w każdej chwili studio filmowe próbuje zaadaptować ukochaną posiadłość, prowadzi niebezpieczną grę: taką, w której mogą wygrać miliony dolarów od oddanych fanów lub całkowicie ich zrazić. dla każdego Władca Pierścienijest sto HobbitS. I nie zawsze łatwo jest przewidzieć, które aspekty oryginalnej książki, serialu lub komiksu fani chcą zobaczyć na dużym ekranie.
Dungeons & Dragons: Honor wśród złodziei ma ten problem wielokrotnie. Dungeons & Dragons (gra) to nie jedna historia. To stołowa gra fabularna, w której gracze i ich pijani przyjaciele-idioci mogą podążać w dowolnym możliwym kierunku. Istnieją niezliczone narracje, które można dostosować, ale te historie to tylko punkty wyjścia. Szanse są niewielkie, że jakiekolwiek studio lub filmowiec poprawnie odgadnie, czego fani D&D mogą chcieć w adaptacji filmowej. Żarty, dziwaczne spotkania, lekkomyślne decyzje, które nie powinny zadziałać, ale działają — wszystko to jest dostosowane do doświadczenia każdego gracza.
A jednak jakoś Honor wśród złodziei udaje mu się skoncentrować na energii graczy, jeśli nie na ich specyfice. Nasi bohaterowie, od barda Edgina granego przez Chrisa Pine’a po czarnoksiężnika granego przez Justice Smith, Simona, tworzą nieprawdopodobną drużynę z istniejącymi wzajemnie powiązanymi lojalnościami, urazami i relacjami. Niektórzy z nich oddaliby życie za siebie. Niektórzy nie mogą ze sobą wytrzymać. I wszystkie są pchnięte razem przez wystarczająco prawdopodobne okoliczności. Innymi słowy, jest tak samo chaotyczna i głupia jak typowa gra D&D.
To znaczy, że wszystko wielokrotnie i konsekwentnie schodzi z torów.
Historia koncentruje się wokół Edgina, który próbuje odzyskać swoją córkę po latach spędzonych w więzieniu i, jeśli to możliwe, wskrzesić swoją zmarłą żonę, gdy jest przy tym. Jego najlepszy barbarzyński kumpel Holga (Michelle Rodriguez) wyrusza w podróż, ale duet musi skompletować załogę, Ocean’s 11– stylu, aby ocalić córkę Edgina przed jej złym „wujem” Forge’em (Hugh Grant).
Na papierze historia wydaje się niemal malowana według numerów. Istnieje tendencja do postrzegania hitów filmowych, które w dużej mierze opierają się na zadaniach pobierania i stycznych, jako nadętych i niechlujnych. (Dziwna mapa noża w Gwiezdne wojny: część IX — Skywalker. Odrodzenie przychodzi na myśl.) Jednak w Honor wśród złodziei, każde zadanie — w tym magiczny napad i przesłuchania nieumarłych — wydaje się mieć znaczenie. Zadania popychają główną fabułę do przodu, ale co ważniejsze, tworzą zabawną przejażdżkę, która daje członkom drużyny szansę na nawiązanie kontaktu. Prawdziwym skarbem są przyjaciele, których poznali po drodze.
Nie żeby tej historii brakowało serca. Wydaje się, że duet scenarzystów i reżyserów, Jonathan Goldstein i John Francis Daley, rozumie to, co gracze kochają w D&D. Chociaż gra może być znana z zwariowanych wygłupów i absurdalnych objazdów, istnieje powód, dla którego ludzie wciąż skłaniają się ku romantycznej, fantastycznej scenerii. Pomiędzy śmiechem a szaleństwami twoi bohaterowie przeżywają serdeczne chwile, w których zakochują się, pomszczą przyjaciela lub opłakują towarzysza.
Jak więc film, który tak bardzo opiera się na tropach, udaje się wyrazić uczucie tropii? Jest autentyczny w stosunku do materiału źródłowego. Ktokolwiek obsadził Pine jako barda, zasługuje na podwyżkę. Rodriguez doskonale sprzedaje archetyp barbarzyńcy o złotym sercu. Smith jest czarujący jak nieudolny czarodziej, a Sophia Lillis czerpie energię z tej jedynej przyjaciółki, która napisała ponurą postać, która nie lubi innych ludzi, ale musi iść na imprezę, bo inaczej po co w ogóle z nami grasz, Becky ?