Ci wściekli holenderscy rolnicy naprawdę nienawidzą Microsoftu

0
87

Jak tylko Lars Ruiter wysiada z samochodu, zostaje skonfrontowany z ochroniarzem Microsoftu, który już kipi ze złości. Ruiter, lokalny radny, zaparkował w deszczu przed na wpół ukończonym centrum danych Microsoftu, które wznosi się na płaskim polu uprawnym w północnej Holandii. Chce zobaczyć plac budowy. Strażnik, który rozpoznaje Ruitera z ostatniego razu, gdy przyprowadził tu ekipę telewizyjną, mówi, że to niedozwolone. W ciągu kilku minut kłótnia nasiliła się, a strażnik zacisnął rękę na gardle Ruitera.

Ochroniarz puszcza Ruitera w ciągu kilku sekund, a radny ucieka z czerwonym znakiem na szyi. Z powrotem w swoim samochodzie, Ruiter twierdzi, że nic mu nie jest. Ale ręce mu się trzęsą, gdy próbuje zmienić bieg. Mówi, że kłótnia – którą później zgłosi policji – pokazuje mgłę tajemnicy, która otacza rozwijający się holenderski biznes centrów danych.

„Żałujemy interakcji, która miała miejsce poza kampusem naszego centrum danych, najwyraźniej z udziałem jednego z podwykonawców Microsoftu” — mówi Craig Cincotta, dyrektor generalny Microsoftu, dodając, że firma będzie współpracować z władzami.

Gorąca wymiana zdań między Ruiterem a ochroniarzem Microsoftu pokazuje, jak kontrowersyjne stały się centra danych Big Tech w wiejskich częściach Holandii. Ponieważ holenderski rząd wyznacza surowe cele środowiskowe w celu ograniczenia emisji, przemysł jest zmuszony konkurować o miejsce na holenderskich gruntach rolnych – stawiając wielkie technologie przeciwko coraz bardziej politycznej populacji holenderskich rolników.

W Holandii istnieje około 200 centrów danych, z których większość wynajmuje przestrzeń serwerową kilku różnym firmom. Jednak od 2015 r. w kraju pojawiły się również ogromne „hiperskalery”, czyli budynki o powierzchni co najmniej 10 000 stóp kwadratowych, które mają służyć jednemu (zwykle amerykańskiemu) gigantowi technologicznemu. Zwabione tutaj konwergencją europejskich kabli internetowych, umiarkowanym klimatem i obfitością zielonej energii, Microsoft i Google zbudowały hiperskalery; Meta próbowała i zawiodła.

Na tle nasilającego się holenderskiego kryzysu azotowego budowa tych hiperskalerów staje się coraz bardziej kontrowersyjna. Azot wytwarzany przez samochody, rolnictwo i ciężkie maszyny budowlane może być niebezpiecznym zanieczyszczeniem, niszczącym ekosystemy i zagrażającym zdrowiu ludzi. Holandia produkuje cztery razy więcej azotu niż średnia w całej UE. Holenderski rząd zobowiązał się do zmniejszenia emisji o połowę do 2030 r., częściowo przekonując rolników do zmniejszenia liczby stad zwierząt lub całkowitego opuszczenia branży. Rolnicy odpowiedzieli protestami, blokując drogi traktorami i obornikiem oraz wyrzucając gnojowicę przed domem ministra przyrody.

Sądy wstrzymały również tysiące projektów budowlanych, zmuszając pracowników budowlanych, takich jak Microsoft, do ubiegania się o pozwolenia, które udowodnią, że nie pogłębią kryzysu azotowego.

Jednak najnowsze centrum danych Microsoftu nie otrzymało jeszcze tych zezwoleń. Lokalna agencja ochrony środowiska powiedziała WIRED, że wciąż ocenia dokumentację firmy. W systemie, w którym projekty rolników i deweloperów domów utknęły w martwym punkcie w oczekiwaniu na pozwolenia na azot, istnieje poczucie, że Microsoft przeskoczył kolejkę. „Nie mają odpowiedniego pozwolenia na budowę”, mówi Ruiter, który reprezentuje gminę Hollands Kroon. Dla niego to podwójny standard, że pozwala Microsoftowi dalej budować, podczas gdy inne prace budowlane zostały wstrzymane. „Kiedy rolnicy nie mają pozwolenia na budowę farmy, nie będą jej budować. Microsoft nie ma odpowiedniego pozwolenia na budowę centrum danych, ale już zaczął budować centrum danych”.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj