Pechowcem okazał się Will Sweet, który wraz ze swoją narzeczoną stał na zatłoczonym wzgórzu tuż za drugim zakrętem toru Albert Park. Oboje z bliska byli świadkami wypadku Magnussena, który na kilka okrążeń przed końcem wyścigu stracił kontrolę nad bolidem, wypadł z trasy i uderzył w barierki ochronne.
“Ramieniem ochroniłem szyję”
Impet był na tyle duży, że z samochodu odpadła opona, a w powietrze poleciały kawałek bolidu. Niestety, trafił on w Sweeta.
– Ja tam stałem i krwawiłem. Szczęście w nieszczęściu, że ramieniem ochroniłem szyję. Gdyby to uderzyło moją narzeczoną, trafiłoby ją prosto w głowę – powiedział w rozmowie na antenie stacji radiowej 3AW.
– Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, jak duży i ciężki był to kawałek. Był postrzępiony i naprawdę ostry. Gdyby uderzył mnie pod innym kątem, mogłoby to mieć przerażające skutki – dodał.
Sweet nie ukrywa, że ma żal do organizatorów. Zaznaczył, że obszar, na którym stał, był pełen małych dzieci i że nie zadbano należycie o bezpieczeństwo kibiców.
– Moja narzeczona była bardzo wystraszona całą sytuacją, a po tym wszystkim, oprócz obsługi medycznej, nikt z przedstawicieli wyścigu nawet nie podszedł zapytać, co się stało – podkreślił.
JUST IN: Will Sweet was hit by his favourite driver @KevinMagnussen’s flying debris in yesterday’s race. It left a deep cut on his arm. He didn’t even get to keep the mangled metal – other fans took off with it. @sunriseon7#7newsmelb#GrandPrix2023pic.twitter.com/OfC6Z0S3mL
— Teegan Dolling (@tdolling) April 2, 2023
Wyścig o Grand Prix Australii zakończył się zwycięstwem broniącego tytułu Maxa Verstappena (Red Bull). Holender, w obecności ponad 130 tysięcy fanów, wyprzedził Brytyjczyka Lewisa Hamiltona (Mercedes) oraz Hiszpana Fernando Alonso (Aston Martin).
rozniat
, Reuters