Wydawało się, że dla Canfranc Estación nie ma ratunku. Zabytkowy budynek dworca w hiszpańskich Pirenejach przez wiele lat stał opuszczony, słabła też wiara, że ten niesamowity obiekt może odzyskać świetność.
Na szczęście udało się. Secesyjny obiekt stał się pięciogwiazdkowym hotelem, który już przyjmuje gości. Z pomocą funduszy unijnych władze Aragonii uratowały hotel od popadnięcia w ruinę. Wnętrze olbrzymiego dworca, nazywanego „Titanikiem w Pirenejach” wypełniły pokoje hotelowe.
Canfranc Estación: najsłynniejszy opuszczony dworzec kolejowy
Mierzy 240 metrów długości i mieści 104 pokoje, w tym Niegdyś w jego luksusowych wnętrzach znajdowały się bary, restauracje i salony, a także hotel, w którym za nocleg zapłacić trzeba było bajońskie sumy. Dziś odnowione i przywołujące ducha dawnego hotelu wnętrza ponownie goszczą turystów z całego świata.
Czytaj więcej
Autorem projektu renowacji jest hiszpański architekt Fernando Ramirez de Dampierre. Zadbał o to, aby zachować historyczny charakter budynku, a zarazem zaadaptować w nim wszystkie nowoczesne rozwiązania godne pięciogwiazdkowego hotelu. Wiernie odtworzono oryginalne kolory fasady i okna.
Ze szczególną troską odtworzono wszystkie detale spektakularnego holu — serca stacji. Prowadzi on do recepcji znajdującej się w historycznym lobby. Tam i we wszystkich wnętrzach hotelu zastosowano szlachetne materiały i tekstylia przywołujące dawny wystrój, w których secesja miesza się z art déco. Nawet ubiór obsługi hotelowej nawiązuje do uniformów sprzed ponad stu lat.
Ciekawym dodatkiem — i pewnym novum w wystroju hotelu — są dekoracje nawiązujące do dziedzictwa kulturowego Aragonii. Obicia mebli i inne tekstylne elementy dekoracyjne zawierają wzory i kolory charakterystyczne dla tradycyjnych regionalnych ubiorów.
W hotelu znajdują się też trzy klimatyczne restauracje funkcjonujące według różnych koncepcji. W jednej z nich goście mogą skosztować legendarnego Śniadania Królewskiego, zaś dwie pozostałe zaadaptowano w dwóch wagonach. Za cały projekt gastronomiczny odpowiada para słynnych hiszpańskich szefów kuchni: Eduardo Salanova i Ana Acín.
Na pierwszym piętrze ulokowano z kolei luksusowe spa. Nie zabrakło w nich podgrzewanego basenu i strefy fitness, a także biblioteki, w której działa również cocktail bar.
Z luksusowym udogodnieniom godnym pięciogwiazdkowego hotelu idą w parze również adekwatne ceny. Koszt najtańszego noclegu dla jednej osoby wynosi 149 euro, czyli około 700 złotych.
Dworzec Canfranc: od zrujnowanego dworca do luksusowego hotelu
Międzynarodowy Dworzec Kolejowy Canfranc otwarto w 1928 roku. Była to największa stacja łącząca linie kolejowe między Francją a Hiszpanią, a także największy i z pewnością najbardziej imponujący dworzec w Europie. Od samego początku przepiękny secesyjny budynek budził zachwyt przyjezdnych.
Niestety, wojna domowa w Hiszpanii sprawiła, że stację zamknięto. II wojna światowa również uniemożliwiała funkcjonowanie hotelu. Po wojnie ponownie otwarto dworzec, jednak 27 marca 1970 roku mia miejsce tragiczny wypadek parowozu, wskutek którego runął most Estanguet po francuskiej stronie Pirenejów. Mostu nie odbudowano, więc dalsze funkcjonowanie dworca Canfranc nie miało racji bytu.
Z czasem dworzec zaczął popadać w ruinę. Nadal odwiedzało go wiele osób: turyści, amatorscy i profesjonalni fotografowie, miłośnicy urbexu, a także — niestety — wandale. W końcu obiekt trafił na hiszpańską listę chronionych dóbr kultury i zaczęła się wieloletnia walka o przywrócenie mu dawnego blasku.
Właścicielem budynku jest rząd Aragonii, z kolei hotelem zarządza grupa hotelowa Barcelo. Do inicjatywy odnowienia „lśniącego klejnotu secesji”, jak wielu nazywa dworzec Canfranc, przyłączyli się również Francuzi i okoliczni mieszkańcy. Oprócz odbudowy starego hotelu w Canfranc zbudowano tu też nową stację kolei regionalnych. Z kolei część terenu wokół dworca przekształcono w duży plac publiczny.