Zima odeszła. Ale czy naprawdę możemy powiedzieć, że europejski kryzys energetyczny się skończył?

0
97

Zima w Europie dobiegła końca.

Chociaż ta zima trwała standardowo trzy miesiące, wydawało się, że to najdłuższy sezon w historii: nadeszła w środku złowrogich ostrzeżeń o wyniszczających niedoborach gazu, paraliżu przemysłowym, powszechnych przerwach w dostawie prądu, obowiązkowych reglamentacjach, a nawet niepokojach społecznych.

Od ściany do ściany pojawiały się czasami nagłówki, które zapowiadały energetyczny koniec Europy. Ale zamiast tego nadeszła i odeszła zima, bez śladu przepowiedzianego dnia rozrachunku.

Dzięki połączeniu kształtowania polityki, dynamiki rynku, zjawisk pogodowych i osobistej inicjatywy Europejczycy zapobiegli najgorszemu scenariuszowi kryzysu energetycznego, co samo w sobie jest niezwykłym osiągnięciem, nawet jeśli niektóre blizny po okresie „zrób lub zerwij” są wciąż się leczy.

Wspólny wysiłek rozgrywał się na oczach opinii publicznej, z naprzemiennymi momentami śmiałości i histerii, i przenosił się z korytarzy władzy do rozmów przy stole na temat umów na elektryczność, pomp ciepła i golfów.

Skroplony gaz ziemny (LNG), towar nieznany zwykłym Europejczykom, nagle stał się powszechnie znany i stał się priorytetem politycznym, podczas gdy wzloty i upadki w instrument transferu tytułów (TTF), wirtualne centrum handlu gazem, towarzyszyły kołatanie serca i zimne poty.

„Ten rok nadal będzie wyzwaniem”

„Wkraczając dziś w wiosnę, możemy teraz powiedzieć, że dobrze poradziliśmy sobie z tym sezonem zimowym. Ponieważ skończyliśmy z w połowie zapełnionymi magazynami, pierwsza bitwa tej wojny energetycznej z Rosją pomyślnie za nami” – Kadri Simson, europejska komisarz ds. energii, powiedział Euronews.

„Nie powinniśmy jednak mieć złudzeń, że sprawy stają się łatwe. Ten rok nadal będzie wyzwaniem, podobnie jak następny. Pozostaje wiele niepewności. Pomimo ogólnie dobrej sytuacji energetycznej musimy zachować czujność i ciężko pracować, aby się przygotować na nadchodzącą zimę”.

Ale ten sukces nie był tani: Międzynarodowa Agencja Energii (IEA) szacunki Unia Europejska wydała w zeszłym roku prawie 400 miliardów euro na zakup gazu – prawie trzykrotnie więcej niż w 2021 roku.

Według brukselskiego think tanku Bruegel, wsparcie fiskalne wdrożone przez kraje UE w celu zabezpieczenia obywateli i przedsiębiorstw przed kryzysem jest warte co najmniej 657 mld euro.

Niemcy, kraj silnie uzależniony od gazu, same przeznaczyły 265 miliardów euro.

Chociaż kryzys energetyczny jest często opisywany jako jedna z najbardziej niesławnych konsekwencji rosyjskiej inwazji na Ukrainę, tak naprawdę kryzys poprzedza brutalną wojnę.

Zjawisko to datuje się od początku pandemii COVID-19, kiedy kraje na całym świecie zostały nagle zablokowane, a światowa gospodarka została skutecznie zamrożona. Zastój spowodował spadek popytu na energię: ceny hurtowe spadły, projekty inwestycyjne zostały wstrzymane, a producenci ograniczyli produkcję w obawie przed zmarnowaniem zapasów.

Karłowate rynki zostały zaskoczone, gdy zaraz po zniesieniu ograniczeń związanych z pandemią konsumenci wyruszyli na zakupy i manię podróżniczą, aby nadrobić czas spędzony na kwarantannie. Producenci energii nie byli w stanie zaspokoić tego nagłego ożywienia, wywołując głębokie niedopasowanie między podażą a popytem, ​​które spowodowało wzrost cen.

Do grudnia 2021 roku ceny gazu były prawie trzykrotnie wyższe niż rok wcześniej.

Rosyjska ruletka gazowa

Równolegle Rosja, wówczas wiodący dostawca energii dla UE, zaczęła ograniczać dopływ gazu do bloku, pozostawiając podziemne magazyny na dramatycznie niskim poziomie. Tendencja ta korespondowała ze stale rosnącym rozmieszczeniem wojsk wzdłuż granicy z Ukrainą.

Trudne warunki rynkowe przygotowały grunt pod strategię Władimira Putina polegającą na wykorzystaniu energii jako broni, mówi Ben McWilliams, konsultant ds. energii i klimatu w think tanku Bruegel.

„Rosja nie zapełniała magazynów, co wywołało alarm w całej Europie” – powiedział McWilliams dla Euronews.

„Nie można powiedzieć z całą pewnością, czy miało to podłoże geopolityczne, czy rynkowe. Ale moim zdaniem było to geopolityczne i że było to częścią szerszej strategii osuszania europejskich rezerw gazu przed inwazją, a następnie stopniowego grania z systemu europejskiego”.

Inwazja wywołała chaos rynkowy o niespotykanej dotąd skali, doprowadzając decydentów do paniki, by zastąpić 140 miliardów metrów sześciennych (bcm) rosyjskiego gazu – około 40% całkowitego importu.

W najbardziej niefortunnym zbiegu okoliczności produkcja energii jądrowej we Francji spadła do najniższego poziomu od 30 lat z powodu prac konserwacyjnych, podczas gdy produkcja elektrowni wodnych w Europie została poważnie dotknięta dotkliwą suszą.

W ciągu kilku tygodni zdolność Europy do utrzymania włączonych świateł stanęła pod znakiem zapytania.

Widmo reglamentacji stało się tak namacalne, że Bruksela została zmuszona do zaprojektowania Plan obejmujący całą UE zmniejszyć zużycie gazu o 15% przed wiosną, po raz pierwszy blok uzgodnił skoordynowaną strategię ograniczenia zużycia czegoś tak zwyczajnego jak gaz.

Siła oszczędności

Gorączka cen gazu osiągnęła swój szczyt latem, kiedy europejskie rządy, obawiając się zimy niezadowolenia, otworzyły szeroko swoje książeczki czekowe, aby zapłacić wszystko, co było konieczne do zapełnienia podziemnych magazynów.

26 sierpnia TTF ustanowił rekordowy poziom 320 euro za megawatogodzinę, czyli ośmiokrotność ceny odnotowanej w dniu poprzedzającym rozpoczęcie inwazji.

Ci, którzy zasiedli przy stole negocjacyjnym, zdali sobie sprawę, że tradycyjne metody zostały wyczerpane i konieczne było niekonwencjonalne myślenie, aby odeprzeć katastrofę.

Impuls polityczny przyniósł szereg nadzwyczajnych środków energetycznych: obowiązkowe oszczędzanie energii w godzinach szczytu, podatek od nieoczekiwanych zysków, domyślne zasady solidarności zapobiegające niedoborom oraz wspólne zamówienia na dostawy gazu zostały zatwierdzone w rekordowym tempie.

Po zaciekłych rozmowach między ambasadorami i żarliwych prośbach samych przywódców uzgodniono nawet bardzo kontrowersyjny pułap cen gazu.

Jak na ironię, do czasu ustalenia pułapu na poziomie 180 euro za megawatogodzinę, ceny gazu zaczęły stopniowo spadać, spadając z powrotem do poziom przedwojenny na początku stycznia, kiedy nad Europę nawiedziła wyjątkowo piękna pogoda i okiełznała popyt konsumpcyjny.

Wraz ze stopniowym wzrostem temperatur ceny nadal spadały. Pierwszego dnia wiosny ceny na TTF oscylowały poniżej 39 euro za megawatogodzinę.

Podczas gdy eksperci i analitycy ds. energii świętują przełomowy charakter tych polityk UE i sposób, w jaki utrzymały jednolity rynek w nienaruszonym stanie, większość uważa, że ​​kluczem do skutecznego zarządzania kryzysowego są oszczędności.

Miażdżący strach przed niewiarygodnie kosztownym rachunkiem skłonił gospodarstwa domowe i firmy do wzięcia spraw w swoje ręce i ograniczenia konsumpcji na długo przed tym, jak decydenci powiedzieli im, żeby to zrobili.

Zapotrzebowanie na gaz w UE spadło w ubiegłym roku o 13%, co odpowiada 55 mld m3 i wystarcza do zasilenia 40 milionów gospodarstw domowych, podała MAE, nazywając to „najbardziej gwałtownym spadkiem w historii” bloku.

Agencja przypisuje oszczędności na gazie przemysłowi, który skrócił godziny produkcji i zwiększył import wyrobów gotowych, a także dostosowaniom w budynkach, takim jak obniżenie termostatu, skrócenie gorących pryszniców i zainstalowanie pomp ciepła.

Wytwarzanie energii elektrycznej było jedynym sektorem, w którym odnotowano niewielki wzrost zużycia gazu ze względu na konieczność nadrobienia mniejszej produkcji energii wodnej i jądrowej.

Elisabetta Cornago, starszy badacz energii w Centrum Reform Europejskich (CER), określiła oszczędności jako „imponującą reakcję”, ale powiedziała, że ​​niektóre zmiany, zwłaszcza cięcia w przemyśle, były raczej tymczasowe niż „strukturalne”.

„Reakcja behawioralna była spowodowana poziomem cen i strachem przed tym, jak ceny wpłyną na twoje życie. Te obawy i obawy skłoniły konsumentów do pozostania po konserwatywnej stronie i próbowania ograniczenia godzin, w których mieli włączone ogrzewanie” – powiedział Cornago dla Euronews.

„Obawy przed niedoborami i przerwami w dostawie prądu były znaczne, nie były tylko wybrykiem medialnym. W chwili, gdy zdaliśmy sobie sprawę, że francuska energia jądrowa i wodna są słabe, ryzyko na froncie elektrycznym i gazowym stało się realne”.

„Wciąż jesteśmy w kryzysie”

Po tym, jak katastrofa została w dużej mierze zażegnana, wielu Europejczyków chce teraz przewrócić kartkę na temat kryzysu energetycznego.

Temat stracił na znaczeniu w kręgach brukselskich, pozwalając na takie kwestie jak migracja i zrównoważony transport wrócić na sam szczyt porządku dziennego.

Spokój nie powinien jednak przerodzić się w samozadowolenie, ostrzegają eksperci, ponieważ globalne niedopasowanie między podażą a popytem może nadal wywierać presję na ceny.

Oszczędności gazu i import LNG powinny ze sobą współpracować, aby uniknąć powtórki dramatu z 2022 r., mówi Nikoline Bromander, starszy analityk w niezależnej firmie badawczej Rystad Energy.

„Europa wchodzi w 2023 rok z lepiej zrównoważonym rynkiem” – powiedział Bromander dla Euronews. „Na razie wydaje się, że solidne fundamenty podaży i magazynowania przeciwdziałają prognozom zimnej pogody”.

Do końca tego roku Europa będzie mogła zaimportować dodatkowe 78 mld m3 LNG, torując drogę do stałych przepływów ze Stanów Zjednoczonych, Kataru, Nigerii i innych producentów.

Bromader zauważył jednak, że Europa nie będzie jedynym klientem ścigającym te statki LNG.

„Szacujemy, że 60% LNG, którego Europa będzie potrzebować w 2023 r., będzie miało postać niezakontraktowanych ilości pochodzących z rynku spot” – powiedział Bromader. „Będzie to wymagało od Europy konkurowania z rynkiem światowym, w tym z Azją, i prawdopodobnie doprowadzi do napięć na rynku do 2023 r.”

Ben McWilliams uderzył w podobnie ostrożną uwagę, mówiąc, że chociaż siła Rosji do dowolnego manipulowania rynkami została wyczerpana, kryzys energetyczny „ewoluuje i zmienia się, ale z pewnością nie jest skończony”.

„Wkraczamy teraz w nową fazę, w której ceny gazu są nadal strukturalnie wyższe niż dwa lata temu. I powiedziałbym, że jest bardzo mało prawdopodobne, że wrócą do poziomu sprzed dwóch lat, przynajmniej na kilka następnych lat, — powiedział McWilliams.

„System nadal będzie obciążony. Więc wciąż jesteśmy w kryzysie”.

Komisja Europejska zaproponowała już przedłużenie planu redukcji gazu o 15% do marca 2024 r., co odzwierciedla fundamentalne oszczędności. Pierwszy wspólne zakupy gazu zaplanowane są na lato w celu zapewnienia niższych cen za uzupełnienie magazynów podziemnych.

„Teraz ważne jest, aby państwa członkowskie utrzymały kurs i kontynuowały działania, które pozwolą osiągnąć oba nasze podwójne cele: bezpieczeństwo energetyczne i przystępne ceny” – powiedział komisarz Simson.

Ale pytanie, co stanowi „przystępne ceny” w czasie wojny, wciąż jest przedmiotem debaty.

Gospodarstwa domowe zastanawiają się, jak pokryć wyższe rachunki w swoich miesięcznych wydatkach bez dokonywania niewygodnych poświęceń. Liderzy polityczni i stowarzyszenia biznesowe ostrzegają przed nieodwracalną utratą konkurencyjności i masowym exodusem przemysłu, jeśli rachunki za energię nie spadną.

Jak długo potrwa europejski kryzys energetyczny?

„Dopóki jesteśmy uzależnieni od dostaw gazu dla gospodarki i do zakończenia transformacji energetycznej, ta podatność na cenę gazu lub na to, co zdecydują się dostawcy gazu, będzie się utrzymywać. Z tego powodu stan alarmowy będzie tam – powiedziała Elisabetta Cornago.

„Nie wyszliśmy z lasu”.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj