Ponieważ gospodarka europejska wciąż zastanawia się, jak się rozwijać w obliczu wojny Rosji na Ukrainie, kruchego rynku energii i uporczywie wysokiej inflacji, Komisja Europejska postanowiła odroczyć sankcje wobec państw członkowskich z nadmiernym poziomem deficytu co najmniej do wiosny 2024 r.
Zgodnie z obowiązującymi przepisami wszystkie kraje UE są zobowiązane do utrzymywania deficytu publicznego poniżej 3 proc., a stosunku długu do PKB poniżej 60 proc., czyli progów, które obecnie wiele z nich znacznie przekracza po latach pompowania pieniędzy w celu złagodzenia skutków pandemii COVID-19 -19 pandemia, wojna i kryzys energetyczny.
Egzekwowanie tych reguł fiskalnych zostało zawieszone na początku wybuchu epidemii koronawirusa i pozostaje wyłączone do dziś, co oznacza, że Komisja Europejska nie nałożyła kar na żaden rząd.
Jednak władza wykonawcza uważa, że zawieszenie trwało o wiele za długo i jest zdeterminowana, aby przywrócić pełne obowiązywanie zasad od stycznia 2024 r., co będzie zależało od tego, jak szybko państwa członkowskie zgodzą się na proponowaną reformę, która przyznałaby stolice Większą elastyczność przy opracowywaniu ich budżetów.
Po wprowadzeniu nowych ram Komisja będzie mogła ponownie uruchomić tzw. procedury nadmiernego deficytu wiosną 2024 r.
Procedura ta wiąże się ze ściślejszym nadzorem nad krajami, które przekroczyły 3% poziom deficytu i ma na celu zapewnienie powrotu wydatków na zdrowszą trajektorię w średnim okresie.
Jeżeli wykroczenie będzie się powtarzać, Komisja to zrobi wzmocniony wycofać fundusze spójności i nałożyć sankcje finansowe na nieprzestrzegające przepisów rządy w wysokości do 0,2% krajowego PKB, chociaż krok ten jest postrzegany jako radykalna ostateczność, która działa skuteczniej jako zagrożenie.
„Rozsądne wydatki”
„Rok 2023 rozpoczęliśmy z bardziej optymistycznymi założeniami, niż początkowo oczekiwano. Chociaż gospodarka ma się nieco lepiej, jeszcze nie wyszliśmy z lasu” – powiedział w środę po południu wiceprzewodniczący wykonawczy Komisji Europejskiej Valdis Dombrovskis.
„Na podstawie danych perspektywicznych, które otrzymamy na 2023 rok, zaproponujemy otwarcie procedur nadmiernego deficytu wiosną 2024 roku”.
Przemawiając obok niego, Paolo Gentiloni, europejski komisarz ds. gospodarki, wezwał państwa członkowskie do „ostrożnego wydatkowania”, skupiając się jednocześnie na przyspieszeniu transformacji ekologicznej i cyfrowej – podwójnego wysiłku, który wymaga 645 miliardów euro dodatkowych inwestycji publicznych i prywatnych na podstawa roczna.
„Nie miałoby sensu po prostu powracać do stosowania dotychczasowych zasad, jakby nic się nie stało. Musimy przyjąć do wiadomości rzeczywistość postpandemiczną i realia wojny toczącej się na Ukrainie” – powiedział Gentiloni.
Najnowsze dane dostępne w Eurostacie pokazują, że łącznie 15 państw członkowskich, w tym Francja, Włochy i Hiszpania, ma deficyt przekraczający 3%, podczas gdy 13 krajów przekroczyło 60% wskaźnik długu do PKB do trzeciego kwartału 2022 r.
Zapytani, czy Komisja nadal będzie się trzymać procedur dotyczących deficytu w przyszłym roku, niezależnie od tego, jak będzie wyglądać gospodarka, zarówno Dombrovskis, jak i Gentiloni powiedzieli, że decyzja została podjęta na podstawie najnowszych dostępnych danych, ale nic nie jest przesądzone.
„Powiedzenie, że cokolwiek się stanie, ta decyzja pozostanie, będzie oczywiście trochę ambitne, zwłaszcza po tym, co przeżyliśmy przez poprzednie trzy lata” – powiedział Gentiloni w odpowiedzi na pytanie Euronews.
„Ponieważ sygnalizujemy z dużym wyprzedzeniem (przed) czasem, państwa członkowskie mają również możliwość dokonania swoich dostosowań” – zauważył Dombrovskis.
„Czas zmienić bieg”
Decyzja Komisji została ogłoszona oficjalnie w środę rano jako część dokumentu, który zawiera dodatkowe wskazówki dla państw członkowskich, jak projektować budżety w nowej rzeczywistości gospodarczej.
Pomimo ponurego otoczenia prognoza ma nieco optymistyczny wydźwięk po znacznym spadku hurtowych cen gazu i publikacji kilka prognoz sugerując, że Unia Europejska mimo wszystko będzie w stanie uniknąć recesji w 2023 roku.
Dyrektor przewiduje obecnie, że blok odnotuje w tym roku niewielki wzrost o 0,8%, w porównaniu z 0,3% szacowanym w poprzednim badaniu.
Ale niepewność nadal ciąży na całym kontynencie i nic nie wskazuje na to, by Kreml w najbliższym czasie zrezygnował z pełnej inwazji na Ukrainę.
Do tego doszła inflacja bazowa, która wyklucza zmienne ceny energii i żywności w zeszłym miesiącu nowy rekordowy poziom 5,6% w całej strefie euro, niepokojąca liczba zwiastująca dalsze zacieśnianie polityki pieniężnej przez Europejski Bank Centralny.
Równie wątpliwa jest przyszłość rynku energetycznego: choć ceny gazu spadły, kraje UE wciąż stoją przed zadaniem uzupełniania podziemnych magazynów bez dopływu rosyjskiego gazu. Jednocześnie globalny wyścig o statki LNG, kluczowy towar zastępujący rosyjskie dostawy, ma się nasilić, ponieważ chińska gospodarka nabiera tempa po miesiącach drakońskich blokad.
Komisja szacuje, że środki fiskalne wprowadzone w zeszłym roku przez państwa członkowskie w celu ochrony gospodarstw domowych i firm wyniosły 1,2% PKB bloku – około 200 miliardów euro – i szacuje się, że w tym roku wyniosą 0,9% pomimo spadku cen.
Chociaż władza wykonawcza przyznaje, że ten ogromny zastrzyk pomocy fiskalnej był w rzeczywistości pomocny w ochronie konsumentów, uważa, że pieniądze zostały wydane w zbyt masowy sposób i powinny być stopniowo wycofywane, aby uniknąć dalszego zawyżania budżetów krajowych.
„Wsparcie nie może trwać w nieskończoność” – powiedział Valdis Dombrovskis. „Czas szeroko zakrojonych bodźców fiskalnych minął. Czas zmienić bieg i spojrzeć w przyszłość”.