Blok prawicowy, który miał wygrać, zapewnił sobie jedynie 169 mandatów. Blok lewicowy zdobył 153 mandaty – oba wypadły daleko od absolutnej większości.
Wyniki niedzielnych wyborów powszechnych w Hiszpanii wywołały niepewność co do przyszłości następnego rządu – powodując możliwy impas.
Blokowi prawicowemu udało się zdobyć jedynie 169 mandatów, a lewicowemu 153 mandaty. Z kolei obu partiom nie udało się stworzyć większości bezwzględnej – biorąc pod uwagę próg do utworzenia większości bezwzględnej, która liczy 176 mandatów.
Odpowiedni kandydaci PP (Hiszpańska Partia Populistyczna) i PSOE (Hiszpańska Socjalistyczna Partia Robotnicza) nie mają wystarczającej liczby mandatów, aby ich przywódcy mogli zostać zainwestowani w kierowanie rządem.
Vox wypada słabo – mniej mandatów niż w wyborach w 2019 roku
Kandydat PP, Alberto Núñez Feijóo, wygrał wybory nie spełniając oczekiwań. Szanse na utworzenie większości z Voxem przepadły po tym, jak skrajnie prawicowa partia osiągnęła gorszy wynik niż w 2019 roku.
Pedro Sánchez ze swojej strony musi się trzymać. To, czy uda mu się znaleźć sposób na utrzymanie pozycji szefa rządu, będzie zależało od pozyskania poparcia katalońskiej partii niepodległościowej kierowanej przez Juntsa de Carlesa Puigdemonta.
Biorąc pod uwagę niepowodzenie Partii Republikańskiej Lewicy Katalonii – innej katalońskiej partii niepodległościowej – w tych wyborach parlamentarnych straciła 6 mandatów.
Pedro Sanchez spisał się lepiej niż oczekiwano
Po przeliczeniu 94,97% głosów PP uzyskała 136 mandatów, o 47 więcej niż 4 lata temu. Skrajnie prawicowa partia Vox zdobyła 33 mandaty – o 19 mniej niż w 2019 r. – co daje w sumie 169 deputowanych w ramach koalicji w Kongresie.
Liczba ta nie pozwala im rządzić, nawet przy hipotetycznym wkładzie deputowanego Unii Ludowej Nawarry (UPN) i Coalición Canaria – ze względu na próg 176 mandatów.
Blok lewicy zdobył natomiast 153 posłów. 122 z nich pochodzi z PSOE, a 31 z Sumar, koalicji 15 partii Yolandy Diaz.
Aby zdobyć 176 mandatów, partia Sancheza potrzebowałaby w sumie 23 posłów więcej, a ich tradycyjni sojusznicy w parlamencie – ERC, Bildu, PNV i BNG (wszystkie partie regionalne) – łącznie mają 19 mandatów.
Tak więc inwestytura Pedro Sáncheza zakończyłaby się w zależności od tego, co zdecyduje Junts.
Uciekający w Belgii były prezydent Katalonii jeszcze przed rozpoczęciem kampanii wyborczej zapewniał, że jego partia nie poprze ani Sáncheza, ani Feijóo, więc wszystko jest jeszcze w niebezpieczeństwie.
Zaskakujący zwrot wydarzeń był wynikiem lewicowego nacjonalisty EH Bildu, który był bliski zostania pierwszą partią w Kraju Basków – podczas gdy ERC jest wielkim przegranym wyborów, spadając do siedmiu mandatów.
Najbardziej prawdopodobnym rezultatem są nowe wybory
Z tymi wynikami w Parlamencie nastąpi impas. Na razie pozwoli to Pedro Sánchezowi pozostać w Moncloa – ale może wkrótce doprowadzić do nowych wyborów.