Chociaż wydaje się nieprawdopodobne, żeby wpływało na nas coś, co wydarzyło się na długo przed naszymi narodzinami, badania i obserwacje kliniczne potwierdzają, że oprócz cech temperamentalnych, talentów czy przekonań możemy odziedziczyć także traumy. W ten sposób, chcąc nie chcąc, uczestniczymy w rodzinnej grze w „podaj dalej”. Na czym ona polega?

Jesteśmy z natury istotami empatycznymi, potrafimy wyobrazić sobie, co przeżywa drugi człowiek i z nim współodczuwać. Im silniejsza jest nasza wrodzona zdolność do empatii, tym intensywniej wpływają na nas przeżycia innych ludzi. Możemy tym samym być bardziej lub mniej podatni na traumę. Istnieją dowody potwierdzające możliwość „zarażenia się” nią. Może to nastąpić w sytuacji, kiedy jesteśmy bezpośrednimi jej świadkami, ale także poprzez kontakt z osobami, które ją przeżyły. Czasem wystarczy obejrzenie relacji ze zdarzenia lub wysłuchanie czyjejś strasznej opowieści. Mówimy wtedy o transferze poziomym. Nasz mózg nie zawsze jest zdolny odróżnić rzeczywistości od wyobrażeń. W artykule opublikowanym w „Journal of Neuroscience” badacze odkryli, że obszary mózgu odpowiedzialne za przetwarzanie wyobrażonych traumatycznych wydarzeń aktywują te same struktury mózgu, które reagują na realne urazowe bodźce.

To tłumaczy, dlaczego niektórzy doświadczają objawów PTSD (zespół stresu pourazowego) nawet bez bezpośredniego doświadczenia traumy. W badaniach opublikowanych we „Frontiers in Psychology” stwierdzono, że gdy u osób z PTSD pojawiają się intensywne wyobrażenia związane z traumą (tzw. flashbacki), wywołują one reakcje emocjonalne i fizjologiczne podobne do tych z miejsca realnego zdarzenia. Co prawda kora przedczołowa ma zdolność hamowania reakcji na wyobrażone traumy (pomagając uzmysłowić sobie, że wyobrażenie nie jest rzeczywistością), jednak nie zawsze jest w stanie zrobić to skutecznie, zwłaszcza u osób w stanach lękowych lub depresyjnych.

Trauma może być również przekazywana w formie transferu pionowego, czyli przez genetyczne dziedziczenie jej śladów w DNA od naszych przodków. Poprzednie pokolenia przekazują nam traumę, a potem my nieświadomie przenosimy ją na nasze dzieci, tworząc ciągłość w drzewie genealogicznym, społeczności lub kulturze. We wszystkich rodzinach można znaleźć doświadczonych traumą rodziców, dziadków i pradziadków. Wielu z nich doświadczyło głodu, nagłej śmierci bliskiej osoby, cierpiało z powodu prześladowań, porzucenia, gwałtu, wysiedlenia albo przeżyło okrucieństwa wojen.

W badaniu opublikowanym w „European Journal of Psychotraumatology” naukowcy zajmowali się transgeneracyjnym przekazywaniem traumy u dzieci osób, które przeżyły II wojnę światową, w tym bombardowania i przesiedlenia. Wskazano, że choć te osoby same nie przeżyły owych wydarzeń, wykazywały objawy podobne do PTSD. Z kolei wyniki opublikowane w „Journal of Nutrition Education and Behavior” unaoczniły, że dzieci ocalonych miały tendencję do gromadzenia zapasów jedzenia oraz opory przed wyrzucaniem go, nawet jeśli było zepsute. Jednym z najbardziej fascynujących opracowań w tej dziedzinie są badania Rachel Yehudy nad epigenetycznymi skutkami traumy u potomków ocalałych z Holokaustu. Pokazują one, że trauma może wpływać na ekspresję genów, niewątpliwie wpływając na zdrowie psychiczne i fizyczne kolejnych pokoleń. Trauma może być też przekazywana poprzez schematy i sposoby radzenia sobie z nimi. Na przykład rodzina, w której doszło do tragicznego wypadku motoryzacyjnego, może zaszczepić w dzieciach lęk przed poruszaniem się pojazdami. Ten w kolejnych pokoleniach potrafi ewoluować do lęku przed jazdą na rowerze, wspinaniem się na drzewa, kąpielą w jeziorze itp.

Wielu dorosłych zmaga się z problemami natury psychicznej, chociaż nie przypomina sobie żadnych znaczących urazowych doświadczeń. Badania kanadyjskiego terapeuty węgierskiego pochodzenia dr. Gabora Maté wskazują, że lęki i depresje, których doświadcza matka, mogą zmienić informacje zawarte w genach płodu oraz ekspresję tych genów. Dziecko „wchłania” niepokój matki do własnego układu nerwowego, uwewnętrzniając informacje o zagrożeniach czających się w otoczeniu. Traumy zapisywane w strukturach podkorowych mózgu dziecka aktywują jego system wykrywania zagrożeń, skutkując reakcjami zaprogramowanymi na przetrwanie. Wyniki badań podłużnych wskazują również znaczne prawdopodobieństwo, że wraz z upływem lat dziecko będzie narażone na większe ryzyko depresji, stanów lękowych, zaburzeń osobowości typu borderline i innego rodzaju problemów. Naukowcy w badaniach opublikowanych w „Proceedings of the National Academy of Sciences” wykazali, że dzieci matek, które doświadczyły Wielkiego Głodu w Holandii, miały zmieniony profil metylacji DNA. Wpływało to na ich predyspozycje do chorób metabolicznych (takich jak cukrzyca) i psychicznych nawet wiele dekad po tym, gdy trauma miała miejsce.

Trauma dąży do przetrwania, ponieważ jest w niej zaklęta informacja o zagrożeniu. Niejako „wierzy”, że pamięć o niej może chronić i ocalić przyszłym pokoleniom życie. To paradoks, ponieważ to właśnie ona sama staje się zagrożeniem i przynosi ogrom cierpienia. Jednak najbardziej dojmujący w skutkach jest transfer przemocy, który prowadzi do powielania destrukcyjnych wzorców zachowań. Przemoc rozsiewa się dynamicznie niczym wirus po ulicach, dzielnicach, społecznościach i miastach, nigdy nie ograniczając się do krzywdy jednej osoby – ofiary zdarzenia. Jak słusznie w swojej książce „Zaskakujący dar traumy” zauważa dr Edith Shiro, przemoc wpływa destrukcyjnie zarówno na fizyczny, jak i emocjonalny dobrostan ofiary, przenikając w ten sposób także w życie ludzi jej bliskich – tych, którzy są w jej otoczeniu. Ofiary przemocy, zarówno fizycznej, jak i psychicznej, często nieświadomie odtwarzają schematy z przeszłości, co prowadzi do dalszego cierpienia.

Dzieci, które były ofiarami agresywnego rodzica, często w przyszłości same zaczynają dopuszczać się aktów przemocy lub wchodzą w relacje z agresywnymi partnerami. Mogą podporządkowywać się, aby zminimalizować ryzyko bycia zaatakowanym i ocalić więź z opiekunem. W dorosłości ich negatywne przekonania (np.: „świat jest niebezpieczny”), nieprzetworzone emocje (np. lęk przed wyrażaniem złości) przekazywane będą kolejnym pokoleniom.

Przez długi czas uważano, że materiał genetyczny jest niezmienny i w pełni determinuje nasze cechy osobowościowe, zachowanie oraz zdrowie. Jednak najnowsze badania z dziedziny epigenetyki przynoszą zupełnie nowe wieści. Okazuje się, że geny nie są statyczne, lecz dynamicznie reagują na wpływy środowiskowe. Nasze otoczenie, styl życia i zachowanie mają ogromny wpływ na ekspresję naszych genów. Co więcej, zmiany te mogą być przekazywane kolejnym pokoleniom. Jak podkreśla amerykańskie Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorób (CDC), zmiany epigenetyczne, choć nie modyfikują sekwencji DNA, mogą zmieniać sposób, w jaki nasze ciało interpretuje te informacje, co wpływa na nasze zdrowie i zachowanie. Epigenetyka daje nadzieję na przerwanie błędnego koła międzypokoleniowego przekazywania traumatycznych doświadczeń. Oznacza to, że nasza trauma nie musi być dożywotnim ciężarem. Jeśli podejmiemy wysiłek na rzecz terapii traumy, zmienimy ekspresję naszych genów, a to wpłynie nie tylko na nas samych, ale także na nasze potomstwo. W ten sposób zaklęty krąg traumy zostanie przerwany.

Kolejnym naszym sprzymierzeńcem jest neuroplastyczność, czyli zdolność mózgu do reorganizacji i tworzenia nowych połączeń synaptycznych, co dzieje się w toku terapii. Nowe doświadczenia i reakcje mogą kształtować strukturę naszego mózgu, umożliwiając nam nie tylko przetrwanie traum, ale także ich przezwyciężenie.

Aby przerwać łańcuch dziedziczonego bólu, konieczne jest zaangażowanie się w proces świadomego uzdrawiania. Kiedy ciężar traumy staje się nie do zniesienia, może to być kulminacyjny moment, w którym albo ugniemy się pod ciężarem cierpienia, albo rozpoczniemy proces potraumatycznego wzrostu. Rozwój, choć trudny i wymagający, jest jedynym sposobem na przerwanie kompulsywnego przekazywania traumy. Ten proces nie polega jedynie na uzdrawianiu siebie – jego celem jest również ochrona przyszłych pokoleń przed dziedziczeniem bólu. Zamiast traumy możemy przekazać mądrość, która wynika z jej przezwyciężenia. Uznani badacze i terapeuci, na czele z Besselem van der Kolkiem, Janiną Fisher czy Edith Shiro, potwierdzają, że w terapii możliwe jest przełamanie cyklu przemocy i uzdrowienie nawet głęboko zakorzenionych traum.

W ten sposób urzeczywistniają się słynne słowa Mahatmy Gandhiego: „Bądź zmianą, którą pragniesz ujrzeć w świecie”. Świat się zmieni, jeśli każdy z nas zacznie podejmować świadomy wysiłek na rzecz uwolnienia od ciężarów, jakie otrzymaliśmy w spadku po przodkach.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version