Bezpłatny pociąg do Hanoweru to ostatnia bezpłatna placówka dla ukraińskich uchodźców

0
144

Pociąg do Hanoweru to wszystko, co pozostało z europejskiego darmowego transportu ukraińskich uchodźców na polskiej granicy.

Teraz niemieckie miasto bierze na siebie odpowiedzialność za bycie ostatnią placówką dla uchodźców pozostawionych bez pieniędzy, a jego rola jest niezbędna do wspierania tych, którzy niedawno uciekli przed wojną Władimira Putina. Ale ponieważ wojna Rosji na Ukrainie zbliża się do pierwszej rocznicy, istnieją obawy, że połączenie kolejowe może zostać odwołane.

Na razie jednak nadal startuje co dwa dni znad polskiej granicy, odjeżdżając ze stacji Przemyśl o 22:30 i powoli zmierzając do celu. Pociąg potrzebuje co najmniej 15 godzin, aby zakończyć swoją podróż, jeśli wszystko pójdzie gładko.

Najpierw zatrzymuje się na stacji Frankfurt Odra na granicy niemiecko-polskiej, wypuszczając tych, którzy chcą pojechać do Berlina. Następnie pociąg jedzie dalej do Hannover-Messe Laatzer, stacji znajdującej się na przedmieściach miasta, która obecnie pełni rolę przystani.

Gdy Ukraińcy wysiadają z pociągu, pracownicy niemieckiej kolei narodowej Deutsche Bahn, policjanci i pracownicy organizacji pozarządowych pomagają uchodźcom w dostępie do żywności, pierwszej pomocy i tymczasowych mieszkań dla tych, którzy nie mają dokąd pójść.

Wielu wolontariuszy, którzy spotykają uchodźców na stacji, to Ukraińcy, którzy przenieśli się do Hanoweru z powodu wojny.

Podróż do Hanoweru była „wymuszoną decyzją”

Oksana Starychenko pochodzi z obwodu donieckiego na Ukrainie, który od 2014 r. znajduje się pod rosyjską okupacją. Przeniosła się do Charkowa wkrótce po inwazji w 2014 r., po raz pierwszy jako uchodźczyni przed gniewem prezydenta Rosji Władimira Putina. Teraz, dziewięć lat później, ponownie jest uchodźcą.

„Prawie nie pamiętam pierwszych dni wojny” – powiedział Starychenko Euronews. „Nie myślałam nawet, że to możliwe w XXI wieku. Pamiętam tylko 2 marca, kiedy zaczęłam to rozumieć. To były moje 30. urodziny, a ja już byłam za granicą” – dodała.

W kwietniu Starychenko wyjechała do Niemiec, a trzy dni później rozpoczęła wolontariat na stacji kolejowej z Ukraińskim Związkiem Dolnej Saksonii, kraju związkowego, w którym mieszka Hanower. Starychenko co tydzień udaje się na stację Hannover-Messe Laatzer, aby spotkać się z uchodźcami, wśród których jest kobieta o imieniu Olena, która pochodzi z Chersoniu.

Chersoń przeżył ciężkie walki w ciągu kilku godzin od rozpoczęcia inwazji Rosji 24 lutego, gdy siły rosyjskie i ukraińskie walczyły na ulicach. Miasto znajdowało się pod okupacją rosyjską do 11 listopada, kiedy to wojska ukraińskie odbiły miasto. Ale Olena i jej rodzina byli jednymi ze szczęśliwców, którym udało się wydostać z miasta zaledwie kilka tygodni po rozpoczęciu wojny.

„Opuściliśmy Chersoniu z nieznajomymi. Trudno było znaleźć kierowcę. Niektórzy żądali 300 dolarów za osobę, inni zaplanowali transport z trzytygodniowym wyprzedzeniem” – powiedziała. W końcu dotarli na zachodnią Ukrainę, gdzie spędzili blisko trzy miesiące. Wtedy Olena i jej mąż zdecydowali, że ona ucieknie za granicę z dwójką dzieci, odpowiednio 11 i 16 lat, podczas gdy jej mąż, wojskowy, pozostanie na Ukrainie.

Przyjazd do Hanoweru był dla Oleny „wymuszoną decyzją”, „trudniejszą niż te, które podejmujemy świadomie”. Rodzina wyjechała najpierw do Polski, ale wyjechała po tygodniu, bo nie mogła znaleźć mieszkania.

„Teraz jest mało prawdopodobne, że wrócimy do domu” – powiedziała. Dodała, że ​​Niemcy są źródłem pocieszenia.

„Trzymaliśmy się i nie narzekaliśmy”

Wolontariusze współpracujący ze Starychenko to w większości Ukraińcy. Wielu z nich to także uchodźcy, którzy każdego dnia nieustannie przypominają sobie okropności, przed którymi uciekali.

Iryna Pobidasz przyjechała do Hanoweru ze wsi Demydów w obwodzie kijowskim. Wkrótce po rozpoczęciu inwazji wioskę zajęły wojska rosyjskie i podobnie jak wiele osób w pierwszych dniach wojny, Pobidasz żył w terrorze przez jedenaście dni.

Po wyzwoleniu miasta na początku marca kobiety z rodziny Pobidasza zostały zmuszone do opuszczenia swoich domów. Zdecydowali się na Hanower, gdzie mieszkała córka Pobidasha, i skorzystali z darmowego pociągu, który teraz wspiera. Wspominała, że ​​w tamtym czasie w jej wagonie nie było ogrzewania i żadne z gniazd ładowania nie działało, ale „zrozumieli, że to pociąg ewakuacyjny, więc wytrzymaliśmy i nie narzekaliśmy”.

Pobidash rozpoczął wolontariat na dworcu kolejowym w Hanowerze pod koniec sierpnia i kontynuuje go od tego czasu. Wśród codziennego chaosu na stacji kolejowej przypisuje swojej karierze nauczyciela umiejętność zachowania spokoju i cierpliwości.

„Łatwo mi wytłumaczyć ludziom, jak znaleźć drogę na dworcu, poprowadzić ich do pociągu lub tramwaju, uspokoić zdenerwowanych, poczęstować jedzeniem” – powiedziała, dodając: „Czuję się najjaśniejsza emocje, kiedy patrzę, jak moi koledzy pracują”.

„To mój moralny obowiązek”

Wolontariusze pracują niestrudzenie i chociaż Starychenko wierzy, że pociąg do Hanoweru będzie nadal wolny w przyszłym miesiącu, kiedy wojna przekroczy rok, nic nie jest pewne. Christina Merzbach, rzeczniczka Hanoweru, powiedziała Euronews, że Dolna Saksonia osiągnęła już swój limit dla ukraińskich uchodźców, z 8 tys.

W rezultacie Merzbach powiedział, że „prognoza nie jest możliwa, ale w tej chwili nie spodziewamy się większej liczby uchodźców z Ukrainy”. Dzieje się tak pomimo możliwości rozpoczęcia przez Rosję nowej fazy wojny, która może skutkować nowym napływem uchodźców w Europie.

Niezależnie od tego, czy bezpłatny pociąg pozostanie, Starychenko przekonywała, że ​​Ukraińcy znajdą sposób, aby dostać się do Hanoweru, i podkreśliła, że ​​ona i jej towarzysze wolontariusze będą tam na spotkanie.

„Nie możemy pozwolić sobie na pozostawienie naszych obywateli w kłopotach, ponieważ nasza mentalność jest zbudowana na współczuciu i wzajemnej pomocy. Jeśli zapytacie mnie dokładnie, dlaczego pomagam przez te wszystkie miesiące, odpowiem: bo inaczej nie mogę” – powiedział Starychenko.

„Nie rozumiem, jak mogę siedzieć z boku, kiedy w moim domu jest wojna i ludzie umierają. Moim moralnym obowiązkiem, jako obywatelki Ukrainy, jest pomaganie innym Ukraińcom” – dodała.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj