TAK RELACJONOWALIŚMY MECZ
Przed tym spotkaniem nastroje bojowe były po obu stronach. Katalońska ekipa, będąca już o krok od mistrzostwa, miała nadzieję na zwiększenie prawdopodobieństwa zdobycia dubletu. Los Blancos po serii trzech kolejnych porażek w Klasyku chcieli utrzeć nosa odwiecznym rywalom.
Mogły spełnić się plany tylko jednej drużyny, ale chyba nikt nie spodziewał się, że różnica między obiema ekipami i wynik będą tak kolosalne.
Kluczowa akcja pierwszej połowy i zapewne meczu miała miejsce już w doliczonym czasie gry – wszystko zaczęło się pod bramką Realu, który nie był daleki od straty gola. Dwukrotnie swojej szansy szukał Robert Lewandowski, raz po trudnym technicznie strzale lewą stopą, po chwili w natłoku szukał dobitki. Bezskutecznie.
Królewscy dostali więc okazję do tego, z czego słyną najlepiej – do ekspresowej kontry. Świetnie rozprowadzona akcja, Vinicius Junior rozegrał piłkę na wolną pozycję do Karima Benzemy, ten wycofał ją do Brazylijczyka, który dobrze ustawiony wyczekał defensywę Barcy i uderzył spod siebie. Jules Kounde wybijał piłkę z linii, mało brakowało, aby mu się to udało, ale ta wtoczyła się do bramki.
Dwumecz wrócił do punktu wyjścia, lecz nie nastawienie obu zespołów. Od razu po przerwie potwierdziła się stara jak piłkarski świat prawda o bramce do szatni. Real powrócił na Camp Nou podwójnie zmotywowany, a Barcelona kompletnie zagubiona. Nie minęło trzynaście minut kolejnej części gry i na tablicach widniał wynik, który zaszokował całą Katalonię, Hiszpanię i Europę.
Trzy gole w drugiej połowie
Za 0:3 odpowiadał ten dżentelmen, który pod koniec pierwszej połowy asystował przy bramce Viniciusa. Benzema najpierw, w 50. minucie, uderzył kąśliwie, płasko w kierunku dalszego słupka z linii pola karnego. Po ośmiu minutach już bezdyskusyjną karę gospodarzom wymierzył z karnego, gdy sędzia na jedenasty metr wskazał po bezsensownym nadepnięciu Francka Kessiego na Viniciusie.
Blamaż. A to wciąż nie był koniec…
Na Camp Nou otworzyły się ogromne przestrzenie spowodowane bardziej ofensywną grą miejscowych. Była to woda na młyn Realu, który tylko czekał na kolejne kontry. A ta w 81. minucie dała kolejnego gola. Kolejnego Benzemy w kombinacji z Viniciusem. Wynik kompletnie niespodziewany.
Takie właśnie historie tworzą piękno El Clasico. Real gra o tytuł. Barcelona liże rany.
Półfinał Pucharu Hiszpanii:
FC Barcelona – Real Madryt 0:4
Bramki: Vinicius Junior (45.), Karim Benzema (50., 58., 81.)
Pierwszy mecz: 1:0 dla Barcelony. Awans: Real Madryt
mb/po