„Tweetujesz o Świętym Mikołaju!”: posłowie do PE spierają się o ustawę o odtwarzaniu przyrody

0
80

Zdecydowanie zdjęto rękawiczki podczas debaty w Parlamencie Europejskim na temat kontrowersyjnej ustawy o odtwarzaniu przyrody.

Konserwatyści i postępowcy stanęli przeciwko sobie, wymieniając różne oskarżenia i wyrzuty, które wyraźnie ujawniły głęboką polityczną przepaść, która skutecznie podzieliła salę obrad na dwie części.

Istotą sporu jest tzw Prawo odtwarzania przyrody, projekt aktu prawnego mającego na celu odbudowę zdegradowanych ekosystemów Europy i przywrócenie utraconych gatunków. Rozporządzenie ustanawia prawnie wiążące cele w siedmiu obszarach działania, w tym na polach uprawnych, torfowiskach, owadach zapylających i dnach mórz, których ostatecznym celem jest odwrócenie utraty różnorodności biologicznej spowodowanej niekontrolowaną działalnością człowieka i zmianą klimatu.

Jednak ustawa, zaprojektowana przez Komisję Europejską, stała się celem ogromnej krytyki ze strony partii prawicowych, zwłaszcza Europejskiej Partii Ludowej (EPP), największej grupy w parlamencie, która od tygodni prowadzi nieustępliwą kampanię opozycyjną, by doprowadzić ustawę w całości.

Ustawa o odtwarzaniu przyrody stoi przed przełomowym momentem w środę, kiedy sesja plenarna ma głosować nad pełnym tekstem, po negatywnych ocenach dokonanych przez trzy różne komisje.

Przed tą kluczową okazją posłowie do PE mieli okazję osobiście przedyskutować treść proponowanych przepisów. Ale wtorkowa debata szybko przekształciła się w zawrotną serię politycznych oskarżeń, wytykania palcami, kpin i przerw, która trwała ponad dwie i pół godziny.

Grupy konserwatywne, z EPP na czele, zaatakowały ustawę o odtwarzaniu przyrody, twierdząc, że jej obowiązek poprawy stanu gruntów rolnych zagrozi źródłom utrzymania europejskich rolników, zakłóci łańcuchy dostaw, zmniejszy produkcję żywności i podniesie ceny dla konsumentów – twierdzi, że były szeroko kwestionowane przez organizacje pozarządowe, klimatologów, przemysł odnawialny i sektor prywatny.

„Propozycja Komisji (Europejskiej) idzie bezpośrednio w złym kierunku” – powiedziała Christine Schneider, członkini EPL z Niemiec.

„Ochrona różnorodności biologicznej może iść w parze tylko z ludnością, nie poprzez narzucanie zasad leśnikom, rolnikom i obarczanie ich odpowiedzialnością za zanik różnorodności biologicznej, nie poprzez usuwanie gruntów ornych i zagrażanie produkcji żywności, nie poprzez nastawianie środowiska przeciwko rolnictwo.”

Eurosceptyczni prawodawcy posunęli się jeszcze dalej, podnosząc perspektywę wywłaszczenia własności prywatnej, rosnącego bezrobocia i opuszczonych obszarów wiejskich, oprócz zwyczajowych oskarżeń o szantaż demokratyczny i pogwałcenie suwerenności narodowej.

„Podczas gdy my stoimy w obliczu nieuchronnego kryzysu żywnościowego, wy gonicie za utopijnymi marzeniami. Poświęcacie naszych rolników na ołtarzu swojej ekologicznej ideologii” – powiedziała Aurélia Beigneux, francuska eurodeputowana ze skrajnie prawicowej grupy Tożsamość i Demokracja (ID).

Partie lewicowe na zmianę broniły ustawy o odtwarzaniu przyrody, przedstawiając ją jako niezbędny element zapewniający długoterminową żywotność europejskich gleb i budujący bufory przed najbardziej szkodliwymi skutkami kryzysu klimatycznego.

Postępowcy ostro potępili EPL za jej antagonistyczne zachowanie i nieustanną kampanię w mediach społecznościowych, która w zeszłym tygodniu przybrała zaskakujący obrót dziwnie wyglądający tweet twierdził, że prawo „wyrzuci Świętego Mikołaja z domu”, zmieniając „całe miasto Rovaniemi w las”.

„EPP, co się stało? Odszedłeś od stołu negocjacyjnego. Tweetujesz o Świętym Mikołaju. To wszystko jest bardzo zabawne. Ale wróćmy do rzeczywistości. Weźmy to głosowanie i wreszcie nadszedł czas, aby wesprzeć odbudowę przyrody” – powiedział Bas Eickhout, z Zielonych.

„Podjęta przez Europejską Partię Ludową próba odrzucenia ustawy o odtwarzaniu przyrody jest druzgocącym przesłaniem na temat wykonalności Zielonego Ładu. Prawica uczyniła z agendy środowiskowej idealny kierunek dla swojego sporu wyborczego ze skrajną prawicą” – powiedziała Iratxe García Pérez, przewodniczący Socjalistów i Demokratów (S&D).

W środku ognia znalazło się liberalne ugrupowanie Renew Europe, którego wewnętrzne podziały w sprawie proponowanej ustawy utrudniają wypracowanie wspólnego stanowiska.

Jeśli, zgodnie z oczekiwaniami, zdecydowana większość konserwatywnych prawodawców zagłosuje w środę przeciwko ustawie, garstka głosów Renew Europe wystarczyłaby, aby przechylić szalę i przypieczętować jej los.

„Nie możemy pozwolić na ten skrajnie prawicowy populizm, te fałszywe wiadomości i kłamstwa, które propagujecie od roku i które znowu bezczelnie powtarzacie w tej Izbie” – powiedział Pascal Canfin, jeden z najbardziej zagorzałych zwolenników prawa w Renew Europe .

Ale jego holenderski kolega, Jan Huitema, wyraził diametralnie przeciwny pogląd.

„Propozycja na papierze brzmi fantastycznie, ale w rzeczywistości niepotrzebnie spowolniłaby sprawy” – powiedział Huitema. „Ze wszystkich propozycji legislacyjnych, którym się przyglądałem podczas mojego pobytu w parlamencie, ta będzie miała największy wpływ na ludzi w kraju. To jest propozycja, której nie możemy zaakceptować”.

Podczas debaty głos zabrał europejski komisarz ds. środowiska Virginijus Sinkevičius, który obalił kilka „nieporozumień” i „nieporozumień” zgłaszanych przez posłów do PE, których imiennie sprawdził.

Sinkevičius powiedział, że „kończy się” czas, aby odwrócić spadek różnorodności biologicznej w Europie i ostrzegł kierownictwo bloku, jak wcześniej ogłoszononie wymyśliłby zupełnie nowego tekstu, gdyby ten, który jest obecnie na stole, się rozpadł.

„Możesz być zaskoczony słysząc to, ale dla mnie ta debata pokazała, że ​​porozumienie jest możliwe” – powiedział Sinkevičius. „Kompromis jest możliwy i w zasięgu ręki. Rozbieżności nie są na tyle duże, by uzasadniać odrzucenie”.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj