Były prezydent chciał udowodnić, że może być uwolniony od zarzutów karnych za czyny, które jego zdaniem wchodziły w zakres jego obowiązków jako prezydenta. Prawnik Donalda Trumpa opierał się na założeniu, że prezydent, który nie został skazany przez Kongres w procedurze impeachmentu, nie może być objęty postępowaniem karnym. Podkreślił, że Trump został postawiony w stan oskarżenia przez Izbę Reprezentantów, ale Senat nigdy go nie skazał.
„Na potrzeby tej sprawy karnej były prezydent Trump stał się obywatelem Trumpem, ze wszystkimi środkami obrony przysługującymi każdemu innemu oskarżonemu w sprawie karnej. Jednak jakikolwiek immunitet wykonawczy, który mógł go chronić, gdy pełnił funkcję prezydenta, nie chroni go już przed oskarżeniem” – orzekł sąd w trzyosobowym składzie. W panelu sędziowskim jeden z prawników został powołany za prezydentury George’a H. W. Busha, a dwóch wybrano już za czasów Joe Bidena.
Donald Trump bez immunitetu. Sprawa może trafić do konserwatywnego Sądu Najwyższego
Wcześniej sędzia okręgowy nadzorujący sprawę karną Trumpa w Waszyngtonie odrzucił w argumenty polityka dotyczące immunitetu, pisząc, że „bycie prezydentem nie gwarantuje dożywotniej przepustki na wolność od więzienia„.
Sprawa finalnie może trafić do Sądu Najwyższego. Tam większość (6:3) mają konserwatyści. Były prezydent nie podjął jeszcze ewentualnej decyzji o zażaleniu wyroku.
Specjalny prokurator USA Jack Smith oskarżył 77-letniego Trumpa o spiskowanie mające na celu obalenie zwycięstwa Joe Bidena w wyborach w 2020 r. i popełnienie oszustwa w celu utrzymania się na stanowisku. Rozprawa początkowo miała się odbyć 4 marca, ale została odroczona do czasu wydania orzeczenia w sprawie wniosku o immunitet.
Donaldowi Trumpowi postawiono łącznie 91 zarzutów w czterech odrębnych sprawach karnych, dwóch federalnych, jednej w Nowym Jorku i kolejnej w Georgii.