Na chłodnym, W pogodne popołudnie 24 lutego 2022 r. – w dniu, w którym siły Władimira Putina rozpoczęły pełną inwazję na Ukrainę – garstka rosyjskich polityków opozycji zebrała się przed okazałym budynkiem Prawa, Porządku i Bezpieczeństwa w Sankt Petersburgu. Przybyli, aby oficjalnie poprosić o pozwolenie na zorganizowanie wiecu sprzeciwiającego się wojnie, o którym wiedzieli, że zostanie odrzucony. Wśród tej grupy była Marina Matsapulina, 30-letnia wiceprzewodnicząca rosyjskiej Partii Libertariańskiej. Matsapulina zrozumiała, że zgromadzenie było gestem symbolicznym i że wiązało się z poważnym ryzykiem.
Dziewięć dni później Matsapulina została obudzona około 7 rano przez kogoś dobijającego się do drzwi jej mieszkania. Podkradła się do wejścia, ale była zbyt przestraszona, by spojrzeć przez wizjer, i wycofała się z powrotem do swojej sypialni. Walenie trwało przez dwie godziny, podczas gdy Matsapulina informowała siedmiu przyjaciół ze swojej grupy na prywatnym czacie grupowym Telegrama. „Jest mało prawdopodobne, żeby to zniszczyli” – napisała życzeniowo.
Ale o 9:22 usłyszała znacznie głośniejszy dźwięk. Miała akurat tyle czasu, żeby zablokować telefon, zanim drzwi się zawaliły. Osiem osób otoczyło łóżko Matsapuliny. Wspomina, że byli wśród nich dwaj funkcjonariusze policji miejskiej, dwuosobowy oddział SWAT z bronią i latarkami świecącymi jej w twarz oraz dwóch agentów albo z Centrum Zwalczania Ekstremizmu, albo z Federalnej Służby Bezpieczeństwa, albo z FSB – następcy KGB. . Funkcjonariusze kazali jej położyć się na podłodze twarzą do ziemi.
Powiedzieli Matsapulinie, że jest podejrzana o wysłanie e-maila na posterunek policji z fałszywym zagrożeniem bombowym. Ale kiedy została zabrana do departamentu dochodzeniowego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, jak mówi, policjant zapytał ją, czy zna prawdziwy powód jej aresztowania. Domyślała się, że to za jej „działalność polityczną”. Skinął głową i zapytał: „Czy wiesz, skąd dowiedzieliśmy się, że jesteś w domu?”
“Jak?”
Mówi, że oficer powiedział jej, że śledczy śledzili jej prywatne czaty na Telegramie, gdy je pisała. „Tam siedziałeś i pisałeś do znajomych na czacie” — wspomina jego słowa. Zaczął beznamiętnie cytować słowo w słowo kilka wiadomości z Telegramu, które napisała ze swojego łóżka. „Jest mało prawdopodobne, żeby to rozwalili” — wyrecytował.
– A więc – powiedział – wiedzieliśmy, że tam jesteś.
Matsapulina zaniemówił. Próbowała ukryć szok, mając nadzieję, że dowie się więcej o tym, jak uzyskali dostęp do jej wiadomości. Ale oficer nie wyjaśnił.
Kiedy została zwolniona dwa dni później, Matsapulina dowiedziała się od swojego prawnika, że rano, kiedy została aresztowana, policja przeszukała domy około 80 innych osób związanych z opozycją i aresztowała 20 osób, oskarżając każdą o terroryzm związany z domniemanym zagrożeniem bombowym. Kilka dni później Matsapulina zebrała swoje rzeczy i wsiadła na pokład samolotu do Stambułu.
W kwietniu, po bezpiecznym dotarciu do Armenii, Matsapulina opowiedziała o tym epizodzie w wątku na Twitterze. Wykluczyła możliwość, że ktokolwiek z jej zgranej grupy współpracował z siłami bezpieczeństwa (do tego czasu wszyscy oni również opuścili Rosję), co pozostawiło dwa możliwe wyjaśnienia, w jaki sposób funkcjonariusze odczytywali jej prywatne wiadomości na Telegramie. Jednym z nich było to, że zainstalowali na jej telefonie jakieś złośliwe oprogramowanie, takie jak niesławne narzędzie Pegasus firmy NSO Group. Z tego, co zebrała, wynikało, że drogie oprogramowanie było zarezerwowane dla celów wysokiego szczebla i było mało prawdopodobne, aby zostało skierowane przeciwko osobie średniego szczebla w niezarejestrowanej partii liczącej około 1000 członków w całym kraju.
Inne „nieprzyjemne” wyjaśnienie, jak napisała, „jest, jak sądzę, oczywiste dla wszystkich”. Rosjanie musieli wziąć pod uwagę możliwość, że Telegram, rzekomo antyautorytarna aplikacja, której współzałożycielem był zmienny mieszkaniec Sankt Petersburga, Paweł Durow, spełnia teraz prawne żądania Kremla.