W piątek Real Madryt wygrał 2:0 z Valladolid i wskoczył na fotel lidera. Dzień później Barcelona chciała zwyciężyć z lokalnym rywalem, a tym samym szybko odzyskać pierwsze miejsce w lidze i dwupunktowe prowadzenie nad Królewskimi. Ten plan się jednak nie powiódł.
Lewandowski mógł zagrać
Jeszcze w piątek rano wydawało się, że Duma Katalonii zagra bez Roberta Lewandowskiego. Polak został zawieszony na trzy mecze z powodu czerwonej kartki, jaką otrzymał 8 listopada w spotkaniu z Osasuną Pampeluna. Zupełnie niespodziewanie jednak Sąd Centralny w Madrycie cofnął karę zawieszenia nałożoną na polskiego napastnika.
W Barcelonie zapanowała wielka radość, z kolei władze Espanyolu były oburzone taką decyzją. W końcu grać przeciwko “Lewemu” to nic miłego. Polak z dorobkiem 13 bramek był do soboty zdecydowanym liderem klasyfikacji strzelców La Liga.
Przed spotkaniem na Camp Nou “Lewy” zaprezentował kibicom nagrodę Złotego Buta dla najlepszego strzelca europejskich lig w poprzednim sezonie (jeszcze w barwach Bayernu Monachium strzelił 35 goli w 34 meczach). Dostał za to owację od fanów Blaugrany.
Getty Images Lewandowski ze Złotym Butem
Przewaga Barcelony
Mecz zaczął się doskonale dla gospodarzy, bo już w 7. minucie objęli prowadzenie. Po rzucie rożnym Lewandowski zgrał piłkę głową w kierunku Andreasa Christensena, Duńczyk podał do Marcosa Alonso, a Hiszpan z bliskiej odległości skierował piłkę do siatki.
Po tym golu miejscowi dominowali i atakowali z animuszem. Na bramkę gości strzelali bez powodzenia Christensen, Ansu Fati oraz kilka razy Raphinha. Aktywny był też Lewandowski.

Getty Images Robert Lewandowski zagrał z Espanyolem
Przyjezdni pierwszy groźny strzał oddali dopiero w 34. minucie (niewiele pomylił się Nico Melamed). Barcelona całkowicie kontrolowała spotkanie, choć na przerwę zeszła ze skromnym prowadzeniem 1:0.
Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie. W 55. minucie swoją szansę na gola miał Lewandowski, który strzelał głową, ale piłka minimalnie minęła słupek bramki rywali.
Espanyol wyrównuje
Barcelona miała przewagę, ale nie potrafiła jej udokumentować. Zupełnie niespodziewanie, w 72. minucie napastnik Espanyolu Joselu został zahaczony przez Marcosa Alonso i sędzia podyktował rzut karny. Faulowany zawodnik sam wykorzystał jedenastkę i dla Barcy zrobił się problem.
Jeszcze poważniej zrobiło się 78. minucie, gdy drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę zobaczył Jordi Alba (za dyskusje). Arbiter Mateu Lahoz kompletnie nie radził sobie z tym, co działo się na boisku. Rozdawał żółte karki na lewo i prawo, wprowadzając niesamowitą nerwowość. W 81. minucie usunął z boiska piłkarza gości Viniciusa Souzę.
Barcelona atakowała, stwarzała sobie okazje, ale była nieskuteczna. Tak było m.in. w 87. minucie, kiedy Lewandowski przegrał w sytuacji sam na sam z bramkarzem Alvaro Fernandezem. Mimo starań gospodarzy więcej goli już nie padło.
Po tym remisie Barcelona jest liderem La Liga, ale ma tyle samo punktów, co drugi Real Madryt.
Barcelona – Espanyol 1:1 (1:0)
Bramki: Marcosa Alonso (7.) – Joselu (73.)
dasz