Kiedy w lesie robi się głośno, zwierzęta się denerwują

0
98

Ta historia pierwotnie pojawił się w Wiadomości z kraju i jest częścią Biurko klimatyczne współpraca.

Pierwszy ziarnisty fragment filmu pokazuje czarnego niedźwiedzia eksplodującego z kadru kamery. W innym mulak przestaje żuć kwiaty, wycofuje się i odlatuje w przeciwnym kierunku. W trzecim łoś w ogóle się nie porusza, tylko stoi czujnie.

Wszystkie trzy zwierzęta reagowały na ukąszenia dźwiękowe z boom boxów w lesie, co było częścią badania mierzącego wpływ hałasu osób rekreujących na świeżym powietrzu na dziką przyrodę. Dźwięki obejmowały rozmowy ludzi, rowerzystów górskich pędzących po szlakach – a nawet ciche kroki. Każdy klip trwał mniej niż 90 sekund.

Nowe badanie, prowadzone obecnie w Bridger-Teton National Forest w Wyoming, dodaje coraz więcej dowodów na to, że sama obecność ludzkiego dźwięku, bez względu na to, jak głośno lub cicho, szybko lub wolno, zmienia zachowanie zwierząt.

Nie zaczynaj jednak czuć się winny, że idziesz na wycieczkę. Naukowcy próbują również zrozumieć znaczenie tych reakcji. Dla niektórych gatunków wędrowcy i rowerzyści mogą być niczym więcej niż pokazem w lesie pełnym naturalnych zakłóceń. Dla innych rekreacjoniści mogą mieć wpływ podobny do przerażających drapieżników, atakujących siedliska, w których można znaleźć pożywienie, co skutkuje niższymi wskaźnikami urodzeń, a nawet wzrostem liczby zgonów.

„Celem badania nie jest oczernianie rekreacjonistów” – powiedział Mark Ditmer, ekolog prowadzący badania w Stacji Badawczej Gór Skalistych US Forest Service i jeden ze współprowadzących badanie. „Chodzi o zrozumienie, gdzie i kiedy powodujemy największe zamieszanie”.

Pomysł, że musimy znać i kochać przyrodę, aby ją chronić, panuje od ponad wieku. Rekreacja zbudowała okręg wyborczy, który pomógł chronić dzikie miejsca. Ale nawet dziesiątki lat temu istniały dowody na to, że wykorzystywanie dzikiej przyrody – formalnie wyznaczonej lub nie – jako ludzkiego placu zabaw spowodowało znaczną część szkód ubocznych. Szlaki przecinały lasy bez rymu i powodu; zużyty papier toaletowy przylgnął do krzaków w głębi kraju. Grupy takie jak Leave No Trace zaczęły przypominać ludziom, aby pakowali ze sobą śmieci, zostawiali dziką przyrodę w spokoju i robili kupę w sposób odpowiedzialny.

Mimo to „rekreacja niekonsumpcyjna”, niefortunne określenie na zabawę na świeżym powietrzu bez polowania lub wędkowania, jest ogólnie uważana za dobro netto. W najlepszym przypadku rekreacja na świeżym powietrzu łączy ludzi z ziemią, a czasem inspiruje ich do jej ochrony — do pisania do prawodawców, uczestniczenia w spotkaniach dotyczących użytkowania gruntów, wspierania grup rzeczników, być może przypominania innym, aby trzymali się szlaków. W najgorszym przypadku wydaje się to nieszkodliwe.

Ale ostatnie badania pokazują coś innego. Jest jeden z Vail w Kolorado, który pokazuje, że zwiększone korzystanie ze szlaków przez turystów pieszych i rowerzystów górskich przeszkadzało łosiom tak bardzo, że krowy rodziły mniej cieląt. Inny z Parku Narodowego Grand Teton pokazał, że narciarze z backcountry straszyli owce gruborogie zimą, kiedy brakowało pożywienia, co miało potencjalnie śmiertelne konsekwencje. Przegląd 274 artykułów na temat wpływu rekreacji na świeżym powietrzu na dziką przyrodę z 2016 r. wykazał, że 59 procent interakcji było negatywnych.

Jednak większość badań dotyczyła wpływu przypadkowych spotkań z turystami, narciarzami terenowymi i innymi osobami. Niewielu kwestionowało, co dokładnie jest w ludziach, co tak bardzo niepokoi dziką przyrodę, czy to sposób, w jaki wyglądamy, jak pachniemy, czy też dźwięki, które wydajemy.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj