Powstanie warszawskie (nie)widziane z Moskwy

0
97

Reakcyjni awanturnicy

Ani sam Stalin, ani kierownictwo partii komunistycznej nigdy nie ukrywali swego absolutnie negatywnego stosunku do powstania, napiętnowali jego inicjatorów i kierowników jako „zaciekłych” wrogów ZSRS, dążących jedynie do osiągnięcia wąskich egoistycznych korzyści politycznych, które są zupełnie rozbieżne z ogólnymi celami antyhitlerowskiej koalicji na czele z Wielką Brytanią, Stanami Zjednoczonymi i ZSRS. Pisał o tym otwarcie Stalin premierowi Mikołajczykowi w swym posłaniu z 16 sierpnia 1944 r.: „…akcja warszawska, która została podjęta bez wiedzy i łączności z dowództwem sowieckim, stanowi lekkomyślną awanturę, która spowodowała pozbawione sensu straty wśród ludności. Do tego należy dodać oszczerczą kampanię prasy polskiej, która sugeruje, że jakoby dowództwo sowieckie oszukało warszawiaków. Na skutek tego wszystkiego dowództwo sowieckie postanowiło otwarcie odciąć się od warszawskiej awantury, ponieważ nie powinno i nie może ono ponosić jakiejkolwiek odpowiedzialności za sprawę warszawską”.

Czytamy o tym również w specjalnym oświadczeniu TASS z 12 sierpnia 1944 roku. „TASS jest poinformowany, że ze strony londyńskich kół polskich, ponoszących odpowiedzialność za wydarzenia w Warszawie, nie czyniono żadnych prób, aby zawczasu powiadomić i uzgodnić z sowieckim dowództwem wojskowym jakiekolwiek wystąpienia w Warszawie. Wobec powyższego odpowiedzialność za wydarzenia w Warszawie spada wyłącznie na polskie koła emigracyjne w Londynie”.

Są to dokumenty oficjalne. Natomiast o wiele bardziej otwarcie stanowisko Stalina i władz sowieckich wobec powstania wyrażała posłuszna partii prasa sowiecka. „Prawda”, „Izwiestia” i inne liczne centralne i regionalne pisma z tego okresu obfitują w oszczercze artykuły antypolskie. Rząd londyński w tych artykułach na temat powstania nazywano „kliką” grającą na korzyść faszystów niemieckich, a samo powstanie określano nie inaczej jak „zbrodniczą awanturą”.

Badając dziś historię Powstania Warszawskiego, pomimo złożonej wielowątkowości jego tragedii, nie wolno również pomijać jednego z jego ważniejszych aspektów. Tak jak prawie beznadziejny opór Finów wobec agresji sowieckiej w 1939–1940 r. uratował niepodległość tego kraju, tak i Powstanie Warszawskie przekreśliło plany niektórych komunistów polskich utworzenia na ziemiach II Rzeczypospolitej 17. republiki ZSRS. Powstanie również sprzyjało temu, że w PRL nigdy nie wprowadzono prawdziwego systemu stalinowskiego. PRL-owski system komunistyczny można określić raczej mianem „liberalny”.

Powstanie Warszawskie stało się dla Stalina unikalną okazją dla zniszczenia rękami Niemców elity niepodległościowej narodu polskiego, potencjalnych kandydatów do nowego Katynia. Był to dla Stalina prezent umożliwiający mu zaoszczędzenie sił i środków w procesie powojennej sowietyzacji Polski. Prezent ten był o tyle ważny, że gdyby powstania nie było, dla Stalina warto by było go wymyślić czy sprowokować i być może kontrolować. Wprawdzie nie mamy dowodów z archiwów sowieckich na to, że liczne wezwania Radia Moskiewskiego i Radiostacji im. Tadeusza Kościuszki, należącej do Związku Patriotów Polskich, do rozpoczęcia antyniemieckiego powstania w Warszawie stanowiły jedną wielką prowokacje, ale takie wnioski bezsprzecznie się nasuwają.

Powstanie Warszawskie dla Polaków znaczy mniej więcej to samo, co dla Rosjan bitwa pod Moskwą (1941 r.) czy pod Stalingradem (1942–1943). Napięcie walk w Warszawie nie ustępowało stalingradzkiemu, ofiarność i heroizm żołnierzy AK dorównywały bohaterstwu żołnierzy sowieckich. Tylko w odróżnieniu od zwycięskich bitew sowieckich Polacy swą główną bitwę II wojny światowej przegrali. Przegrali na polu walki w bezpośrednim starciu z wrogiem, ale wygrali bitwę moralną, bitwę o honor i przyszłość Polski. Mimo tak ogromnych strat (około 180 tys. zabitych żołnierzy i cywilów) ta ofiara krwi nie poszła na marne. Upór i bohaterstwo Polaków przekonały Stalina, że w Polsce nie da się wprowadzić sowieckiej odmiany systemu totalitarnego. Zdecydowano więc na stosunkowo łagodny wariant komunistycznego totalitaryzmu.

Prof. Mikołaj Iwanow jest historykiem związanym z Uniwersytetem Opolskim. Rosyjski dysydent, w czasach PRL był współpracownikiem Solidarności Walczącej

PLUS MINUSPrenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:prenumerata.rp.pl/plusminustel. 800 12 01 95

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj