Pojechał tylko po rakiety. Przypadkowo zgłoszony do turnieju ogrywa kolejnych rywali

0
54

Kilka dni temu Pecotić pojechał do Delray Beach, aby odebrać z serwisu przygotowane dla niego rakiety.

Na co dzień Chorwat jest dyrektorem w firmie inwestującej w nieruchomości i czasem gra w imprezach niższej rangi, głównie dla podtrzymania kondycji oraz zdrowia.

W ostatniej chwili wszedł na kort

Gdy już miał wracać do domu, spotkał supervisora, człowieka z ramienia organizatora imprezy. Działacz powiedział mu, że jest szansa na występ w kwalifikacjach.

Z Amerykaninem Stefanem Kozlovem w pierwszej rundzie eliminacji miał pierwotnie zagrać Yosuke Watanuki, który musiał wycofać się z turnieju. Krótko potem okazało się, że Pecotić może wystąpić za Japończyka.

Chorwat niespodziewanie pokonał wyżej notowanego przeciwnika, a potem to samo zrobił z kolejnym Amerykaninem Tennysem Sandgrenem.

To nie wszystko. Przyszedł czas na mecz ze 143. na świecie Jackiem Sockiem. Amerykanin w przeszłości był nawet w czołowej dziesiątce.


Getty Images
Pecotić pokonał Socka w pierwszej rundzie

Dostał zgodę od szefa

– Musiałem wcześniej wyjść z pracy. Szef mi pozwolił – uśmiechał się Pecotić. Potem sam pracodawca obserwował poczynania podopiecznego z boksu przy korcie.

– Przed meczem byłem realistą. To zawodnik, który był w czołówce, z wielkim doświadczeniem tenisowym i znakomitym serwisem. Potrafi podawać z prędkością 215 km na godzinę. Byłbym arogantem, gdybym powiedział, że spodziewam się zwycięstwa. Ale udało mi się to zrobić. Zaciskałem zęby przez całe spotkanie i walczyłem. Starałem się wykorzystać kilka schematów, które przygotowałem przed pojedynkiem i czekałem na szansę – mówił Pecotić.

“Nigdy nie rezygnuj z marzeń” – napisano na oficjalnym Twitterze ATP.

Osiem miesięcy w łózku

Teraz rywalem urodzonego w Belgradzie gracza będzie kolejny Amerykanin, 55. w klasyfikacji ATP Marcos Giron.

Pecotić miał niezły okres w karierze w 2015 roku. Wtedy był 206. tenisistą rankingu. Miał wystąpić w kwalifikacjach do Australian Open 2016, ale po operacji brzucha był przykuty do łóżka przez osiem miesięcy. Tyle walczył z infekcją, która pojawiała się po zabiegu.

Nie przestał jednak marzyć o karierze tenisowej. Miłość do sportu ponownie wybuchła, gdy studiował w Harvard Business School. Po obronie dyplomu dał sobie rok na powrót do profesjonalnej kariery. Pandemia COVID-19 szybko pogrzebała te plany.

Teraz ożyły one, gdy ma 33 lata. Po premierowej wygranej w turnieju rangi ATP w wirtualnej, jeszcze nieoficjalnej, klasyfikacji awansował z 784. na 573. miejsce.

Srogi/twis

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj