Czy to możliwe aby platforma mediów społecznościowych planowała własną śmierć? Myślałem o tym, ciesząc się „gazowaną, pieprzoną energią” Bluesky’ego, jak moja koleżanka z WIRED, Kate Knibbs, opisała (nadal) alternatywę Twittera tylko dla zaproszonych kilka miesięcy temu. Wrzucanie gówna, powaga, zło bierze się z nowicjuszy próbujących rozgryźć atmosferę. (Przyjazna rada: nie przychodź tutaj, aby mówić złe rzeczy o bibliotece publicznej.) Nie było mnie tam podczas narodzin Twittera, ale powiedziano mi, że Bluesky przypomina trochę hałaśliwe wczesne dni platformy, do której ma służyć wypierać.
Użytkownicy Bluesky stali się zagorzałymi obrońcami tego wspaniałego chaosu – szczególnie w tym tygodniu, kiedy miliony zapisały się na nowy klon Meta na Twitterze, Threads – ale są także dostawcami twardej miłości. Mój kanał jest zaśmiecony narzekaniem na błędy, debatą na temat tego, co stanowi groźbę śmierci godną bana, i żądaniami odpowiedzi od dyrektora generalnego platformy, dlaczego warunki korzystania z usługi brzmią tak, jakbyś zrzekał się swoich praw do życia. Myślę, że narzekanie świadczy o trosce ludzi. I jak dotąd w większości przywódcy Bluesky’ego słuchali. Upadek Twittera uwięził nas wszystkich na bezludnej wyspie. Teraz wspólnie budujemy statek, z którego można się wydostać. Niektórzy ochotnicy mogą wydawać się trochę naćpani, ale to dobry czas na plaży, a ona z dnia na dzień wygląda coraz bardziej zdatna do żeglugi.
Zabawne, że ta rosnąca aplikacja społecznościowa tak naprawdę nie powinna istnieć. W 2019 roku, kiedy ówczesny dyrektor generalny Twittera, Jack Dorsey, pierwszy napisał na Twitterze nazwę Bluesky, pomysł nie polegał na zbudowaniu platformy, która konkurowałaby z Twitterem, ale na zdecentralizowanym protokole, który przyjąłby między innymi Twitter. Stworzyłoby to system „sfederowanych” serwerów lub platform obsługiwanych przez różne organizacje o różnych zasadach i politykach, które mimo wszystko mogłyby ze sobą współpracować. Użytkownicy Twittera mogliby rozmawiać z osobami korzystającymi z innych usług kompatybilnych z Bluesky — iw razie potrzeby przenosić swoją tożsamość cyfrową w inne miejsce.
Powodów do sceptycyzmu było wiele. Pomysł, że Twitter dobrowolnie zrzeknie się swoich uprawnień do kontrolowania (i zarabiania) swoich użytkowników, wydawał się śmieszny. Dla mnie, wówczas cynicznego reportera kryptograficznego, „zdecentralizowany” sugerował dziwną rzecz z Bitcoinem. (Dorsey był wtedy szczególnie zafascynowany cyfrową walutą.) Podczas sezonu wyborczego 2020 i towarzyszących mu wezwań do uregulowania mediów społecznościowych brzmiało to bardziej jak wygodny sposób na zlekceważenie trudnych decyzji moderacyjnych.
Potem przyszedł Musk i nowy Twitter. Zmieniły się stawki. Po pierwsze, destabilizujące przejęcie uświadomiło nam, że za każdym razem, gdy siejemy ziarno na nowym terytorium cyfrowym, ważne jest, aby furtka do ogrodu była otwarta. Odciął również projekt Bluesky od Twittera, więc jego liderzy rozpoczęli pracę nad własną aplikacją społecznościową, aby zachęcić ludzi do korzystania z jego sieci federacyjnej, znanej jako protokół AT. Nagle zbudowali coś, co zasadniczo było Twitterem 2.0, jednocześnie budując protokół, który teoretycznie zapewniłby, że Twittera 2.0 nie spotka taki sam los jak oryginał.
Jedno słowo określające ten los — używane, jak zauważyłem, przez niektórych programistów Bluesky — to „enshittification”. Pisarz Cory Doctorow ukuł ten termin w zeszłym roku, aby opisać sposób, w jaki platformy cyfrowe nastawione na zysk, takie jak sieci społecznościowe lub sklepy internetowe, w końcu się dławią. Po pierwsze, często spłukiwana pieniędzmi inwestorów, platforma dobrze traktuje swoich użytkowników. Pomaga ci zbudować zwolenników i włączyć się w sieć. Następnie, gdy baza użytkowników zostanie wygodnie osadzona, platforma zmienia zasady, dążąc do maksymalizacji swoich zysków. Doctorow wyjaśnia, że różnica między monopolistami technologicznymi a, powiedzmy, baronami kolejowymi, polega na tym, jak szybko potrafią kręcić tarczami. Post-Musk Twitter oferuje przykłady: nagle tracisz możliwość dotarcia do odbiorców bez uiszczania opłaty, jak za Twitter Blue, lub nie widzisz już tego, co chcesz z powodu bałaganu w reklamach. Nie ma możliwości odwołania się. Użytkownicy są wykorzystywani w bardziej szkodliwy sposób, gdy platforma szuka większych zysków, aż do osiągnięcia punktu krytycznego i nie nadaje się do użytku. Platforma sama się zabija.