Zostałem zbadany przez Secret Service. Oto jak nie być mną

0
74

Niestety mój proces myślowy nie był aż tak skomplikowany, kiedy nagle musiałem porozmawiać przez telefon z agentem federalnym o tym, co zamieściłem na Twitterze.

„Czy mogę poświęcić chwilę, aby sprawdzić, czy naprawdę do mnie dzwonisz?” Wyjąkałem, przypominając sobie, że mam prawo zweryfikować tożsamość agenta – a może wezwać prawnika, zanim odpowiem w jakikolwiek sposób, który może być obciążający. W końcu śledztwo prowadzone przez Secret Service przechodzi przez federalny system sądowniczy. Miałem nadzieję, że nie będę musiał płacić za federalnego obrońcę w eleganckich spodniach.

„Oczywiście, ale jeśli nie oddzwonisz, będziemy musieli stawić się pod twoim adresem w Ann Arbor” — odpowiedział.

Zadzwoniłem do biura terenowego w Chicago, ponieważ tego dnia biuro terenowe w Detroit było zamknięte. „Cześć, chciałbym poprosić o kilka informacji” — powiedziałem do mężczyzny przy telefonie.

– Czy mogę zapytać, dlaczego? on zapytał.

Co miałam powiedzieć temu facetowi? To nie była prośba FOIA. Przełknęłam gulę w gardle i nerwowo skapitulowałam. „Jestem obecnie badany i chciałem zweryfikować, czy ten agent pracuje w biurze terenowym Detroit pod tym numerem, zanim podam jakiekolwiek informacje”.

Śledczy sprawdził. Ten agent rzeczywiście pracował dla Secret Service. Zadzwoniłem do niego z powrotem i spotkałem się z bardziej przygnębionymi quasi-groźbami. Wymienił nazwisko i zawód mojego ojca, imię i zawód mojej (nieżyjącej) matki oraz wiek mojej siostry. Upuścił pierwsze cztery cyfry mojego numeru ubezpieczenia społecznego, zanim powiedziałem mu, że rozumiem, że jest legalny. Gdy klęska trwała, zdałem sobie sprawę, że zgromadziłem ekwiwalent wywrotowego mandatu za parkowanie.

„W porządku, nie mam więcej pytań do ciebie. Jeśli jednak znowu coś takiego zrobisz, nie zawahamy się stanąć uzbrojeni u twoich drzwi. Czy mogę zadzwonić do przyjaciela, aby potwierdzić informacje, które mi przekazałeś? — zapytał agent. zobowiązałem się. Pomyślałem sobie, że chyba lepiej nie dopuścić do eskalacji tej sprawy.

Wracając później tego dnia z egzaminu, w końcu powiedziałem moim współlokatorom, co się wydarzyło. Oni byli zaskoczeni, że całe moje pozowanie i bełkotanie o „federalnych” tak naprawdę mnie ugryzło. I wstydziłam się, że tak naprawdę znalazłam się w takiej sytuacji.

Kiedy powiedziałem ojcu, co się stało, wpadł w histerię. „Czy to będzie cię kosztować utratę pracy?” – zapytał w końcu. To było dobre pytanie. Nie byłam pewna odpowiedzi i chociaż miałam nadzieję, że to już koniec, nie miałam możliwości sprawdzenia, czy jestem na jakiejś liście obserwacyjnej.

Czy był więc jakiś realny sposób monitorowania mojego cyfrowego śladu, aby nie stać się celem, lub aby zapewnić sobie bezpieczeństwo w przyszłości, aby to się nie powtórzyło? Kiedy zapytałem Ensafi, wspomniała o ogólnym rozporządzeniu o ochronie danych w UE i kalifornijskiej ustawie o ochronie prywatności konsumentów. Jednak oba przepisy mają na celu uświadomienie osobom fizycznym, co podmioty komercyjne mogą, a czego nie mogą robić z Twoimi danymi, a nie co mogą, a czego nie mogą przekazać organom ścigania lub organom rządowym.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj