Swoją decyzję tłumaczą między innymi względami etycznymi, które są kluczowe dla rosnącego grona klientów.
W gronie firm, które zdecydowały się na produkcję laboratoryjnych diamentów znalazł się również diamentowy gigant, De Beers. Zależna od niego firma Lightbox, specjalizująca się w produkcji diamentów laboratoryjnych, ogłosiła, że częściowo wycofuje się z tego przedsięwzięcia i wstrzymuje produkcję oraz sprzedaż małych, jedno- i dwukaratowych diamentów laboratoryjnych, które najczęściej trafiają do pierścionków zaręczynowych i drobnej biżuterii.
Małe diamenty to kluczowy segment dla De Beers. W ostatnim czasie na rynku tego rodzaju kamieni – i biżuterii w ogóle – miały miejsce zjawiska, które sprawiły, że działalność w tym segmencie przestała się firmie opłacać.
Czym diamenty laboratoryjne różnią się od diamentów naturalnych?
O różnicach i podobieństwach między diamentami laboratoryjnymi i naturalnymi mówił niedawno Michał Stawecki, dyrektor marketingu marki Apart w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”:
Diamenty powstające w laboratorium mają ten sam skład chemiczny i właściwości, co kamienie naturalne. Są też oceniane według tej samej metody 4C – mogą mieć różną barwę czy czystość, szlif czy masę. Ten segment rynku będzie się rozwijał w przyszłości. Nic nie zastąpi diamentu naturalnego. Bardzo ważna jest etyka sprzedawców – muszą oni jasno komunikować, że oferują diamenty laboratoryjne, a nie naturalne. Klienci muszą świadomie podjąć decyzję, że chcą kupić kamień, który powstał w laboratorium. Powody mogą być różne, choćby cena – za cenę diamentu naturalnego o masie pół karata można kupić kamień laboratoryjny o masie ponad karat.
Firma De Beers szczyciła się tym, że sprzedaje wyłącznie naturalne diamenty. W 2018 roku koncern, niegdyś światowy monopolista na rynku, zmienił strategię i rozpoczął produkcję diamentów laboratoryjnych.