Argumenty są rozmaite. Niektórzy powołują się na to, że przez wieki ludzie pracowali w pełnym słońcu, nie używając kremów z filtrem — i żyli, bez zdiagnozowanego raka. Inni twierdzą, że kosmetyki przeciwsłoneczne blokują wytwarzanie witaminy D, do czego ludzki organizm jest zdolny tylko dzięki ekspozycji na promienie słoneczne.
Jeszcze inni „filtrosceptycy” zauważają, że w ostatnich latach przybyło pacjentów ze zdiagnozowanymi nowotworami skóry. Osoby te nie winią za to zmian klimatycznych i większej ekspozycji ludzi na słońce spowodowanej chociażby aktywnym stylem życia, ale powszechne użycie kosmetyków z filtrami. Ich zdaniem produkty te niosą ze sobą większe zagrożenie dla zdrowia i życia niż promienie słoneczne.
Istnieje też grupa osób, które są przekonane, że promienie słoneczne po prostu nie mogą być szkodliwe i same w sobie są lekiem „na wszystko”. Ich przekonania mają więc niemal mistyczny charakter.
Skąd bierze się obawa przed kremami z filtrem UV?
Internetowy ruch przeciwników kosmetyków do opalania nie jest fenomenem, który pojawił się tego lata — nasilił się on w okresie pandemii. Lato 2023 sprzyja ponownej aktywizacji tych osób — zwłaszcza że kilka miesięcy wcześniej WHO oficjalnie odwołała zagrożenie pandemią COVID-19. Należało więc znaleźć sobie kolejny problem, na którym można zbić swoją popularność.
W gronie przeciwników produktów do opalania znajdują się nastolatki i młodzi dorośli, różnego rodzaju trenerzy, przewodnicy duchowi, celebryci, a nawet osoby posiadające wykształcenie medyczne. Nierzadko propagatorami teorii o szkodliwości kosmetyków z filtrami UV są ludzie, którzy jeszcze niedawno przekonywali o śmiertelnym niebezpieczeństwie, jakie niosą ze sobą szczepionki na koronawirusa.
Niektórzy „filtrosceptycy” sprzedają nawet własne alternatywne produkty do opalania, które nie zawierają toksycznych substancji — w odróżnieniu od kosmetyków drogeryjnych i aptecznych. Są to nierzadko lekarze negujący osiągnięcia współczesnej medycyny i inni specjaliści funkcjonujący w obszarze zdrowia i szeroko pojętego „wellness”. Okazuje się więc, że osoby, które twierdzą, iż koncerny kosmetyczne i farmaceutyczne żerują na ludzkim strachu przed chorobami i śmiercią, używają dokładnie takiego samego mechanizmu.