Kapitalny finał mistrzostw świata. Duńczycy triumfują trzeci raz z rzędu

0
59

Zestaw uczestników finałowego spotkania zwiastował kapitalne widowisko i z pewnością nie zawiodło ono kibiców piłki ręcznej. Najbardziej utytułowana w historii MŚ Francja w niedzielę ambitnie walczyła już o swój siódmy tytuł w imprezie tej rangi, ale dominatorzy ostatnich turniejów ostatecznie okazali się zbyt mocni.

Polacy, którzy odpadli w drugiej rundzie mistrzostw, zostali sklasyfikowani na 15. miejscu. Po brąz sięgnęli Hiszpanie.

Huraganowe otwarcie

Mecz o złoto od początku toczył się w zawrotnym tempie. Akcje w mgnieniu oka przenosiły się z jednej bramki pod drugą. W takich okolicznościach nieco lepiej czuli się Duńczycy, którzy w niewiele ponad pięć minut wypracowali sobie trzybramkową przewagę (4:1). Nisko ustawiona defensywa Francji nie stanowiła dla nich większej przeszkody. Świetną skutecznością imponował przede wszystkim Simon Pytlick, który rzucił trzy z pierwszych czterech goli dla swojej reprezentacji.

Dominacja drużyny ze Skandynawii była niekwestionowana do półmetka pierwszej połowy. Reprezentanci Danii mieli na swoim koncie 10 bramek jeszcze przed upływem 12 minut gry, prowadząc wówczas czterema trafieniami.

Z czasem Trójkolorowi zdołali jednak opanować pogarszającą się sytuację. Zaczęli skuteczniej bronić, a to wyraźnie przełożyło się na wynik jeszcze przed przerwą. Francuzi schodzili na nią już tylko ze stratą jednej bramki, przegrywając zaledwie 15:16. Losy złotego medalu znów były sprawą otwartą. W pierwszej połowie najwięcej trafień dla mistrzów olimpijskich z Tokio zaliczył Nedim Remili – 5. Po stronie rywali 6 goli miał Pytlick.


Getty Images
Francja – Dania w finale MŚ

Klasa obrońców tytułu

Po powrocie zawodników z szatni już w pierwszej akcji do remisu doprowadził Dika Mem. Zaczęła się wyrównana wymiana ciosów, ale reprezentacja Francji tylko przez moment zdołała dotrzymać kroku rywalom. Skandynawowie ponownie odskoczyli, a na trzy gole przewagi (20:17) ponownie wyprowadził ich rewelacyjny Pytlick.

Podobnie jak w pierwszej odsłonie, również w drugiej Trójkolorowi podnieśli się w trudnym momencie. Po kilku minutach przegrywali już tylko 20:21. Wydawało się, że obrońcy tytuł są w ich zasięgu, lecz Duńczycy potwierdzili wówczas swoją klasę. Genialną skutecznością w ofensywie popisywał się Rasmus Lauge, który cały mecz zakończył z dorobkiem 10 bramek z 11 rzutów.

Francuzi w końcówce zbliżyli się jeszcze do przeciwników na różnicę dwóch trafień, lecz potem nastąpił kolejny zryw Duńczyków, którzy ostatecznie triumfowali 34:29.

Lauge rzucił 10 bramek dla zwycięzców, Pytlick 9. Dla pokonanych 6 zdobył Remili, a 5 Mem.

jac

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj