Ten argument powtórzył prezydent Ugandy Yoweri Museveni. „To rzeczy martwych ludzi. Gdy w Europie ktoś umiera, zbierają ubrania nieboszczyka i wysyłają je do Afryki” – powiedział Museveni ogłaszając pod koniec sierpnia decyzję o zablokowaniu importu używanej odzieży do Ugandy.
Jak podaje Oxfam, brytyjska organizacja charytatywna, blisko trzy czwarte ubrań przekazywanych na cele dobroczynne przez mieszkańców Europy i USA, trafia do Afryki. Jak pisze Reuters, nie da się łatwo ocenić, jaka część z tych rzeczy rzeczywiście należała do osób zmarłych.
Afryka wypowiada wojnę używanej odzieży
Światowa ekspansja „szybkiej mody”, w której jakość nie jest tak istotna jak trendy czy niska cena, ma ciemną stronę – ubrania, które szybko przestają być modne, a także tracą na jakości, są wyrzucane lub przekazywane organizacjom dobroczynnym lub firmom zajmującym się handlem odzieżą używaną. W ten sposób robimy w szafie miejsce na nowe ubrania, których globalna produkcja może przyprawić o zawrót głowy. Według serwisu Fashion United przemysł odzieżowy produkuje od 100 do 150 mld artykułów rocznie.
Co dzieje się ze starymi ubraniami? W idealnym modelu powinny być częścią obiegu zamkniętego. Marki roztaczają wizję systemu idealnego, w którym odzież używana będzie zyskiwać drugie życie – naprawiana, przerabiana, wykorzystywana ponownie.
Problem w tym, że ten system na razie nie działa, a przynajmniej nie jest w stanie obsłużyć ogromu odzieży używanej, której pozbywają się co roku mieszkańcy państw Zachodu. Jak podaje Greenpeace jedynie 10-30 procent odzieży używanej jest wykorzystywanych w państwach, w których je pierwotnie sprzedano. Tak prezentują się statystyki dla Wielkiej Brytanii, USA czy Kanady.