Innymi słowy, istnieje świat, w którym ludzie podejmowali lepsze decyzje, a SVB dalej radośnie sobie radziło. Pytanie brzmi: czy takiego świata chcemy?
Jeden pogląd jest taki, że tak nie jest, i że ten upadek, oprócz tego, że jest zbawienną lekcją dla branży technologicznej, jest szansą dla sektora, by w końcu wyrwał się z przytulnych silosów i nauczył się rozmawiać z szerszym systemem finansowym. Na pewnym poziomie SVB upadło z tego samego powodu, dla którego założyciele płci żeńskiej, czarnoskórej i latynoskiej wciąż walczą o zdobycie funduszy VC, lub że kudłatym dzieciakom udaje się namówić ludzi, aby dali im miliardy na kryptograficzne schematy Ponziego: przemysł technologiczny i jego finansowania dotyczą relacji.
Z pewnością jest coś archaicznego w bankowości specyficznej dla technologii. Technologia jest wszędzie, a jeśli kraj taki jak Stany Zjednoczone chce pozostać konkurencyjny w globalnym wyścigu innowacji, czy każdy większy bank nie powinien poznać potrzeb startupów i funduszy VC i zbudować własne ramię technologiczne z oddziałami we wszystkich głównych technologiach w kraju piasty?
Coś takiego może zacząć się dziać po upadku SVB. Wszystko, co napiszę o tym, jak zakończy się ta saga, prawdopodobnie będzie nieaktualne jeszcze przed publikacją, ale jednym z prawdopodobnych scenariuszy jest to, że bank z Wall Street wykupuje SVB, nabywając zarówno jego aktywa, jak i deponentów – coś, co często zdarza się w awaria banku. Pomogłoby to zapobiec zatrzymaniu świata startupów, a kupujący uzyskałby dostęp do zupełnie nowej klasy klientów. Wtedy może inne duże banki, których nie można pominąć, zaczną zabiegać o założycieli technologii i inwestorów w swoich ciemnoszarych lobby.
Alternatywny pogląd jest jednak taki, że pomimo całej klubowości model Silicon Valley Bank jest rzeczywiście dobry dla innowacji. Problem z dużymi bankami polega na tym, że „mają one uniwersalne usługi finansowe” — mówi Robert Hockett, profesor w Cornell Law School. Wyspecjalizowany bank można natomiast traktować jako „rodzaj unii kredytowej dla branży technologicznej”, której członkowie pożyczają sobie nawzajem i pożyczają sobie nawzajem oraz lepiej rozumieją wzajemne potrzeby. SVB była bardziej skłonna oferować kredyty hipoteczne założycielom startupów, z ich nieprzewidywalnymi strumieniami dochodów, lub dawać im okres karencji, gdy brakowało gotówki.
Josh Wolfe z firmy VC Lux Capital – jednej z ponad 300 firm inwestycyjnych, które podpisały obietnicę współpracy z SVB, jeśli zostanie uratowana – zwraca uwagę, że nie tylko sektor technologiczny ma wyspecjalizowaną bankowość. „Rolnictwo i rolnicy to mają, nieruchomości, a także transport i logistyka również mają preferowanych partnerów”, mówi. Banki regionalne, które specjalizują się w określonych branżach, „służą nie tylko lokalnym firmom lub branżom, ale także rozpraszaniu ryzyka” — dodaje, a mianowicie ryzyko nadmiernej koncentracji bankowości w rękach kilku głównych graczy.
Jeśli większy bank faktycznie przejmie SVB, jednym z głównych pytań jest to, czy zachowa nazwę, oddziały i kulturę, skutecznie umożliwiając SVB dalsze funkcjonowanie jako spółka zależna, czy też spróbuje wchłonąć bank do swoich większych operacji, tak, aby Citibank lub Chase of Silicon Valley wyglądały jak te gdziekolwiek indziej, a start-upy i inwestorzy venture capital mogli wejść do każdego z nich i oczekiwać tej samej usługi.
To ostatnie może w zasadzie brzmieć jak piękny pomysł: gdybyś był gigantycznym i nieco dusznym bankiem, czy nie skorzystałbyś z szansy zintegrowania ekscytującego nowego sektora gospodarki ze swoją podstawową działalnością? Ale w praktyce zbyt mocne przytulenie złotej gęsi może okazać się tym, co ją zabije.