Ursula von der Leyen odwiedziła w piątek Międzyuczelniane Centrum Mikroelektroniki (IMEC) z siedzibą w Leuven w Belgii.
Wizyta przewodniczącej Komisji Europejskiej ma na celu promocję tzw Europejska ustawa o chipsachnową inicjatywę legislacyjną mającą na celu drastyczne zwiększenie krajowej produkcji półprzewodników bloku i osiągnięcie 20% udziału w rynku światowym do 2030 r.
Ustawa, która ma wejść w życie jesienią, ma zmobilizować do końca dekady inwestycje o wartości ponad 43 mld euro, z czego większość ma pochodzić z sektora prywatnego.
„Chipy są niezbędne dla naszej transformacji ekologicznej i cyfrowej oraz dla naszych gospodarek. Nasza gospodarka nie funkcjonowałaby bez chipów” – powiedziała von der Leyen w piątek, przemawiając obok belgijskiego premiera Alexandra De Croo.
Wizyta prezydenta przychodzi w niekomfortowym momencie dla bloku: zaledwie cztery dni temu Chiny zaskoczyły Brukselę kiedy ogłosił ograniczenia w handlu w sprawie wywozu galu i germanu, dwóch metali ziem rzadkich wykorzystywanych do produkcji półprzewodników, mikroelektroniki i smartfonów, a także paneli słonecznych.
Szacuje się, że Chiny kontrolują 80% światowej produkcji galu i 60% produkcji germanu. Komisja Europejska określiła oba materiały jako mające „strategiczne” i „krytyczne” znaczenie dla zielonej i cyfrowej transformacji UE.
Według chińskiego Ministerstwa Handlu firmy krajowe, które zamierzają eksportować produkty zawierające gal i german, będą musiały najpierw uzyskać pozwolenie na wywóz, którego wydania rząd centralny może odmówić, skutecznie egzekwując zakaz.
Przepisy zaczną obowiązywać od 1 sierpnia – poinformowało ministerstwo.
Von der Leyen, która podczas swojej wizyty w IMEC nie odpowiadała na żadne pytania prasy, całkowicie unikała tego tematu podczas swoich publicznych wystąpień i zamiast tego mówiła o „kontekście geopolitycznym” w bardziej ogólny sposób.
„Musimy zmniejszyć naszą zależność od zbyt małej liczby dostawców z Azji Wschodniej. I musimy aktywnie zmniejszać ryzyko dla naszych łańcuchów dostaw czipów – to jest niezbędne” – powiedział szef Komisji, odnosząc się do strategii była pionierem.
„Musimy promować projektowanie, testowanie i produkcję tutaj w Europie. W tym celu ustawa o chipach zmienia zasady gry”.
Na początku tego tygodnia Komisja Europejska poinformowała, że analizuje chińską decyzję, jej reperkusje gospodarcze i możliwą niezgodność ze standardami określonymi przez Światową Organizację Handlu (WTO).
Dyrektor podał w wątpliwość rozumowanie Pekinu uzasadniające to posunięcie, które opierało się na ochronie „interesów bezpieczeństwa narodowego”, źle zdefiniowanej koncepcji, której kraje na całym świecie często używają do obrony różnych zmian politycznych.
„Komisja jest zaniepokojona tym, że te ograniczenia eksportowe nie mają związku z potrzebą ochrony pokoju na świecie, a także stabilności i realizacji zobowiązań Chin w zakresie nierozprzestrzeniania broni, wynikających z traktatów międzynarodowych” – powiedział we wtorek rzecznik.
Odwoływanie się do „interesów bezpieczeństwa narodowego” wzmocniło wrażenie, że zakazy handlu zostały nałożone na zasadzie wet za wet, ponieważ zostały ogłoszone zaledwie kilka dni po tym, jak Holandia rozszerzyła własne ograniczenia dotyczące sprzedaży zaawansowanej technologii mikroczipowej związanej z rynkiem chińskim .
Sugeruje to również, że Pekin staje się otwarcie skłonny do wykorzystania swojej dominacji rynkowej nad pierwiastkami ziem rzadkich w celu odwetu ograniczenia technologii które zachodni sojusznicy wprowadzają w coraz szybszym tempie.
Ale surowców nie można utożsamiać z towarami high-tech, mówi Jacob Kirkegaard, starszy pracownik German Marshall Fund, ponieważ te drugie są znacznie bardziej wyrafinowane i trudniejsze do zastąpienia niż te pierwsze.
„Powodem, dla którego Chiny dominują w tych konkretnych minerałach, nie jest to, że można je znaleźć tylko w Chinach, ale dlatego, że Chiny zawsze mocno subsydiowały ich wydobycie i produkcję. Więc po prostu podcinają resztę rynku” – powiedział Kirkegaard Euronews.
„Więc stanie się tak, że ceny wzrosną, ale potem dostawy pojawią się online, gdzie indziej, a potem prawdopodobnie ceny znów spadną” – dodał. „To wyraźnie oświadczenie polityczne ze strony Chin, ale jest to również krótkowzroczne, ponieważ będzie to kosztować ich udział w rynku w perspektywie średnioterminowej”.