Rosjanie kontynuują ofensywę lotniczą przeciwko ukraińskiej infrastrukturze energetycznej. Długa przerwa operacyjna pozwoliła im zgromadzić odpowiednie zapasy pocisków. Codziennie przez niemal całą dobę na ukraińskim niebie pojawiają się wrogie rakiety.

Poprzednio ataki na porównywalną skalę Rosjanie przeprowadzili na przełomie sierpnia i września. Potem nastała niemal trzymiesięczna przerwa w użyciu pocisków balistycznych, a pociski manewrujące były wykorzystywane niezwykle rzadko. Na ukraińskim niebie regularnie pojawiały się jedynie bezzałogowce typu Shahed-136 i jego rosyjskie klony, Geran-2.

Wraz ze zbliżającą się zimą Kreml rozpoczął kolejną dużą ofensywę lotniczą. W nocy z 24 na 25 listopada Ukrainę zaatakowały dwa pociski balistyczne i 145 bezzałogowców — Ukraińcy zestrzelili 71 z nich, a ok. 70 zostało przechwyconych.

Kolejnej nocy nad Ukrainą znalazło się 188 dronów i sześć pocisków rakietowych, z których połowa została zestrzelona. Ukraińcy zestrzelili także 76 bezzałogowców. Kolejnych 95 maszyn spadło na skutek działania ukraińskich oddziałów walki radio-elektronicznej (WRE).

W nocy z 27 na 28 listopada. Rosja wystrzeliła ponad 90 pocisków i około 100 dronów szturmowych nad Ukrainę. Ukraińska obrona przeciwlotnicza zestrzeliła 76 pocisków Ch-101, trzy pociski Ch-59 Raduga i 35 dronów. Kolejne 62 bezzałogowce zostały przechwycone przez systemy WRE, które stają się niezwykle ważnym elementem ukraińskiego systemu obrony przeciwlotniczej.

Do przechwytywania bardziej złożonych maszyn wykorzystywane są systemy, które można przewozić na pojazdach terenowych. To dzięki nim Ukraińcom udaje się przechwytywać tak wiele rosyjskich bezzałogowców. Podstawowa metoda przeciwdziałania atakom polega na przejmowaniu sterowania lub zagłuszaniu komunikacji drona z operatorem. Po przechwyceniu jego częstotliwości, można wprowadzić fałszywe dane, które zmylą operatora. Dzięki temu wydaje mu się, że dalej kieruje dronem, podczas gdy on leci w zupełnie innym kierunku. Bardzo często nad Białoruś.

Większość Shahedów i Gerani, które miały atakować miasta na północnym zachodzie Ukrainy, wlatuje nad Białoruś, gdzie musi je zestrzeliwać białoruska obrona przeciwlotnicza. Rekordowa była noc z 24 na 25 listopada, kiedy białoruskie siły powietrzne odnotowały co najmniej 38 rosyjskich bezzałogowców, które naruszyły białoruską przestrzeń powietrzną. Następnego dnia zarejestrowano co najmniej 17 Shahedów. Kolejnej nocy już tylko pięć, ale wówczas Rosjanie skupili się na atakowaniu zachodnich i południowych regionów Ukrainy.

Skuteczność tego typu systemów zależy od wielu czynników, w tym znajomości tras przelotów bezzałogowców, rozpoznanych wcześniej częstotliwości i sposobu naprowadzania statku powietrznego. Ukraińcy mają bardzo dobrze rozbudowany system ostrzegania i kontroli tras przelotów. Wykorzystywane są nie tylko stacje radarowe, ale także obserwacja wzrokowa i aplikacje, dzięki którym obywatele Ukrainy mogą zgłaszać przelot nieprzyjacielskich systemów.

Wówczas do działania wkraczają mobilne grupy przeciwlotnicze, które w czasie rzeczywistym otrzymują informacje dotyczące tras przelotu bezzałogowców. W zależności od składu mają na wyposażeniu półciężarówki wyposażone w radary bliskiego zasięgu i sprzężone karabiny maszynowe bądź antydronowe systemy walki radio-elektronicznej.

Ukraińska armia wykorzystuje m.in. polskie systemy antydronowe, produkowane przez zielonogórską firmę Hertz. Wspomniany Hawk jest kompleksowym systemem, który posiada radar dookólny i emiter. Dzięki temu monitoruje teren w czasie rzeczywistym, rozróżniając przy tym drony od samolotów załogowych i ptactwa, co całkowicie eliminuje ryzyko pomyłki.

A takie się zdarzały choćby Rosjanom, których systemy przeciwlotnicze bliskiego zasięgu Pancyr S-1, mają problemy z odróżnieniem średniej wielkości bezzałogowca, jak polski FlyEye, od dużego ptaka. Podczas działań na Zaporożu kilkukrotnie Pancyry S-1 w trybie półautomatycznym próbowały zestrzelić czaple, czy bociany.

Polska pod względem rozwiązań antydronowych jest jednym z liderów na rynku. Prócz Hertza, gdyńska APS produkuje radary z rodziny FIELDctrl 3D MIMO, które również wykorzystywane są przez Ukraińców na froncie. Te jednak są radarami kierunkowymi i mają sektor obserwacji ograniczony do 90 stopni. Oba systemy są dla Ukraińców wręcz bezcenne, zważywszy na skalę rosyjskich ataków przeprowadzanych przy pomocy bezzałogowych statków powietrznych.

O ile w przypadku obrony przed bezzałogowcami Ukraińcy radzą sobie całkiem dobrze, w kwestii ochrony przed rakietami jest gorzej. Ukraińskie Siły Powietrzne zauważają, że skuteczną obronę znacznie utrudnia wykorzystanie przestarzałych radzieckich systemów przeciwlotniczych.

W obecnych warunkach zachodnie systemy działają znacznie efektywniej. Niestety, Ukraina posiada ich za mało, żeby skutecznie pokryć setki obiektów infrastruktury krytycznej. Dlatego podczas zmasowanych ataków wroga Ukraińcy maksymalne wykorzystują wszelkie środki, w tym lotnictwo. Otrzymanie wielozadaniowe F-16 skupiają się przede wszystkim na przechwytywaniu pocisków manewrujących.

Na początku wojny Rosjanie dość powszechnie używali Ch-22, ale po czasie uznali je za mało perspektywiczne i przestarzałe. Okazały się nieopłacalne ze względu na niską celność i wysoki koszt produkcji. Ch-22 zostały w dużej mierze zastąpione przez Ch-47M2 Kindżał, a przede wszystkim przez Ch-101, które Rosjanie starają się produkować w jak największych ilościach.

W teorii po przejściu w tryb wojenny Rosja jest w stanie produkować 40-50 pocisków Ch-101 miesięcznie, czyli maksymalnie 500 rocznie. Jest to szczyt rosyjskich możliwości. Jednak brak skomplikowanych układów scalonych własnej produkcji w rzeczywistości ogranicza moce produkcyjne o jedną trzecią. Przy obecnej skali ataków Rosjanom wystarczy pocisków manewrujących na jeszcze dwa tygodnie działań.

Inaczej jest w przypadku bezzałogowców. Rosjanie w zeszłym roku rozpoczęli licencyjną produkcję dronów Shahed-136, znanych w Rosji jako Geran-2. Dzięki nieskomplikowanej konstrukcji, prostym silnikom i możliwości wykorzystania komponentów z cywilnych dronów, Rosjanie są w stanie produkować ok. 500 Geranów-2 miesięcznie. Nie dziwi zatem, że codziennie wykorzystują je do ataków.

Podczas przerwy operacyjnej liczba wysłanych statków powietrznych nie przekraczała zwykle pół tuzina — tyle, ile na stanie ma jedna bateria. Dopiero teraz Rosjanie znacznie zwiększyli skalę uderzeń. Przy uwzględnieniu posiadanych zapasów, własnej produkcji i importu z Iranu, Rosjanie będą mogli atakować przy utrzymaniu obecnej częstotliwości przez około miesiąc.

Ukraińcy alarmują, że Rosja używa tak dużej liczby pocisków i dronów podczas ataków powietrznych, że w końcu może zabraknąć pocisków przeciwlotniczych. Kijów podkreśla, że właśnie dlatego potrzeba wzmocnienia ukraińskiej obrony powietrznej jest bardzo pilna. Szczególnie ważna jest ochrona ukraińskiej infrastruktury energetycznej i cieplnej. Władze w Kijowie obawiają się, że jej zniszczenia zmusi kolejne grupy cywili do emigracji.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version