Gdyby nie chodziło o publicznych pieniądze mające pomagać ofiarom przestępstw, surrealistyczny świat na opak wyłaniający się z taśm byłby nawet na swój sposób zabawny.
Poznaliśmy dopiero niewielki wycinek z mających liczyć 50 godzin nagrań taśm Tomasza Mraza – szefa Departamentu Funduszu Sprawiedliwości w resorcie Ziobry, który dziś stał się głównym świadkiem w sprawie nadużyć, do jakich dochodziło w tej instytucji przed 15 października 2023 r. Jednak już to co usłyszeliśmy stanowi bezcenny dokument obnażający polityczne kulisy rządów Zjednoczonej Prawicy.
Razem z mailami prawdopodobnie pochodzącymi ze skrzynki ministra w kancelarii premiera Michała Dworczyka oraz taśmami Daniela Obajtka nagrania Mraza składają się na obraz skrajnie cynicznej i zdemoralizowanej władzy, bezczelnie prywatyzującej państwo dla swoich własnych politycznych potrzeb, na skalę jednak chyba do tej pory niespotykaną w III RP.
Świat na opak
Mraz, ze swoją charakterystyczną bródką, wąsem i uczesaniem szybko zaczął być porównywany w mediach społecznościowych do Pana Kleksa. Jak wiadomo, w ogrodzie Akademii Pana Kleksa mieściły się furtki prowadzące do różnych bajek. Słuchając taśm Mraza można odnieść wrażenie, że przeszliśmy przez jedną z takich furtek i znaleźliśmy się w jakiejś fantastycznej – choć raczej makabryczno-groteskowej niż bajkowej – krainie, w równoległej rzeczywistości, w której wszystko funkcjonuje na opak.
Czego bowiem dowiadujemy się z taśm? Że ministerstwo, zamiast transparentnie organizować otwarte konkursy, w którym wybierane byłyby podmioty przedstawiające oferty najlepiej odpowiadające podstawowemu celowi Funduszu Sprawiedliwości, jakim miała być pomoc ofiarom przestępstw, ustawia je pod beneficjentów, którym z przyczyn politycznych pragnie przekazać pieniądze.
Na jednej z taśm, ujawnionej przez portal OKO.press, słyszymy, że Zbigniew Ziobro i ojciec Tadeusz Rydzyk wspólnie ustalili, że należałoby przekazać z Funduszu środki na organizację koncertu Roksany Węgiel a wiceminister sprawiedliwości Marcin Romanowski, dyrektor Mraz oraz przedstawiciel ojca Rydzyka zastanawiają się wspólnie jak „podciągnąć” imprezę pod cele Funduszu Sprawiedliwości. Przedstawiciele ministerstwa radzą np. człowiekowi Rydzyka jak zmienić status fundacji toruńskiego redemptorysty Lux Veritatis tak, by lepiej wpisywał się w cele działania Funduszu.
Normalnie zakładamy, że prokurator powinien zajmować się ściganiem przestępstw – na taśmach słyszymy za to, jak Jakub Romelczyk, warszawski prokurator regionalny, w telefonicznej rozmowie z ministrem Romanowskim zastanawia się, jak utrącić zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa złożone przez posła KO Witolda Zembaczyńskiego, dotyczące braku odpowiedzi resortu Ziobry na interpelację poselską w sprawie wsparcia Funduszu Sprawiedliwości dla Fundacji Ex Bono z Opola. Według kontroli NIK Fundacja nie realizowała zadań, na jakie przeznaczone miały być publiczne środki. „No wiesz, my na pewno odmówimy” – Romelczyk zapewnia Romanowskiego. Panowie wspólnie zastanawiają się w dalszej części rozmowy, co zrobić, by decyzji o odmowie wszczęcia postępowania nie podważył warszawski sąd.
W dobrze urządzonym państwie urzędnicy Ministerstwa Sprawiedliwości stoją na straży prawa, nie mówiąc o osobach z jego ścisłego politycznego kierownictwa takiego resortu. W ministerstwie Ziobry, jak sugerują materiały z taśm, urzędniczki „trenowały” ministra Romanowskiego na wypadek trudnych pytań o działalność Funduszu Sprawiedliwości, gdyby sprawa trafiła przed komisję śledczą. Sam Romanowski został z kolei nagrany jak na uwagi dyrektora Mraza, wskazującego, że hojnie wspierana przez Fundusz Fundacja Profeto wydaje środki niezgodnie z umową i najlepiej byłoby „posypać głowę popiołem, terminować to i zrobić damage control w momencie, w którym jeszcze obrażenia są mniejsze”, odpowiada „trzeba brnąć w to i zrobić wszystko, żeby to skończyć”.
Na jeszcze innej taśmie, ujawnionej w niedzielę przez portal TVN.24 słyszymy jak Mraz naradza się z dwoma działaczami Solidarnej/Suwerennej Polski ze Szczecina – Dariuszem Mateckim i Mateuszem Wagemannem jak najlepiej wytłumaczyć w razie afery ich nieformalne powiązania z dwiema wspieranymi przez Fundusz organizacjami.
Gdyby nie chodziło o publicznych pieniądze mające pomagać ofiarom przestępstw, surrealistyczny świat na opak wyłaniający się z tych taśm byłby nawet na swój sposób zabawny.
Państwo w trybie ciągłej kampanii
Z taśm Mraza wyłania się coś jeszcze: obraz państwa działającego w trybie ciągłej kampanii wyborczej. Widzieliśmy to samo w „mailach Dworczyka” czy na taśmach Obajtka: państwowe instytucje i spółki skarbu państwa zupełnie nie zajmowały si w czasach PiS tym do czego zostały powołane, nieustannie prowadziły za to kampanię na rzecz kontrolującej je partii politycznej i jej przystawek.
Kancelaria premiera, jak wynika z „maili Dworczyka”, była nie tyle mózgiem i strategicznym centrum państwa, miejscem projektowania długofalowych polityk, co centrum zarządzania wizerunkiem partii i rozładowywania zagrażających mu kryzysów wizerunków. Autorzy „maili Dworczyka” zajmowali się tym jak „zniszczyć hejtem” strajkujących nauczycieli i wygrać politycznie spór z tą grupą, a nie szukaniem odpowiedzi na wyzwania stojące przed polską edukacją. Nieustannie martwili się wizerunkiem własnego środowiska politycznego, rzadko państwem. Bardziej od strategicznych problemów interesowały ich rozgrywki wewnątrz obozu władzy i pozyskiwanie dla niego nowych grup – jak narodowcy. W 2020 r. w trakcie kampanii wyborczej prezydenta Andrzeja Dudy Morawiecki i Dworczyk obficie korespondowali na temat tego jak można by wykorzystać to środowisko w kampanii i związać je z władzą przy pomocy publicznych pieniędzy.
Także w trakcie tej samej kampanii Obajtek – jak wynikało z taśm ujawnionych przez Onet – miał wysłać do Watykanu tira ze środkami ochronnymi, których brakowało w kraju. Obajtek zmienił Orlen w jeden z głównych ośrodków politycznych obozu Zjednoczonej Prawicy. Zakupił pakiet mediów lokalnych, zmieniając je w kolejne propagandowe maszyny tamtego środowiska politycznego. Jak wynika z ujawnionych taśm sam brał udział w zakulisowych rozgrywkach o podział wpływów i stanowisk zupełnie wykraczający poza jego mandat jako szefa spółki.
Na taśmach Mraza słychać z kolei jak kluczowe osoby w resorcie Ziobry, zamiast wykonywać swoją pracę zajmują się szukaniem podkładki pod to, jak wykorzystać środki publiczne dla partyjnych celów i jak w zarodku gasić polityczne kryzysy, które może to wywołać, gdy sprawa się wyda.
Gdy zawodzi instynkt zachowawczy
Na taśmach Mraza uderza jeszcze jedno: uczestnicy nagrań mają świadomość tego, co robią. Wiedzą, że jadą pwęo bandzie, że mogą łamać prawo, że ich działania mogą skończyć się co najmniej polityczno-medialnym kryzysem. „Lekko nie będzie, dwa tygodnie trzepania, jakieś Jadczaki, jakieś OKO.pressy i tak dalej” – mówi Dariusz Matecki na jednej z taśm, rozważając możliwe problemy z finansowanym przez Fundusz Sprawiedliwości portalem szczecińskie.24.
Mimo pełnej świadomości ryzyka ziobryści brną jednak w wątpliwe praktyki. Trudno powiedzieć, czy zadecydowało poczucie bezkarności, wiara, że PiS nie ma z kim przegrać i będzie trzecia kadencja, czy rozsądek przesłoniła pazerność, czy też zwyciężyło przekonanie, że – jak był uprzejmy to ująć minister Romanowski w rozmowie z wysłannikiem ojca dyrektora — „nie takie pieniądze w tym państwie są bezsensownie wydawane w ostateczności”. Jaka nie byłaby przyczyna, działaczy Suwerennej Polski po prostu opuścił polityczny instynkt samozachowawczy.
Nagrywając rozmowy wykazał się nim za to Tomasz Mraz. Jak nie oceniać by jego udział w praktykach Funduszu i to, że nieprawidłowości ujawnił dopiero po tym, gdy PiS stracił władzę, nagrania i zeznania byłego urzędnika są pogrążające dla środowiska Ziobry. Choć do ewentualnego uznania przez sądy, że w związku z działaniami Funduszu doszło do przestępstwa jeszcze długa droga, to trudno uwierzyć, by minister Romanowski był w stanie podnieść się politycznie po tym, co usłyszeliśmy na taśmach. A nagrany może być nie tylko on.