Spotykam Malcolma Harris, głos millenialsów i antykapitalistycznego krzyżowca, w brooklyńskiej kawiarni, zasugerowany przez swojego publicystę na wywiad w ramach tournee. Idzie po croissanta z guawą i kroplówkę za 3,75 dolara. Sugeruje, że nie jest to poparcie dla burżuazyjnego mikroluksusu, ale ironiczne uderzenie w medialnych potentatów Condé Nast, którzy płacą rachunek.
Harris, żwawy 34-latek, wzbudza spore zainteresowanie swoją książką, Palo Alto. Dobrze zna miasto i branżę technologiczną, w której się znajduje. Tam dorastał, tam chodził do szkoły, a nawet uczył się dziennikarstwa w Palo Alto High School pod kierunkiem Esther Wojcicki, matki Susan (niedawno emerytowanej) CEO YouTube i byłej teściowej Siergieja Brina. Jego ojciec, prawnik antymonopolowy, walczył z Microsoftem w dużej sprawie dotyczącej znaków towarowych w połowie wieku. Ale jako autorowi, Harris nie jest zainteresowany tworzeniem pierwszego szkicu historii, a raczej wykorzystywaniem badań do promowania swojego wcześniej istniejącego punktu widzenia. „To nie jest praca dziennikarska” — mówi o swojej książce. „To marksistowska historia”.
Jakkolwiek to nazwiesz, Palo Alto jest epicki — nieubłagany 700-stronicowy akt oskarżenia przeciwko kapitalizmowi, Kalifornia i miasto, które baron kolejowy Leland Stanford nazwał w 1876 r., aby uhonorować wysokie drzewo, które wciąż stoi, a wkrótce potem stał się siedzibą jego nowego uniwersytetu, który nadal dominuje w regionie . Niektórzy mogą postrzegać książkę Harrisa jako dodatek do innego fragmentu odrzucenia technologii, Shoshany Zuboff Wiek kapitalizmu nadzoru. Ale Harris uważa, że książka Zuboffa przesadziła z inwigilacją i zbyt łatwo potraktowała kapitalizm. „Tak naprawdę nie ma to wpływu na globalną ekonomię polityczną” — mówi.
Książka Harrisa trafia tam w pik. W jego rozległej, potocznej narracji historia nie jest niechlujnym postępem, ale nikczemnym spiskiem służącym kradzieży ludzkiej pracy i godności przez kapitalizm. Jego kamieniem probierczym jest system, za pomocą którego Leland Stanford hodował konie wyścigowe, który łączył genetykę z nowym naciskiem na popychanie koni do szybszego biegania w młodszym wieku niż to było w zwyczaju. (Trochę jak Move Fast and Take Things.) Harris stosuje ten „system Palo Alto” jako metaforę, piętnując wszystko, od kapitału podwyższonego ryzyka po metody szkoleniowe Tigera Woodsa, jako nieludzkich potomków grzechu pierworodnego Stanforda. Oczywiście można argumentować, że wychowując się w słynnym systemie szkolnym miasta i jego społeczności technologicznej, Harris – zręczny kowal i skuteczny marketingowiec – sam jest produktem systemu Palo Alto.
Harris nie ma problemów z wykopaniem większej liczby złoczyńców niż tysiąc wersetów Marvela. Jest oczywiście Stanford i pierwszy rektor uniwersytetu, który założył, David Starr Jordan, który rzekomo zamordował wdowę po Stanfordzie. (Przynajmniej tak myśli Harris.) Lewis Terman, pionier psychologii na uniwersytecie, nie tylko promował testy IQ oparte na eugenice, ale także sypiał ze swoimi studentami. Harris atakuje nawet lewicowców o dobrych intencjach, takich jak kongresman/aktywista Allard Lowenstein, za zbytnie zagłębianie się w systemie. (Harris szydzi ze skrzydła Grateful Dead ruchu protestacyjnego; jest gościem na spotkaniu SDS, który wrzeszczy na ćpunów z tyłu sali.) Nowszymi łajdakami są osławieni założyciele Doliny Krzemowej. Bill Gates i Steve Jobs to śmierdzące „durnie”, mówi, ale „bardziej znaczące jako personifikacje bezosobowych sił społecznych”.
Harris ma jednak prawdziwego superzłoczyńcę w postaci Williama Shockleya, fizyka nagrodzonego Nagrodą Nobla. Shockley, ojciec tranzystora, profesor Stanford i założyciel firmy produkującej półprzewodniki z Doliny Krzemowej, był rasistowskim łobuzem, który w pełni zasługuje na jedno słowo podsumowujące Harrisa: dupek.