Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa w Warszawie 28 marca zastosował tymczasowe aresztowanie wobec trójki podejrzanych w śledztwie dotyczącym nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości – ks. Michała O., Urszuli D. oraz Karoliny K. Ich obrońcy wnieśli zażalenia na te postanowienia.
Pod koniec kwietnia Sąd Okręgowy w Warszawie utrzymał w mocy postanowienia sądu, tym samym uznając zażalenia za niezasadne.
Fundusz Sprawiedliwości. Ruch prokuratury
Jak czytamy w komunikacie opublikowanym na stronie Prokuratury Krajowej, sąd w uzasadnieniu podkreślił, że „zgromadzony w sprawie materiał dowodowy wskazuje na duże prawdopodobieństwo, że podejrzani popełnili zarzucone im przestępstwa”.
„W szczególności Sąd uznał, iż materiał dowodowy, wskazywany jako podstawa ustaleń faktycznych, można na tym etapie 'obdarzyć przymiotem wiarygodności’. W uzasadnieniu Sąd odniósł się do konkretnych dowodów (w tym wyjaśnień i zeznań) i konkretnych okoliczności sprawy, które wskazują na powyższe 'duże prawdopodobieństwo’ popełnienia przestępstw” – dodano.
Sąd nie podzielił stanowiska, iż „wszelkie czynności podjęte przez prokuratora Jacka Bilewicza nie wywołują żadnych skutków prawnych”. W komunikacie podkreślono także: „Sąd wskazał, iż przywrócenie Dariusza Barskiego do służby czynnej w dniu 16 lutego 2022 przez poprzedniego Prokuratora Generalnego zostało dokonane z naruszeniem obowiązujących przepisów (na podstawie nieobowiązującego przepisu przejściowego), stąd też nie wywołało skutków prawnych”.
Michał O. a Fundusz Sprawiedliwości. Sąd tłumaczy
W przypadku podejrzanego w sprawie ks. Michała O. stwierdzono, iż „biorąc pod uwagę, że działał na szkodę interesu publicznego, rozmiar szkód liczony w milionach złotych, a także zorganizowany charakter nielegalnego procederu, rzutujący na jego wysoki stopień społecznej szkodliwości, należy stwierdzić, że możliwość orzeczenia surowej kary jest prawdopodobna.”
Według sądu zachodzi obawa, że podejrzany „będzie nakłaniał do składania fałszywych zeznań lub wyjaśnień albo w inny bezprawny sposób utrudniał postępowanie karne, w szczególności z uwagi na fakt, iż podejrzanemu zarzucono popełnienie czynów wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami”.
„Zdaniem sądu w takiej konfiguracji procesowej oczywiste jest, że przebywając na wolności, podejrzany może podjąć próby wpływania na treść wyjaśnień i zeznań innych osób, celem wypracowania jak najkorzystniejszej z jego punktu widzenia wersji rozwoju wydarzeń” – podkreślono w notce Prokuratury Krajowej.
Ks. Michał O. był prezesem Fundacji Profeto, która z Funduszu Sprawiedliwości otrzymała dotację w wysokości 100 milionów złotych. Sam duchowny znany był z wygłaszania w przeszłości kontrowersyjnych tez.
Fundusz Sprawiedliwości. Zespół śledczy w PK
Pod koniec stycznia prokurator generalny Adam Bodnar utworzył zespół śledczy w Prokuraturze Krajowej do zbadania prawidłowości zarządzania i wydatkowania środków z Funduszu Sprawiedliwości, powołanego do zapewnienia natychmiastowej i bezpłatnej pomocy osobom pokrzywdzonym przestępstwem. 19 lutego wszczęte zostało śledztwie ws. prawidłowości zarządzania i wydatkowania środków z Funduszu Sprawiedliwości.
26 i 27 marca ABW zatrzymała w tej sprawie pięć osób, przeszukano też mieszkania i miejsca działalności 25 osób, m.in. dwa domy byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry i pokój byłego wiceministra sprawiedliwości Michała Wosia w hotelu poselskim.
Zespół pięciu prokuratorów przed tą operacją zgromadził w sprawie 99 tomów akt zawierających m.in. dokumentację, wyniki audytu w MS i zeznania świadków.
Głównym celem Funduszu Sprawiedliwości była pomoc ofiarom przestępstw. Najwyższa Izba Kontroli we wrześniu 2021 r. po analizie funduszu oceniła, że środki były wydatkowane w sposób niegospodarny i niecelowy, co miało sprzyjać powstawaniu mechanizmów korupcjogennych. Nieprawidłowości miały dotyczyć ponad 280 mln zł.
NIK zarzuciła, że w praktyce zatracił on charakter funduszu celowego, dublował wydatki wielu organów państwowych, a ponad 60 proc. środków trafiało na zadania inne niż bezpośrednia pomoc pokrzywdzonym przestępstwami. Zarzuty NIK odpierał wtedy ówczesny wiceminister sprawiedliwości Marcin Romanowski. Jego zdaniem, raport był „szokującym dowodem”, ale nie nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości, tylko „braku elementarnej rzetelności NIK”.