TAK RELACJONOWALIŚMY MECZ
Polski napastnik od dłuższego czasu nie był sobą i fizycznie wyglądał właściwie z meczu na mecz coraz gorzej. Czara goryczy przelała się po porażce 0:1 z Almerią, w trakcie której miał nabawić się urazu uda.
Anonimowy wieczór Polaka
Choć początkowo spekulowano, że rekonwalescencja kapitana reprezentacji może potrwać dłużej, znów na murawie pojawił się zaledwie dwa tygodnie później.
Podczas trudnego wyjazdowego meczu w Bilbao dalej nie sprawiał wrażenia piłkarza w optymalnej formie, także fizycznej. Poza niecelną główką po centrze Alejandro Balde i złym przyjęciu piłki przy możliwej sytuacji sam na sam z bramkarzem Athleticu zaliczył dosyć anonimowy występ.
Nie można oczywiście odmówić Lewandowskiemu walki, zaangażowania i odpowiedzialności na San Mames. Tak jak zresztą i całej Barcelonie. Ta, choć była bardzo daleko od spektakularnego występu, plan wykonała.
Swoje zrobili też ci, od których w ostatnim czasie najwięcej w klubie zależy – Raphinha zdobył bramkę po soczystym strzale prawą stopą w ostatnich sekundach pierwszej połowy, Jules Kounde raz wybijał piłkę z bramki, a Marc-Andre ter Stegen znów stawał na wysokości zadania, gdy drużyna potrzebowała go najbardziej. Tak było chociażby przy technicznym strzale Ikera Muniaina z końcówki.
Ekipa z Kraju Basków co prawda gola strzeliła, lecz trafienie Nico Williamsa zostało anulowane po wcześniejszym zagraniu ręką Muniaina.
Tym samym lidera z Barcelony od wicelidera z Madrytu znów dzieli w lidze dziewięć punktów. Obie ekipy zmierzą się już w kolejnej kolejce. El Clasico z 19 marca może albo właściwie przygasić emocje mistrzowskiego wyścigu, albo rozpalić je na nowo.
Athletic Bilbao – FC Barcelona 0:1
Bramki: Raphinha (45+1.)
mb/TG