Obok takich zagadnień jak prawa pracowników, zarządzanie odpadami, ekonomia cyrkularna czy pozyskiwanie materiałów ze zrównoważonych źródeł, wśród kluczowych problemów do naprawy autorzy raportu wymieniają również nadprodukcję. I to właśnie w tym aspekcie nie radzą sobie praktycznie wszystkie marki, które znalazły się w raporcie.
Jak wynika z analiz autorów raportu, aż 99 procent z 250 marek nie opublikowało żadnej deklaracji na temat zmniejszenia liczby produkowanych przez siebie wyrobów. Z kolei 88 procent marek nie publikuje rocznych raportów na temat wielkości swojej produkcji. Jedynie dwie marki (Armani i United Colours of Benetton) zadeklarowały zamiar jej zmniejszenia.
Problem jest poważny, ponieważ — jak podkreślają twórcy raportu — oceany, plaże i inne miejsca na świecie zaśmiecają porzucone ubrania, buty, torebki i inne wyroby, które mieszają się z innymi odpadami. W taki sposób powstaje nie tylko mikroplastik, ale również masy śmieci, które zwiększają ryzyko wybuchu epidemii cholery i malarii.
Tom Ford, Max Mara czy Savage x Fenty najmniej transparetntne
Autorzy raportu zauważają, że progres w kwestii transparentności marek postępuje, ale nadal zbyt powoli. Czołowe marki modowe po raz kolejny opublikowały większość informacji na temat swoich polityk, obietnic i praktyk w kwestii zrównoważonego biznesu — ale znacznie mniej pochwaliło się jakimikolwiek rezultatami.
18 marek uzyskało wskaźnik transparentności wynoszący 0 procent. To zaledwie o jedną markę mniej niż rok temu. Wśród nich znalazły się między innymi Max Mara, Pepe Jeans, Mexx, New Yorker, Savage x Fenty i Tom Ford.
Aż 70 marek, czyli 28 procent, uzyskało wskaźnik wynoszący od 0 do 10 procent, w tym Triumph, Reebok, DKNY, Deichmann i Shein. To minimalny postęp w porównaniu z sytuacją sprzed roku, kiedy tak niskie wskaźniki uzyskało 32 procent marek. Autorzy raportu zauważają, że największe postępy w kwestii transparentności poczyniły marki luksusowe: Gucci, Armani, Jil Sander, Miu Miu i Prada.