Wyjaśniono: dlaczego unia bankowa UE jest wciąż niedokończoną sprawą

0
82

Wydaje się, że rynki finansowe nie mogą otrząsnąć się z zamieszania wywołanego spektakularnym upadkiem Silicon Valley Bank (SVB), największego amerykańskiego banku, który upadł od 2008 roku, oraz przejęciem przez rząd Credit Suisse, drugiego co do wielkości pożyczkodawcy w Szwajcarii.

Pomimo powtarzające się zapewnienia od decydentów, akcje europejskich banków nadal odczuwają skutki trwających zawirowań, a akcje ponownie spadają po tym, jak pozornie odbiły.

Deutsche Bank, Commerzbank, Société Générale i BNP Paribas należą do tych, których wartość spadła w ostatnich dniach, pogłębiając ogólny niepokój.

Nieuchronnie najnowsze wiadomości rzuciły światło na niewygodne pytanie, które od lat nęka strefę euro: dlaczego unia bankowa jest wciąż niedokończoną sprawą?

Historia unii bankowej sięga 2012 roku, kiedy strefa euro przeżywała niszczycielski kryzys zadłużenia, który zagroził przetrwaniu samej wspólnej waluty.

„Potwierdzamy, że konieczne jest przerwanie błędnego koła między bankami a państwami” – stwierdzili przywódcy UE we wspólnym oświadczeniu podpisanym 29 czerwca 2012 r.

Uważano, że banki strefy euro mają zbyt bliskie powiązania ze swoimi krajami macierzystymi, ponieważ kupowały głównie obligacje od własnych rządów, a nie dywersyfikowały w całej bloku.

Ta skoncentrowana ekspozycja na dług państwowy została spotęgowana przez fakt, że depozyty detaliczne były chronione przede wszystkim przez ustawodawstwo krajowe.

Ta współzależność oznaczała, że ​​gdy tylko banki znalazły się w niebezpieczeństwie, problemy mogły łatwo przenieść się na rząd krajowy – i odwrotnie.

Unia bankowa została zaprojektowana w celu osłabienia tego związku między bankami a państwem i nadania nowego europejskiego wymiaru poprzez harmonizację zasad, ograniczenie fragmentacji i zapewnienie, że pieniądze podatników nie będą dalej wykorzystywane do ratowania upadających banków.

Impuls polityczny doprowadził do stosunkowo szybkiego uzgodnienia pierwszych dwóch filarów projektu – jednolitego mechanizmu nadzorczego (SSM) i jednolitego mechanizmu restrukturyzacji i uporządkowanej likwidacji (SRM).

Jednolity Mechanizm Nadzorczy nadał Europejskiemu Bankowi Centralnemu większe uprawnienia do monitorowania kondycji banków strefy euro, podczas gdy SRM utworzył wspólny fundusz – opłacany przez same banki – na potrzeby rozwiązywania problemów niewypłacalnych instytucji.

Ale zupełnie nowa struktura utykała, ponieważ wyraźnie brakowało trzeciego i ostatniego filaru: europejskiego systemu gwarantowania depozytów.

Trwający impas

Zgodnie z obowiązującymi przepisami UE depozyty do 100 000 EUR są chronione na wypadek upadłości banku.

Ochrona ta jest jednak zapewniona na poziomie ściśle krajowym, wzmacniając cykl bank-państwo.

W 2015 r. Komisja Europejska zaproponowała utworzenie Europejskiego Systemu Ubezpieczeń Depozytów (EDIS) w celu zagwarantowania równego poziomu ochrony wszystkich depozytów w strefie euro, niezależnie od lokalizacji banku i kondycji fiskalnej kraju.

EDIS wprowadziłby zbiorową, ponadnarodową siatkę bezpieczeństwa opartą na przepisach krajowych i opłacaną przez banki zgodnie z ich poziomem ryzyka.

W praktyce ta ogólnounijna warstwa ochrony zniechęciłaby klientów do desperackiego wycofywania depozytów, gdy tylko do banku dotrą złe wieści, jak to miało miejsce w przypadku Silicon Valley Bank.

Jednak transgraniczny podział ryzyka bankowego został odrzucony przez kraje Europy Północnej, które argumentowały, że kondycja finansowa strefy euro wymaga znacznej poprawy przed utworzeniem EDIS.

„Porozumienie w sprawie wspólnego ubezpieczenia depozytów było utrudnione przez słabą kondycję banków w niektórych krajach peryferyjnych, a Niemcy obawiały się, że będą musiały płacić za włoskie banki” – powiedział Daniel Gros, starszy pracownik Centrum Studiów nad Polityką Europejską (CEPS).

„Obecne zamieszanie nie jest spowodowane brakiem trzeciego filaru, ale faktem, że depozyty stały się znacznie bardziej niestabilne, niż przewidywali regulatorzy (i rynki)”.

Nicolas Véron, starszy wykładowca w firmie Bruegel, uważa, że ​​opozycja jest znacznie głębsza i opiera się na wewnętrznej sprzeczności: chociaż kraje składają deklaracje na temat europejskich ambicji, chcą zachować kontrolę narodową.

„W pewnym sensie rządy są podzielone” – powiedział Véron dla Euronews.

„Z jednej strony rozumieją, że ukończenie unii bankowej jest konieczne, aby strefa euro była odporna, i szczerze chcą, aby strefa euro była odporna. Ale jednocześnie istnieje tak wiele aspektów powiązań, które mają z krajowymi sektorach bankowych, które im się podobają i których nie chcą się pozbyć”.

Utrzymujący się impas wzbudził wątpliwości co do wniosku z 2015 r., który technicznie pozostaje na stole pomimo wielu rund zakończonych niepowodzeniem negocjacji.

„Nadal uważamy, że EDIS to dobry pomysł. Ale tak jak teraz ze współprawodawcami, jest to część normalnego procesu decyzyjnego” – powiedziała Komisja Europejska.

W ramach etapu pośredniego organ wykonawczy UE pracuje nad „wspólnymi ramami zarządzania kryzysowego w bankach i gwarancji depozytów krajowych”, zgodnie z wnioskami ze szczytu strefy euro w 2022 r.

Jednak ramy te nie spełniają pełnoprawnego europejskiego planu, konsolidując brakujący filar jako słoń w pokoju.

W reakcji na ostatnie zawirowania finansowe niektórzy przywódcy UE, tacy jak prezydent Francji Emmanuel Macron i premier Holandii Mark Rutte, wezwali do dokończenia budowy unii bankowej, nie dając jednak jasnej odpowiedzi, jak przełamać impas.

W oświadczeniu dla Euronews niemieckie Federalne Ministerstwo Finansów stwierdziło, że przed wznowieniem rozmów w sprawie EDIS należy spełnić kilka warunków wstępnych, takich jak dalsza redukcja ryzyka bankowego, silniejsze ramy zarządzania kryzysowego i środki mające na celu ograniczenie powiązań między państwem a bankiem.

„Jest jeszcze trochę za wcześnie, aby wyciągać wnioski z bieżących przypadków na temat przyszłych regulacji. Będziemy potrzebować bardziej szczegółowej analizy” – powiedział rzecznik ministerstwa.

Zdaniem Vérona, który uważnie śledził debatę wokół unii bankowej od 2012 roku, obecna rozmowa nie ma rozmachu, który może stworzyć tylko kryzys na pełną skalę.

„Takie rzeczy przynoszą postęp tylko wtedy, gdy jest duży kryzys. Przepraszam, jeśli to, co mówię, brzmi zbyt cynicznie, ale myślę, że w tej chwili w strefie euro nie ma dużego kryzysu bankowego” – powiedział Véron.

„To wspaniała wiadomość, ponieważ sugeruje, że Europejski Bank Centralny wykonuje przyzwoitą pracę jako nadzorca. Być może jutro rano odkryjemy, że niektóre banki strefy euro mają duże problemy. Ale w tym momencie tak nie było, nawet z tym, co wydarzyło się na rynku”.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj