Najwięcej cudzoziemców, bo ponad 500 tysięcy, mieszka w Tokio. Stanowią oni 4,2 procent ludności stolicy Japonii. Co ciekawe, władze Japonii prowadzą ewidencję obcokrajowców zaledwie od dekady.
Przez wiele wieków Japonia pilnie strzegła swoich granic. Od czasów okupacji amerykańskiej wpływy z Zachodu zaczęły coraz bardziej zadomawiać się w języku i kulturze Japończyków, co odbywało się przy ich niesłabnącym nacjonalizmie i niechęci wobec przyjezdnych.
Wszystko to sprawia, że współczesna kultura Japonii jest szalenie złożona. Wiele wskazuje na to, że Japończycy będą musieli powoli przyzwyczajać się do coraz bardziej odczuwalnej obecności gaijinów. Tak Japończycy nazywają cudzoziemców, słowo to ma przy tym wydźwięk pejoratywny.
Mieszkańców Japonii jest coraz mniej
Rządowe dane pokazują też, że zmniejsza się liczba ludności Japonii – niezależnie od tego, czy są to rodowici Japończycy, czy obcokrajowcy. W ciągu ostatniego roku populacja tego kraju spadła o ponad 500 tysięcy do prawie 125,5 miliona mieszkańców. Wszystko to bardzo negatywnie odbija się na gospodarce Japonii.
Mieszkańców Japonii jest coraz mniej, ponieważ japońskie społeczeństwo od szeregu lat się starzeje, i to we wszystkich regionach tego kraju. Współczynnik dzietności wynosi w Japonii obecnie 1,2, czyli nieco ponad jedno dziecko na kobietę. To zdecydowanie za mało, aby uzyskać prostą zastępowalność pokoleń i utrzymać liczbę ludności na stałym poziomie.
Aby utrzymać aktualną liczebność populacji, współczynnik dzietności powinien wynosić co najmniej 2,1, a więc średnio nieco ponad dwoje dzieci na jedną kobietę. Aby populacja rosła, współczynnik ten powinien być jeszcze wyższy. W Japonii nie ma mowy o wyżu demograficznym, niewielkie są też szanse, aby miał on zaistnieć w najbliższej przyszłości.