Lekarze na rowerach zapobiegli katastrofie humanitarnej na Ukrainie

0
86

Gdy wojna toczyła się dalej, organizacje reagujące na kryzys zdały sobie sprawę, że muszą być elastyczne i myśleć poza stałą, ceglaną infrastrukturą opieki zdrowotnej. Musieli dostarczyć ludziom ART – przerwane leczenie może przyczynić się do oporności na leki – i musieli kontynuować i zwiększać skalę programów redukcji szkód.

Andriy Klepikov, dyrektor wykonawczy Sojuszu na rzecz Zdrowia Publicznego, organizacji non-profit zajmującej się HIV i gruźlicą, mówi, że jego zespoły rozmieściły 37 mobilnych klinik od Lwowa na zachodzie po Charków na północnym wschodzie, zapewniając ponad 109 000 konsultacji, testując ponad 90 000 osób na choroby zakaźne, dostarczając blisko 2000 ton pomocy humanitarnej i sprzętu medycznego do 200 placówek opieki zdrowotnej oraz łącząc małe wioski, które w przeciwnym razie zostałyby pozostawione własnemu losowi.

Wyposażony w kamizelki kuloodporne, hełmy i sprzęt do wykrywania metali personel Sojuszu kierował się do niedawno wyzwolonych miast i wiosek, z których niektóre znajdowały się zaledwie kilka kilometrów od linii frontu. „Pracujemy tam, gdzie nikt inny nie pracuje, gdzie nie ma szpitali, farmaceutów ani lekarzy” – mówi Klepikov.

Kiedy zeszłego lata trudno było znaleźć paliwo, zamienili samochody dostawcze na rowery. W swoim biurze w Kijowie Klepikow z dumą pokazał mi zdjęcie jednego z lekarzy Sojuszu, który zapewnia opiekę medyczną w zniszczonym przez ostrzał mieście, jadąc na jednym z rowerów dostarczonych przez jego organizację.

Wstępne dane pokazują, że katastrofa została – przynajmniej na razie – zażegnana. Pod koniec 2021 roku, zaledwie dwa miesiące przed rozpoczęciem wojny, około 132 000 Ukraińców żyjących z HIV było na ART. Od tego czasu najnowsze dostępne dane pokazują, że liczba ta spadła tylko nieznacznie do 120 000. Od początku inwazji na pełną skalę sektor zdrowia publicznego Ukrainy podłączył 12 000 nowych osób do ART. Te najnowsze dostępne dane z lutego 2023 r. pokazują również, że w 2022 r. więcej osób zaczęło przyjmować PrEP (profilaktyka przedekspozycyjna) niż w poprzednich czterech latach.

Te sukcesy zostały okupione wielkimi kosztami osobistymi. Rachinska, która sama żyje z wirusem HIV od ponad 15 lat, nadal pracowała w Kijowie, podczas gdy syreny alarmowe rozbrzmiewały w stolicy. Jej matka zabrała najmłodszego syna Rachińskiej i uciekła do Włoch. Od tamtej pory odwiedziła go tylko kilka razy, ale ma nadzieję, że wróci do Neapolu w październiku, przed jego 11. urodzinami.

Rachinska mogła do nich dołączyć, ale mówi, że jej praca – „jej ludzie”, jak ich nazywa – ma pierwszeństwo. Jej syn nie ma do niej pretensji, mówi. „Myślę po prostu:„ Kochanie, mamusia robi coś dobrego dla ludzi. Więc po prostu mi wybacz” – mówi, łzawiąc się. Jej syn często odpowiada: „OK, rób swoje”.

w Krzywym Rogu, 47-letni Lee mówi, że stworzył swoje prowizoryczne sanktuarium po tym, jak na początku wojny zdał sobie sprawę, że zagrożone populacje, takie jak narkomani, osoby zakażone wirusem HIV, prostytutki, osoby LGBTQ+ i osoby niedawno uwięzione, były bardziej narażone na odwrócenie się od inne przestrzenie oferujące schronienie. Uzyskał fundusze od UNAIDS i wsparcie logistyczne od Public Health Charity Foundation i wyruszył na własną rękę ratować ludzi.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj