Leczę się po zwolnieniach technicznych, grając w „Going Under”

0
74

Poza eklektyczną bronią w grze dowiadujemy się później, że potwory to duchy nieudanych start-upów z przeszłości. Każdy start-up reprezentuje poziom z własnymi postaciami i tłem, wypełniony nadmiernie kofeinowymi i poręcznymi bossami, których „ufność spada” na ciebie jako ostatni ruch. Od Joblin, start-upu podobnego do Fiverr lub TaskRabbit, po Styxxcoin, start-up zajmujący się wydobywaniem kryptowalut, otrzymujemy aż nazbyt powiązany przedsmak nowego pęknięcia bańki dotcomowej, losu, który jest ciągle dokuczany jako niebezpiecznie bliski dla pracowników Fizzle .

Poziomy są pełne ukrytych klejnotów i „wewnętrznych żartów” dla osób zaznajomionych z niekończącymi się sprzecznościami kultury korporacyjnej — prawdziwej lub zgrywalizowanej. Staje się małą, mroczną rozkoszą odkrywanie pozostałości startupów, które rzeczywiście były wystarczająco duże, by upaść, nawiedzanych przez pracowników, którzy wciąż wędrują po korytarzach ich starych terenów.

Jedną z najważniejszych mechanik ustalonych na wczesnym etapie jest umiejętność budowania relacji ze współpracownikami. Spotykamy Karę, znudzoną programistkę, która generalnie jest przeciwna Big Tech, ostrzegając nas przed złem czyhającym w grze. Swomp, barista i symboliczne biuro Chad, zamierza nazwać cię jakąś odmianą słowa „dziecko”. Rzucamy okiem na szalonego naukowca w rdzeniu innowacji Fizzle, którego nieustanne dążenie do odkrycia kolejnego wielkiego smaku jest jedyną rzeczą, o której myśli.

W trakcie gry Jackie przyjmuje bierną rolę wyzyskiwanej, nieszczęśliwej pracowniczki, która utknęła w pracy utrzymującej firmę, której nikt nie chciał wykonywać od lat, wszystko poza jej zerową pensją. Od rozwiązywania ogólnych sporów w miejscu pracy po znalezienie rozwiązania problemów z zadłużeniem założyciela startupu, Jackie, z pozycji o najmniejszym wpływie, jest konsekwentnie proszony o jak najwięcej.

Zaczynamy współczuć jej zastępowalności i braku wartości, jaką przywiązuje się do jej roli pomimo pracy, którą wykonuje – niefortunny produkt uboczny „wielkiego planu rzeczy”, który mamy tylko ograniczoną moc do zmiany. Aby dodać zniewagę do obrażeń, te kilka chwil, których jesteśmy świadkami jej poza pracą, spędzamy w jej pokoju, gdy przeżywa koszmary, w których jej alter-girlboss musi zabijać potwory. Niepłatne nadgodziny, nawet w jej podświadomości.

Grając, zaczynasz też sympatyzować z mentorami, z którymi Jackie nawiązuje relacje, współpracownikami aż nazbyt dobrze zaznajomionymi z realiami pracy w kiepskiej przestrzeni startupowej. Na przykład „Crunch”, obowiązkowe nadgodziny, z którymi wszyscy często spotykają się w Fizzle, są okropne, ale wszyscy postanowili zostać, na dobre lub na złe. Rotacyjna obsada mentorów to coś więcej niż tylko dziwaczne postacie, które zapewniają chwiejną solidarność odzwierciedloną w rzeczywistych zawodach technicznych. Jej mentorzy wymieniają problemy, które widzą i rozpoznają doświadczenia Jackie, ale podobnie jak mentorzy z prawdziwego świata, często nie są w stanie jej bezpośrednio pomóc i potrzebują własnej pomocy. Mimo to wszyscy przeważnie dają z siebie wszystko.

W walce mentorzy przekazują wiedzę i pomagają odblokować podstawowe umiejętności bojowe. Rozpoczynając swoją przygodę samotnie, kończysz ze wsparciem wszystkich, co jest świadectwem siły jednostek połączonych w kolektyw (czytaj: związek?). Choć nieco tandetny, ten aspekt gry był pocieszający w czasach, które poza tym były dość niepokojące, oraz w obliczu szczególnie trudnych konfrontacji z bossami (bitwy i nie tylko). To także przypomnienie, że nawet gdy pękną rury, kwatera główna jest całkowicie pod wodą i tak jest NIE perspektywy – nie mówiąc już o pozytywnej dla Fizzle – zawsze możesz urządzić imprezę taneczną.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj