Świątek przez Indian Wells pędzi w najlepsze. Na otwarcie miała tzw. wolny los, w drugiej rundzie gładko wygrała 6:0, 6:1 z Amerykanką Claire Liu, a w trzeciej musiała sie mocno napracować, by wyeliminować rozstawioną z numerem 32. Kanadyjkę Biankę Andreescu 6:3, 7:6 (7-1).
W 1/8 finału na podopieczną trenera Tomasza Wiktorowskiego czekała Raducanu, która w drugiej rundzie pokonała w dwóch setach Magdę Linette. Rok młodsza od Świątek Brytyjka szerszej publiczności dała się poznać latem 2021 roku, kiedy grając z tzw. dziką kartą osiągnęła 4. rundę Wimbledonu. Dwa miesiące później była już na ustach całego tenisowego świata, gdy sensacyjnie triumfowała w wielkoszlemowym US Open.
Poprzedni sezon nie był jednak udany dla Brytyjki, która częściej niż osiągała dobre wyniki zmieniała trenerów. Do meczu ze Świątek przystąpiła jako 77. zawodniczka światowego rankingu, choć była w nim już 10.
Świątek szybko się rozgrzała
Mecz zaczął się o godz. 21 czasu lokalnego, nie dziwiło więc, że Polka wyszła na kort w ciepłej kurtce. W czasie gry szybko się jednak rozgrzała, bo rywalka wysoko zawiesiła jej poprzeczkę i początek spotkania był bardzo wyrównany. Brytyjka stawiała zacięty opór, w wielu wymianach narzucała swoje warunki.
Nie była jednak w stanie utrzymać takiej dyspozycji przez dłuższy fragment spotkania i przyszedł moment, kiedy dominować zaczęła szybsza, mocniej i bardziej precyzyjnie uderzająca, a przede wszystkim lepiej przygotowana fizycznie Polka.
Przełomowy dla losów pierwszej partii okazał się szósty gem, który Świątek wygrała na sucho, do zera przy podaniu Raducanu. Błyskawicznie poszła za ciosem i zrobiło się 5:2, a po chwili – przy kolejnym własnym gemie serwisowym – przypieczętowała sukces w tym secie.
W drugim Brytyjkę stać było tylko na zryw na samym początku, a później gra toczyła się już tylko na warunkach liderki światowego rankingu, która nie pozostawiła złudzeń, kto tego dnia był lepszy.
– Byłam na korcie bardzo zdyscyplinowana, zagrałam naprawdę solidny mecz – podsumowała Świątek drugie w karierze zwycięstwo nad Raducanu, którą w ubiegłym roku pokonała też w ćwierćfinale w Stuttgarcie.
Świątek: dobrze się znamy z Cirsteą
O półfinał zagra z Cirsteą. Doświadczona Rumunka pokonała w 4. rundzie rozstawioną z numerem piątym Francuzkę Caroline Garcię 6:4, 4:6, 7:5
32-letnia tenisistka z Bukaresztu wyeliminowała już w Kalifornii cztery przeciwniczki, choć Madison Keys zrezygnowała z gry po pierwszym secie z powodów zdrowotnych. Niegdyś 21. rakieta globu teraz zajmuje w światowym rankingu 83. miejsce, ale w pojedynczych turniejach wspina się na wyżyny możliwości i potrafi zagrozić najlepszym.
Świątek z Cirsteą spotkały się do tej pory tylko raz – Polka zwyciężyła w trzech setach w 1/8 finału ubiegłorocznego Australian Open w Melbourne.
– Znamy się dość dobrze, bo poza tym jednym meczem kilka razy przed sezonem wspólnie trenowałyśmy. To doświadczona zawodniczka, na pewno w stu procentach zasłużyła na udział w ćwierćfinale. Tenis potrafi zaskakiwać, ale będę przygotowana i zrobię wszystko, by awansować dalej – przyznała Polka w krótkiej rozmowie na korcie.
Iga Świątek (Polska, 1) – Emma Raducanu (W. Brytania) 6:3, 6:1
twis
PAP