
Biegły sądowy z zakresu pożarnictwa Jarosław Dąbrowski odniósł się w rozmowie z Gazeta.pl do możliwych przyczyn pożaru. Na wstępie podkreślił, że informacje o pożarach, do których doszło w ostatnich dniach na terenie Polski, czerpie wyłącznie z przekazów medialnych. – W przypadku pożaru przy ulicy Marywilskiej w Warszawie na 95 proc. musiało być kilka źródeł ognia i to w pewnym oddaleniu od siebie – stwierdził.
– „Normalny” pożar występuje w jednym miejscu. Nie ma przypadku, aby zapaliło się w kilku miejscach. Z taką intensywnością nawet plastiki się nie palą. Według mnie do zainicjowania ognia mogła być użyta benzyna czy rozpuszczalnik, ale to moje teoretyczne przypuszczenia – dodał Jarosław Dąbrowski.