Co moje odosobnienie w Iranie ujawniło na temat niebezpieczeństw związanych z odizolowanym Internetem

0
101

Pięć miesięcy do mojej ośmiomiesięcznej izolatce i tuż przed perskim Nowym Rokiem, Nowruz, strażnicy umieścili mnie w nowej celi na drugim końcu więzienia Evin o zaostrzonym rygorze w Teheranie. Mierząca 3 na 3 metry, była znacznie większa niż moja stara cela, co oznaczało, że mogłem chodzić w ósemce po rogach. Z braku innego zajęcia ciągłe spacery były moją jedyną rutyną i szybko stały się nałogiem.

Chodziłem i chodziłem. Zapamiętana i wyobrażona, przewidywana i zaplanowana pod kątem wszystkich możliwych scenariuszy i często rozmawiająca ze sobą na głos we wszystkich językach, które znałam. Podczas tych ósemkowych spacerów stałem twarzą do okien lub na wpół marmurowych ścian. Światło słoneczne sączyło się do pokoju, rysując złote ścieżki na podłodze, a potem wspinając się po ścianach. Tańczył, rozgrzewał się, a potem znikał, obiecując, że jutro wróci. Marmurowe płótno odsłoniło obrazy: zakrzywione, nagie plecy siedzącej kobiety, otoczone profilami twarzy i chmur.

Pozbawiony wzroku szukałem schronienia w dźwiękach. Nowa cela otrzymywała mniej światła ze względu na wysoki, wspaniały platan i drzewa morwy na zewnątrz. ale znajdował się tuż obok głównego wejścia, a zatem, zgodnie ze standardami Evin, był bardziej urozmaicony i zabawny — nawet jeśli tylko słyszano. Słyszałem, jak znudzeni strażnicy plotkowali o swoich przełożonych na końcu korytarza, kiedy odpowiadali na prośby innych więźniów, albo kiedy oglądali mecz piłki nożnej albo dramat w państwowej telewizji. (Nigdy nie słyszałem żadnych wiadomości, ponieważ surowo odradzano im oglądanie wiadomości.) Pewnego razu kilka sekund instrumentalnej wersji „A Punch Up at a Wedding” Radiohead w głupiej reklamie telewizyjnej sprawiło, że rozpłakałem się. Nie byłam pewna, czego pragnę bardziej: uścisków czy książek. Podejrzewam, że bardzo rzadko można być pozbawionym obu jednocześnie.

Moją jedyną pociechą była nasza równość w tej nędzy, a przynajmniej jej postrzeganie. Strażnicy i przesłuchujący zawsze mówili, że na naszym oddziale nikt nie dostaje książek ani gazet. Uwierzyłem im, ponieważ nie widziałem ich (ani nie słyszałem żadnego dźwięku).

Jednak pewnego popołudnia usłyszałem coś, co zburzyło ten mały komfort. Cztery pary pantofli pojawiły się na zewnątrz celi dwa ode mnie, co wskazywało na czterech więźniów, którzy najprawdopodobniej właśnie wyszli z izolatki, aby być trzymani razem w dużej celi. Kilka godzin później, przez szyby wentylacyjne łączące cele, usłyszałem szelest gazety. To złamało mi serce, naprawdę. Ten wspólny szyb i to, co mogłem przez niego usłyszeć, głęboko mnie zaniepokoiły na następne trzy miesiące. Ze wszystkich niesprawiedliwości na oddziale więziennym o zaostrzonym rygorze, od przerw na spacery z zasłoniętymi oczami na dziedzińcu po okropny szary poliestrowy mundur i tanią niebieską nylonową bieliznę, ta była najbardziej dotkliwa.

Ale co by było, gdyby nie było wspólnych szybów wentylacyjnych między celami, przez które słyszałem drugą celę? Co by było, gdyby okręg był tak rozległy, że nigdy nie czulibyśmy obecności innych? Co by było, gdyby mogły uczynić nas głuchymi, tak jak nas ślepiły? Co by było, gdyby mogli zamknąć nasze zmysły, tak jak uwięzili nasze ciała? Pojawiają się szersze pytania: jeśli nie wiemy nic o wynagrodzeniach naszych kolegów ani o tym, gdzie i na jakich standardach żyją, czy w ogóle możemy wiedzieć, czy jesteśmy traktowani sprawiedliwie? Czy można odczuwać niesprawiedliwość, jeśli nie ma wspólnej przestrzeni, w której możemy zobaczyć i dowiedzieć się o życiu innych?

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj